Ja zakwaszam octem - daję do wody 1 łyżkę octu i na chwilę w tej wodzie zostawiam kalafior, potem płuczę i gotuję. :)))))
A ja wyszłam po chrzan do ogórków i kupiłam jeszcze wiśnie . Tym razem będą wiśnie z chrzanem - na ostro...:)))
Myślałam, że jesteś "odcięta" od wiśni tak w ogóle i nie masz do nich dostępu i już byłam skłonna użalać się nad Tobą...:))))))))
Marylko...:))) Właśnie miedzy innymi ten argument przemawia za tym, żebyś Polskę odwiedziła latem....:))) W innym wypadku masz szansę 'załapać" się tylko na wiśnie przetworzone....:)))))))))
Juciaaa...:))) Gdzie Ty Słonko mieszkasz ???
Dorotko...:)))) Nie rób tego, bo może to być niezbyt miła degustacja a zupa na dzisiejsza pogodę...wymarzona. Pozdrawiam serdecznie...:)))
Wyrzucić - jeśli pokrywka będzie dobrze przylegała , to takiej warstwy wcale nie będzie. Byłoby idealnie gdyby znalazła sie okrągła deska (taka do krojenia) odpowiedniej wielkości- na takiej desce można jeszcze coś cięższego postawić ...:)))
Jamajko, zazdroszczę Ci - na mnie wiśnie czekaja. Drylownicę wyjęłąm ale jakoś dzisiaj chęci brak...:)))
Miłego wypoczynku...:))) Nie wiem czy wiśnie zechcą poczekać - ja dzisiaj z trudem kupiłam parę kilogramów. Sprzedający twierdzą, że to już "końcówka"...
Wiesz jak takie tarcie chrzanu udrażnia "przewody nosowe" ??????? :)))
Tak, dajemy całą porcję oleju .Po podduszeniu cebuli i marchewki dodajemy resztę składników. Należy pamiętać, że na końcu doprawiamy jeszcze do smaku. Ja zwykle ujmuję trochę oleju a dodaję trochę octu i tłuczonego pieprzu ale to są indywidualne gusta...:))) Sałatka jest naprawdę dobra...:)))
Nigdy tak nie robiłam i myślę,że to nie jest to samo...:))) Świeżo starty korzeń chrzanu ma inną moc... myślę,że teraz nie ma problemu z zakupem świeżego chrzanu?
Pozdrawiam:)))
Sunny, w mojej kuchni takie owoce marynowane ( nie tylko wiśnieale także gruszki a może przede wszystkim, czereśnie, winogrona i agrest ) - to prawdziwa "tajna broń"...:))) Nie dysponuję gotowymi przepisami ale działam "na wyczucie". Czasem czytam jakies nowe przepisy z dodatkiem owoców i są one dla mnie inspiracją do użycia tego, co mam przez siebie przetworzone.Uważam, że kuchnia to nie apteka i podane w przepisie proporcje tworzą tzw. 'ramę' a reszta jest polem do popisu dla gospodyni.Wiśnie marynowane robię na kilka sposobów i( z dodatkiem chrzanu, musztardy - to na ostro) i w zależności odefektu, jaki chcę uzyskać -dodaję i...kosztuję...))) Takim przykładem niech będą medaliony z polędwiczek wieprzowych z sosem wiśniowym (podawał kiedyś taki przepis M.Kuroń). W oryginale były wiśnie świeże ale ja przepis znacznie zmodyfikowałam i robię tak: mięso z polędwiczki wieprzowe (wczesniej włożone do marynaty) kroję na grubsze plastry, delikatnie "rozpłaszczam" w dłoni, posypuję solą i pieprzem i obsmażam na dobrze rozgrzanym oleju.i przekładam do rondla, podlewam kieliszkiem mocnej wiśniówki, przyprawiam ulubionymi przyprawami, podlewam rosołem lub ostatecznie bulionem z kostki, dodaję słoiczek wiśni, czasem pół, trochę marynaty do smaku, podbijam wodą wymieszaną z mąką ziemniaczaną i gotowe. z dodatkiem wisniówki do mięsa na suchą , rozgrzaną patelnię trzeba uwazać i mieć pokrywkę pod ręką bo może się zapalić. Można tak kombinować z kaczką pieczoną, sznycle cielęce z wiśniami też są znakomite. wszystko zależy od inwencji twórczej oczywiście przy zachowaniu podstawowych zasad "co z czym"..:)))
Wiśnie marynowane wykorzystuję przede wszystkim do zimnych zakąsek, pieczeni - są pysznym, efektownym i przede wszystkim jadalnym dodatkiem.
Nie ma nic gorszego jak piękne ozdoby z niejadalnych składników - ale to tak na marginesie...
Równie smaczne i efektowne są czereśnie marynowane razem z ogonkami (bez drylowania) - tych mozna używać jako dodatku do pasztetów, także tych wegetariańskich ( soja, cukinia, seler) a także do pieczeni. Znam takich, co cały słoiczek takich owoców zjadają bez specjalnej oprawy...
Mam nadzieję, że mój "wywód" choć trochę Cię zainspirował do szukania nowych smaków. Pozdrawiam :)))
Kola, maszeruj po wiśnie, bo za chwilę już ich nie będzie :))))))))
Przepis musiałam dostosować do tego, co w domu akurat było...ale danie i tak wyszło bardzo smaczne:))) Nie miałam farfalli- użyłam więc zwykłego makaronu Lubella, zamiast pasty z kartonika był zwykły przecier pomidorowy, cukinię miałam jedną więc dodałam kabaczek. Leczo jakoś ostatnio nie może wyjść z kuchni
a tu skład podobny a efekt inny. Jednym słowem danie szybkie i smaczne...:)))