Hmmm dzięki Nikola za Twoje komentarze, bo coś więcej teraz zrozumiałam , jak pisałam
wcześniej mój mąż kocha czytać książki i na każdą okazję chce je dostawać, a dla mnie to pójście
na łatwiznę. Szukam zawsze szegoś niezwykłego, ale potem się okazuje, ze wolałby książkę.Jak
czytam te komentarze, to widzę, że inni myślą podobnie. W takim razie następnym razem będzie
bon z empiku i kupi sobie jaką chce książeczkę :D i wszyscy będa zadowoloni nawet ja ;-)
tak, moim zdaniem bony upominkowe do empiku to pomysł bezpieczny i praktyczny. Niestety, wiele osób ofiarowanie ich uważa za pójście na łatwiznę i same chcą się wykazać. Jak jestem z kimś blisko to usiłuję przekonać, że taka karta z empiku mnie uszczęśliwi, że prezent nie przegra na starcie w wyścigu prezentów. Szkoda, że czasem dla ofiarodawcy ważniejsze od samopoczucia obdarowanego jest jego własne.
Ja też jestem nałogową czytelniczką. Po prostu muszę codziennie choć trochę poczytać. Korzystam z każdej wolnej chwili, zawsze czytam w drodze "do" i "z" pracy. Jeśli chodzi o Pruszkowską, widziałam kilka pozycji na allegro. Niestety, ceny dość wysokie, mimo że książki lekko sfatygowane.
Melduje się następna pokrewna dusza! Też kocham czytać, tylko chwilowo, nad czym niezmiernie ubolewam, nie mam czasu. Ale ja to kiedyś nadrobię!!!!!!
Dwóch wikingach oczywiście.
Z Pruszkowską mogą być pewne problemy, być może znajdzie sie na półkach w tych starszych bibliotekach. Ksiązkę "O dwuch wikingach i jednej wikingowej " czytałam chyba z 10 razy.
A czy nie mogłabyś Nikolo zasugerować żeby zamiast ksiązek dawali Ci w prezencie bony do empiku?
chodzi o Marię Pruszkowską :)
Sporo moich znajomych czyta książki, natomiast mój mężulek nadrabia za całą rodzinkę
I ja się przyłaczam z radością do wużetowego grona maniaków i maniaczek książkowych. Rytm dnia pozwala mi czytać tylko miedzy 6 a 7 rano i to nie codziennie, ale dobre i to :) Kocham książki od zawsze i niech tak pozostanie... :) Pozdrawiam!
Cieszę ,że jest nas więcej , piszę nas tzn. maniaków czytania. A już myslałam ,że to gatunek, który wyginął.Nikt z moich znajomych nie czyta książek , smutne ,nie? Ja od wczesnych lat dziecięcych pochłaniam książki. Dzień bez książki to dzień stracony haha. W każdej wolnej chwili coś czytam. Często słyszę słowa: "mól książkowy". Jestem stałą bywalczynią biblioteki, jak również namiętnie kupuję książki, najchętniej w księgarniach wysyłkowych..Jak się zakocham w jakiejś książce to muszę ją mieć, choćby się paliło i waliło:)Dobrze ,że mój luby za bardzo nie sprzeciwia się mojej pasji. Niestety, żadne z dzieci nie odziedziczyło po mamusi zainteresowań, a szkoda.
Postaram się znależć w bibliotece podane tytuły,bo nie czytałam ,tylko tu chyba chodzi o Marię Pruszkowską, a nie Pruszyńską?
Nie znam tych książek (traktuję to jako wyzwanie i zaraz klikam żeby się dowiedzieć, nadrobić) :] pozdrawiam!
No to wreszcie znalazłam pokrewną duszę jakby powiedziała Ania z Zielonego Wzgóra :) Kiedy dostawaliśmy w czerwcu podręczniki do następnej klasy to już pod koniec miesiąca miałam przeczytane wszystkie czytanki i opowiadania. To samo z lekturami. Nawet te największe zakały. O przepraszam, nie przeczytałam tylko Ten obcy Jurgielewiczowe. Jakos ten tytuł mnire odrzucał. Ksiązki kupowałam i dalej kupuję. Korzystam również z biblioteki. Mogę zamawiać wybrane przeze mnie pozycje elektronicznie. Bardzo wygodne. A czytałaś może M.Pruszyńskiej Przyślę panu list i klucz i Życie nie jest romansem. To o rodzinie maniaków czytania:)
Każdy praca ma to do siebie, że zabieramy ją do domu – zwłaszcza, gdy opiera się na międzyludzkich interakcjach. Tam gdzie spotykają się ludzie, tam pojawiaja się emocje, a emocji nie da się zostawic za drzwiami biura (oględnie mowiac). Siedzą w nas, przyczepiają się jak rzep psiego ogona i trawimy je długo – u mnie często nawet we snie. Czy to dobrze? Standardowo odpowiedziec trudno. Bo, skoro tak, to znaczy, że człowiek z poświęceniem wykonuje swój zawod, ale i wypalić się szybko można... A skoro nie, to lepiej ewakuować się, bo znaczy, że miejsce, w ktorym spedzamy polowe zycia to ciulowe miejsce...
A gdybym przeczytala na kolorowej okładce pytanie: Czy jestem kobietą sukcesu? Wykrzyknęłabym: Tak! Moj sukces ma na imię Maja;)
O to, to.... Chyba niejedna kobieta się pod tym podpisze....... pozdrawiam!