Kłopot jest wprost proporcjonalny do wysokości z jakiej wpuszczamy jajko do wody czyli im wyżej tym "falbanki" większe! Zdecydowanie nie lubię parzyć się gorącą parą więc posługuję się chochelką i w ten prosty sposób udaje mi się wlewać jajka bezpośrednio na powierzchnię wody. Sposób z woreczkami jakoś mnie nie przekonuje - jak zapobiec przywieraniu białka i jakiej folii użyć z racji na temperaturę!?
Jasne! Mam taki klombik w Makro!
Cała zabawa polega przecie na wymyślaniu!! A jeśli obawiasz się nieco pomolestować...A w Alpach sabaudzkich pogubić się to całkiem niezły pomysł!! Tym bardziej że jest sezon na pyszne sery! Wyobraź Sobie: wielka żelazna patelnia, pod nią żywy ogień a na niej Tartiflette i ten zapach(!!!!) i do tego jakieś miejscowe wino....ja gubię się natychmiast!!
Tak też mogło się zdarzyć! Zwykle używam mrożonki więc jakby nie muszę obawiać się kwaśnych "robaków" ;-)))) Następna powinna być lepsza!
Nie powinno! Może za dużo soku cytrynowego?! Kwaśne pomidory??
To teraz musisz albo sama do Francji po Reblochon'a albo molestować znajomych!
Spoko! Jest to tak: mleko + podpuszczka (klag) = bundz→ zmielony, posolony i ubity w fasce dojrzewa i powstaje bryndza.
Bundz NIE jest twarogiem - powstaje "sztucznie" ! Twaróg powstaje na skutek naturalnego działania bakterii acidofilnych.
Powstaje przez dodanie do podgrzanego mleka tzw. klagu (podpuszczki0 otrzymywanego z żołądków cielęcych (jeśli dobrze pamiętam)
Ale mnie przeegzaminowałaś!
Moje pierwsze skojarzenie to kminek i cebula, bo tak zawsze przyrządzała karkówkę moja babcia! A zestawienia kmin rzymski plus goździki będę bronił jak lew! Choć nie przeczę że Twoje skojarzenie jest bardzo smaczne, ale to już całkiem inna historia ( i inna potrawa)! Jak mawiają górale:"...jedno kciała tindi-rindi, drugo kciała borscu..."!!!!
Bundz żeby stać się bryndzą musi zostać rozdrobniony (zmielony), posolony i przede wszystkim musi dojrzeć! Nawet kupując w "budach" nie można mieć pewności co do jakości, tak więc nie "obrażam" się na oferty sklepów. :-))))
Kobyłka u płota ;-))Tylko trzeba ostrożnie z cytryną - świeże owoce są jednak bardziej kwaskowate od suszonych. Imbir cieniutko posiekałem i użyłem sosu chili plus jasny sos sojowy zamiast sosu imbirowo - sojowego. Wyszło super!
Kolendra w tym przypadku zostaje w słoiczku ;-))) Co do śliwowicy to zdecydowanie popieram! A wino? Da się przeżyć ten sinawy kolorek gdyż smaczek jest bardzo miły.Można zresztą użyć rosé i problemy z kolorem zdecydowanie zbledną :-)))
Dzięki! Powinno być "...obrać cały BÓB(!!!)..." a nie czosnek! Czosnku zaś, oczywiście ile kto lubi! To jeden z pierwszych przepisów jaki zamieściłem stąd oczywiste błędy i niedoróbki ale pracuję nad sobą!!
1.Arborio czy kużden inny? 2. Paprykę tak po prostu na olej? Nie zrobi się gorzka? W tym "temacie" nie mam dobrych doświadczeń - zawsze najpierw wrzucam coś co puści sok i automatycznie obniży temperaturę aby cukier zawarty w papryce nie "napsocił".
A czemu suszony imbir? A morele!? Zrobię ze świeżych i wtedy pogadamy!!! ;-)))