Gar zupy wykonany Faktycznie pasuje do jesieni, ktora mialam wczoraj za oknem i to w tym mokrym (niestety) wydaniu. Od poludnia do poznego wieczora pachnialo papryka i miesem. Najpierw poczestowalam gosci i czekalam na reakcje. Oni jednak tak palaszowali, ze jedynie wydawane pomruki pozwolily mi sadzic, ze im smakuje . Potem przyszedl czas na mojego "polowka". Ten dla odmiany juz po pierszej lyzce stwierdzil, ze zupa jest bardzo smaczna. Potem na dowod pogonil do kuchni po dolewke. Jednym slowem dziekuje Ci Marylko za aromatyczna i smakowita jesien w moim garnku. Uklony dla Patty
Ps. Dzis pewnie dokonczymy reszte, ktora pozostala z tej wielkiej porcji. Planuje dodac czerwona fasolke z puszki, bo ona tez jakos pasuje mi do jesieni
A! No to już wszystko jasne :-) Nie pisałaś nic o tym żeby te kiełbaski miały być podwędzane, ale jakoś to nie dawało mi spokoju więc wolałam zapytać. Z pewnością zrobię taką zupę dla swojego "połówka". On lubi treściwe jedzonko (no i mi coś skapnie ;-) ). Dziękuję za wskazówki.
Marylko, zastanawiam się czemu tą zupę trzeba gotować aż 2-3 godz. skoro wcześniej mięso było podsmażane aż do zbrązowienia a warzywa wcześniej zmiękły. Kiełbaski jak ktoś doda, to też już raczej były poddane wcześniejszej obróbce. Włoska kapusta zaś szybko mięknie. Czy może jest w tym długim gotowaniu jakiś ukryty cel i to wpłynie istotnie na smak? Ze mnie mało doświadczona "kucharka" więc wolę o wszystko wypytać :-) W Polsce są dostępne w sklepach mięsnych takie małe i cieniutkie, surowe, podwędzane kiełbaski przyprawiane papryką. Myślisz, że mogą zastąpić tę włoską kiełbasę?
Przepyszne! Nigdy nie jadłam tak wspaniałego, aksamitnego i delikatnego ryżu. Kupiłam oryginalny, włoski ryż do risotta i to pewnie w 60% jego zasługa. Pozostałe 40%, to trzymanie się zaleceń Till. Kto tego nie jadł wiele stracił :-) Warto nadrobić tę stratę. Wieeeelkie dzięki za przepis.
Jeśli chodzi o blaszkę, to ja używam tej, która jest na wyposażeniu piekarnika. Z podanej porcji możesz sobie uformować np. dwa placki. To zajmie prawie całą blaszkę. Niestety w tej chwili nie dysponuję zdjęciem. Pieczywko jest naprawdę doskonałe. Na próbę można zrobić z połowy porcji. Polecam.
Chleb rewelacyjny! Zrobiłam z połowy porcji czyli jeden, duży bochenek. Połowę mąki krupczatki zastąpiłam mąką żytnią. Ziarna wsypywałam "na oko". Wyrabianie, wyrastanie i pieczenie zajęło jakieś 70 minut. Jednym słowem "niebo w gębie" w ekspresowym tempie :-) Serdecznie dziękuję za podzielenie się przepisem i szczerze polecam.
Zdjęcie słabej jakości bo zrobione kamerą z komputera, ale to tak na paiątkę :-)
Oczywiście rabarbar "wylądował" w słoiczkach a nie w "słoczkach" :-) Sorry za literówkę.
Mój rabarbar "wylądował" w słoczkach Hmm........ co za zapach kiedy się smaży! Tak jak wspominałam dodałam imbir w korzeniu, który starłam na grubych oczkach tarki. Było tego jakieś 200g. Udało mi sie wybrać "jędrny" więc uniknęłam łykowatych wąsów. Smak... lekko kwaskowe, ale jednocześnie ostre no i oczywiście słodkie. Doskonale połączenie i efekt rewelacyjny. Polecam wszystkim wielbicielom imbiru a Tobie Teresko dziękuję za przepis.
Jak tylko przeczytałam, że nadaje się do pieczonych mięs, to już mnie zachęciłaś żeby spróbować tego "rabarbarowego specjału" Lubię imbir w korzeniu więc pewnie poeksperymentuję z takowym. Dziękuję za szybką odpowiedź.
Teresko, a co myślisz o tym żeby imbir w proszku zastąpić takim w korzeniu? Możesz coś więcej napisać o smaku tej marmolady, bo zastanawiam się do czego bym ją mogła zastosować? Czy ten rabarbar trzeba obierać? Bardzo mnie zaintrygował ten przepis więc zasypałam Cię pytaniami :-)
Tak Kasiu, pomidory z puszki też się nadają. Są trochę "luźniejsze" w konsystencji", ale jeśli Tobie to nie przeszkadza, to możesz je zamiennie zastosować.
Babka udała się pod tym względem, że nie miała zakalca, urosła i wygladała dość efektownie. Jednak nie wyszła tak, jak tego oczekiwałam. Jest dość sucha i "zbita". Brzydko mówiąc troszkę taki "gniot", ale proszę nie sugerować się moim komentarzem, bo czasami jednemu wyjdzie lepiej a innemu gorzej. Ja poszukuję przepisu, gdzie babka będzie puszysta a taka mi niestety nie wyszła.
Przyłączam się do wszystkich pochwał :-) Nic dodać, nic ująć - tylko zajadać się i oblizywać. Dodatkowo muszę się pochwalić, że sernik nie opadł po zastosowaniu wszystkich porad Mamywiesi z wątku pn. "Jak upiec dobry sernik". Piekłam go w tortownicy. Dziekuję za przepis i polecam.
Gapa ze mnie i tyle! Zasugerowałam się, że mam piec tę zebrę przez godzinę i jak minęło 75 minut jakieś licho podkusiło mnie żeby zakończyc już pieczenie mimo, że sernik wydawał się jakiś "luźny". Następnego dnia po otwarciu obręczy tortownicy 1/3 sernika wylądowała na podłodze. Zwyczajnie wypłynął ku uciesze psa. To mnie chyba nauczy, że nie można tak uporczywie spogladać na zegarek - lepiej zaufać swoim oczom, kiedy wyraźnie widzą, że ser się "trzęsie" :-) Może za drugim podejściem będę już mądrzejsza...? :-)