Kajzerka hehe jak żyję o takich dużych nie słyszałam ;-) Miłego dnia dziewczyny
Sorry , ale ja myślałam że to połówka kajzerki polana nutellą:)Dopiero się dowiedziałam że to ciasto, jak przeczytałam artykuł.
dziękuję za te mądre i osobiste komentarze
Śmierć jest nieodłączną częścią naszego życia a jednak po odejściu bliskich nic nie jest już takie same .Moja mama była twardą kobietą gdy 20 lat temu zmarł mój dziadek jak na moje młodziencze wtedy oko niewiele płakała ,zawsze mówiła co ma poczatek musi też miec swój koniec .A ja....moja mama odeszła 1,5 roku temu ból nie jest dzisiaj nic mniejszy ja sie do tego bólu przyzwyczajam ale z drugiej strony boję się że jak ból sie skończy przestane o niej myśleć.Myślę że ona tam na górze czuwa nad całą moją rodziną.
Moim zdaniem żałoba jest cieżkim emocjonalnym przeżyciem . Powiem Wam tylko z mojego doświadczenia ,że tylko raz mnie taka ogromna tęsknota za ojcem ściełą po prawie 2 latach , kiedy szłam pachncą łąką ... wyłam z nagłej tesknoty jak małe dziecko . Decydującym czynnikiem jest prawdziwa żywa wiara ; co dalej po śmierci . Pomaga żyć dalej i czekać na bliskich ... ::))
U mojej mamy wystapiły dwie żaloby. Na początku rozpacz, potem okazało się że moja mama przez prawie cale malżeństwo była bardzo stłumiona i nieszczęsliwa. No i zaczęło się narzekanie na tatę.
Przed chwilą wysłałam swoje foty z profilu ''świeżutkie'' z przed dosłownie paru godz. Gapię się i gapię ... jakbym na fotki mamy z lat osiemdziesiątych patrzyła , dalej czekam na mamine choroby i zachowania wieku dojrzałego .. No jasne cieplutko robi mi się na serduchu -:)
i co sobie myślicie o tych własnych podobieństwach genealogicznych? przerażają czy rozczulają?
ja również zaczynam dostrzegać różne podobieństwa zachowania ale do taty ,zawsze w dzieciństwie mówiono mi, że mam charakterek ojca ,a ja się z tym nie zgadzałam i dziś kiedy jestem już dorosłą osobą, coraz częściej widzę w sobie rożne zachowania ojca, więc to chyba nie uniknione, geny to geny słabsze mocniejsze ale są i nie uciekniemy przed nimi
hehehe Zakończenie "dobitne" :D Ja zresztą mam podobnie. Im jestem starsza tym częściej łapię się na "tych" podobieństwach.
Jako nastolatka nie lubiłam maminych opowieści - relacji do taty co dzisiaj sie stało w domu , w pracy , kogo spotkała , czy był pan inkasent czy nie ...Po 30 latach przy popłudniowej caffie ...sami dobrze wiecie hihihi ... '' genetycznie skazana jestem na mamcie '' i czasem gdy oglądam moje zdjecia .... mam wrażenie ,ze juz taką minę , gest , wyraz oczu widziałam ... w albumie mojej mamy z przed lat ..
!!!!!
No tak, kobiety są z Wenus a mężczyźni z Marsa, a może odwrotnie, mamy różne zdania na wiele spraw, a jednak co może być lepszego niż małżeństwo i rodzina.... No tak, posypie mi się znowu na głowę...... A wojny światów muszą być, inaczej życie byłoby nudne...... Pozdrawiam i czekam na następne opowiadanie....
Nicola... patrz na siebie oczami ...''przeciwnika'' , łatwiej o zwycieństwo i nie roczarujesz się i jesteś o krok do przodu .. -:) Nie tak po babsku , bo co chwila będziesz mieć podkóweczkę na bużce i czasem podusia moze być mokra ..((( a po ci to ?? Prawdaż ? Pozdrawiam tak po ... babsku -:) !
Rzeczywiście, fakt z tym buziakiem... Ukochany ma bardzo rygorystyczne procedury epidemiologiczne ;) tylko jakoś tak się zawsze składa, że ja sobie inaczej wyobrażam pomoc, jakiej mógłby mi udzielić, a on zupełnie coś innego proponuje... A może powinnam brać co dają? :))))