Piekłam ten sernik w prostokątnej foremce, średni rozmiar i też nie opadł. Z przepisowej ilości wyszedł cieńszy niż z tortownicy, ale równiutki. Polecam, minimum pracy a efekt pyszny.
Kobi - moja uwaga do 2. - są smaczne, z dobrocią bywa różnie ... :(.
Dzięki wielkie, przyda się niebawem :)).
A w jakiej blaszce piekłaś?
Na Wielkanoc wypróbuję. Dziękuję:)).
Ja gotuję 3 min., od zagotowania wody, odstawiam na kolejne 3 i gotowe. Duuże jaja wychodzą na pół-twardo, do majonezu dobre, do faszerowania już nie.
Obijanie jajek w garnku z wodą jest ryzykowne, czasami odpada kawał białka razem ze skorupką. Może trzeba delikatniej potrząsać garem?
Nic nie pływało, zapieczone wszystko jak trzeba - trzymało formę. Może dlatego, że kasza wszystkie soki wchłania. Cała masa była dość sucha i mało tłusta (wszystkie kawałki tłuszczu odrzuciłam przed zmieleniem). Jak odkryłam wierzch to też troszkę wody odparowało.
Szperam w sieci, czytam i chyba zrobię ściągę do oliwy - tyle tego produkują, że trudno spamiętać (zwłaszcza po 'italiańsku'). Dzięki za podpowiedź 'cebulową'- kiedyś spróbuję, pilnując temperatury :)).
'Już' chyba wiem czym jest 'olej z oliwy' - to oliwa/olej z wytłoczyn, nie extra, ani nawet nie vergin. Ją można stosować w wyższych temperaturach, bez ryzyka powstania szkodliwych dla zdrowia związków.
Można tylko zaznaczyć 'olej słonecznikowy rafinowany' - wg ekspertów sprawdza się nawet do 220 *C, prawie tak samo jak rafinowany rzepakowy.
Niższy 'punkt dymienia' mają oleje tłoczone (na zimno), lepiej na nich nie smażyć.
Dzięki za porady stekowe, przydadzą się:)).
Pięknie pachnie (przyznaję,że musiałam ciut zmienić - brak cząbru i gorczycy). Od siebie dodałam ulubiony jałowiec, kurkumę i pieprz czarny. Polecam, następnym razem z potrójnej porcji i z przepisowymi składnikami. Dziękuję:)).
Do Kormag: jeszcze raz - 'rurki chłodzę po upieczeniu i wtedy zdejmuję delikatnie' ... :DD
Fajne zdjęcia są, to prawda - cieszą oko. Pozdrawiam wszystkich :)).
Dodam tylko, że rurki chłodzę po upieczeniu i wtedy zdejmuję delikatnie ciasto, kiedy lekko odstaje od rury (metal kurczy się, a ciasto nie). Jak kto woli, ale po co parzyć palce i kruszyć ciasto.
Akurat dla mojego Teścia. Jak sił starczy, to dostanie od nas na imieniny, chyba że pożremy wszystko sami. Wygląda baaardzo pychotkowo i nawet lewą łapą można takie ukręcić/ubić.
Już piszę, wczoraj przegapiłam, przepraszam (świętowałam czwartek).
Ja kupuję najczęściej w Intermarche - rożnych firm, min.rolnik.
Kiedyś używałam tylko do sałatek, ale do mięsa też pasuje.
Pyszny - aromatyczny i pomysłowy (dobry sposób na rozmaryn). U nas do krokietów ziemniaczanych Agusi. Będą częste powtórki. Dzięki za przepis.