Tucha, ja nigdy nie spotkałam się z gorzkim rabarbarem a pochodził z różnych żródeł. Nie zdarzyło się, żeby zrobił takiego psikusa...:)))
Szkoda, bo zniechęciłaś się zanim zdążyłaś spróbować. Może ten rabarbar jest o tej porze za "stary" i dlatego gorzki ??? :)))
Na powtórke nie trzeba było długo czekać...:))) Dzisiaj ciasto było z tegorocznymi jabłkami i lukrem cytrynowym. Pyyycha !
Miało jechać na działkę w całości ale nie udało się... - konsumpcja na gorąco...:))))
Dziewczyny - Ave, Appetita - bardzo się cieszę, że wiśnie w Waszym wydaniu są już gotowe a wykonawczynie zadowolone...:))
U mnie kuchnia przypomina wiśniową krainę : w 2 garnkach są wiśnie drylowane zasypane cukrem i czekają na kolejne podgrzanie jutro, w 3 słojach stoją wiśnie zalane spirytusem na wiśniówkę, marmoladka porzeczkowo-agrestowo-wisniowa na wykończeniu i ja chyba też...:)))
Ja także owoce wypłukuję ze spirytusu lub wódki przegotowaną ciepłą wodą (żeby cukier się do końca rozpuścił). ...:)))
Ja takie owoce (poza wiśniami i śliwkami po śliwówce) wypłukuję ze spirytusu i wyrzucam. Według mnie nie są już atrakcyne smakowo. Owoce dodane do deseru powinny być jędrne, soczyste, aromatyczne i smaczne a sam smak alkoholu to za mało....ale to rzecz gustu i smaku....:)))
Tak wyglądają moje korniszony Tu w mniejszym niz podanym w przepisie słoiku.Zachęcam do wypróbowania.:)))
Wiśnie zalane spirytusem i mam nadzieje na pyszny jak zawsze napój rozweselajacy...:)))
W miarę rozwoju akcji będę dodawać zdjęcia z kolejnych etapów .
Ave, nie musisz go zbierać aż tak dokładnie...:))) Najważniejsze, żeby był zebrany po ostatnim podgrzaniu przed zlaniem soku do słoików. Nie martw się, to nie ma prawa się nie udać...:)))
Appetito, oczywiście,że spirytus można zastąpić wódką (bez alkoholu też są dobre :)) . Bardzo gorące wiśnie nakładamy do słoiczków , szczelnie zakręcamy , odwracamy do góry dnem i nie pasteryzujemy. Życzę smacznego :)))
Ja także skusiłam się na to ciasto - podobne do szarlotki a jednak trochę inne.Wyszło bardzo dobre w smaku i prezentuje się super :)))
Do każdej połówki jabłka włożyłam po 1 wiśni ze słoika i wcześniej namoczone w rumie rodzynki i skórkę pomarańczową
z dodatkiem cukru waniliowego.
Tu ciasto przed włożeniem do piekarnika :
Tak wyglądało po polukrowaniu złocistym lukrem cynamonowym. Nie dodałam cynamonu do jabłek i w związku z tym zamiast ulubionego lukru cytrynowego zrobiłam lukier cynamonowy.Ciasto jeszcze ciepłe zostało zawiezione na działkę i cała blacha tego cuda zniknęła nie wiadomo kiedy.
Zapowiedż powtórki w perspektywie. A tak wygladało w przekroju ( zdjęcie byle jakie..) :
Przepis jest prosty a ciasto smaczne, efektowne i z przyjemnością polecam :)))
Ja piekę ten sernik w formie o wymiarach 25x36 cm. :)))
Dziękuję wszystkim za wypróbowanie tego przepisu i do usłyszenia w następnym sezonie rabarbarowym. :)))
Tucha - szczerze mówiąc - to nie wiem dlaczego rabarbar Ci zgorzkniał :( Ja też zawsze zostawiam na noc rabarbar zasypany cukrem w metalowej misce. Może to sprawka rabarbaru ?
Till - myślałam,że to są tylko moje odczucia...:))) Rabarbar musi grać pierwsze skrzypce żeby smak ciasta był jedyny w swoim rodzaju. Inne owoce mogą być tylko dodatkiem i według mnie najlepiej z rabarbarem komponują się truskawki...:)))
Agaszk- cieszę się, że mając taaki wybór zdecydowałaś się na wiśnie w/g mojego przepisu. Tym bardziej mi miło, że jesteś zadowolona...:)))
Sweetya - dziękuję...:))) Usłyszeć słowa uznania od osoby z taakim kunsztem to nie lada wyróżnienie. Tym bardziej mi miło...:)))
Moje przepisy są dość "wiekowe" (większość), sprawdzone rodzinnie i raczej tradycyjne - chociaż ja jestem otwarta na "nowości" kulinarne a raczej ciekawa co jak smakuje. Czasem zastanawiam się czy takie stare przepisy jeszcze kogoś mogą zainteresować ale z czasem postaram się umieścić ich więcej.
Natomiast przepisy z twoich zbiorów - to w większości szczyty, których ja nie zdobędę ale czytam i oglądam z zainteresowaniem i uznaniem. Parę nawet wypróbowałam.
Aga, pozdrawiam Cię bardzo serdecznie...:)))
Alu, rzeczywiście w moim opisie brak konsekwencji...:)))
Napisałam : "do gorącego/wrzącego soku" - miałam na myśli to, że sok nie powinien się gotować ale powinien być doprowadzony prawie do wrzenia. Może powinnam napisać, że prawie wrzący... W praktyce wygląda to tak,że sok nie może "bulgotać" ale tylko "mrugnie" i już go odstawiamy i zlewamy. Trochę namieszałam ale myślę, że już wiadomo o co chodzi... Pozdrawiam :)))