Wszystkie ciasta w kolorze Jamajkowym uwielbiam, a dodatek % na pewno wzmacnia smak i też po mojemu, bo tylko tak % trawię. Siup do ulubionych i musi poczekać na okazję, bo tak wypasione ciasto musi mieć jakąś oprawę i klimat do podania.
Dzisiaj od rana chodziły za mną te ciasteczka, więc szybko upiekłam do popołudniowej kawy. Wersja z kleksem dżemu malinowego. Bardzo smaczne
Ciekawi mnie ile jest prawdy w tej historii o skarbie gen. Samsonowa. Pewnie jak zwykle ziarnko, może zorganizujmy wyprawę eksploracyjną, a nuż się obłowimy. Znaleźne byłoby pokaźną kwotą i na nasze reumatyczne dolegliwości, choć na trochę, starczyło by na wyjazd gdzieś w słoneczne strony. Hihihihi, marzenia nic nie kosztują, prawda?
MR, proszę weź sobie ten talerzyk ze zdjęcia. Dziękuję za miły komentarz.
I jeszcze dodam, że biszkopty wyszły mi dość wysokie, więc je nasączyłam ponczem cytrynowym, wydaje mi się, że trzeba jednak je nasączać. Dzięki
Ciasto bardzo dobre. Obawiałam się, że w masie ajerkoniakowej będzie czuć te surowe zółtka, ale nic z tego, alkohol zakamuflował wszystko. Zamiast kremu czekoladowego zrobiłam krem kawowy i wszystko to było niezwykle pyszne. Polecam przepis i pozdrawiam autorkę.
Do kremu dodałam kilka kropel aromatu rumowego, a krem przepyszny. Dzięki za przepis i pozdrawiam.
Fete, rozumiem, że miałaś obawy z powodu tej rzadkiej masy czekoladowo-kawowej, może powinnam była przy sposobie wykonania o tym napisać i uspokoić osoby korzystające z przepisu, że warstwa biszkoptu wchłonie ją, nic się nie wyleje i będzie wilgotne i pyszne.
Dzięki za miły komentarz, też pozdrawiam serdecznie.
Ale pyszności i jak ładnie opisane i obfocone.
Megi, oczywiście, że białka na Pavlową zostawiamy.
Kasiu.m można robić wszystko co przyjdzie nam do głowy, tylko nie za dużo farszu, aby się zanadto nie rozlazł po cieście i żeby to się trzymało. Moja propozycja była właśnie taka jak w przepisie, ale wiem, że każdy z nas dopasowuje przepisy wg własnego gustu
U mnie na Warmii te grzybki nazywamy podgrzybkami, sprawdzałam też w atlasie grzybów, tam też nazywane są podgrzybkami żółtymi
Ależ apetyczne zdjęcia, aż ślinka cieknie. Teraz już mam kopa do upieczenia tego pasztetu. Wkrótce dam znać jakie moje wrażenia smakowe. Dzięki