daga, możesz dodać wanilię tylko wtedy to będzie konfitura z truskawek z wanilią :-)
ilość - ciasto zagniecione z podanych ilości składników podzieliłam na 6 części po czym każdą po rozwałkowaniu pocięłam na 6 trójkątów tak więc wyszło 36 sztuk ciasteczek
ak długo przechowywać? tu mam problem z odpowiedzią ponieważ znikają u nas bardzo szybko więc więcej jak jeden dzień nigdy nie leżały...to kruche ciasto, nic się nie powinno zepsuć nawet np. przez tydzień - w/g mnie trzeba tylko je zamknąć w jakimś pudeku żeby nie zawilgotniały bo chrupkość jest jednym z ich atutów
kroiłam ostrym nożem jak tort - próbowałam też odrywać poszczególne różyczki, ale nie wychodziło to ładnie więc jednak polecam krojenie nożem
Asiu, żadne cuda! chociaż rożki są rzeczywiście cudowne i mam już zamówienie na większą ilość na Święta. A z zawodowym gotowaniem nie mam nic wspólnego - gotuję w domu, dla rodziny i przyjaciół, nic więcej...
bułek wcale nie wyciskam - moczę je w sosie z duszenia mięsa a że nie wlewam abyt dużo wody to wchłaniają go właściwie całkowicie i takie mokre mielę :-)
zbyt suchy pasztet zrobiłam raz gdy dodałam zbyt mało tłustego - niestety, pasztet lubi tłuszczyk...
chodzi właśnie o kaczkę barbarie! sformułowanie "barbi" to skrót
Rzymianka, ale jak światowo brzmi to "porcini"! :-)
A tak na poważnie to gdyby było napisane, że to nasze rodzime prawdziwki to na pewno więcej osób zainteresowałoby się przepisem...
po pierwsze: to przepis na pierogi z KAPUSTĄ i grzybami a nie z grzybami...nawet nie podajesz przybliżonej ilości tych grzybów na konkretną ilość kapusty...
a poza tym tak lakonicznie opisane wykonanie, że szkoda czasu nawet na czytanie a osoba mało doświadczona w kuchni niewiele zrozumie...ja nawet nie rozumiem po co wstawiać takie przepisy...jak mi się nie chce dokładnie opisać czynności to nie piszę wcale
przecież pod zdjęciami bernika to napisała!
nie, nie ma pomyłki - ponieważ bardzo lubię grzyby dodaję ich dużo :-)
grzyby najczęściej suszę pokrojone w grube plastry (krajanka) a potem przechowuję w litrowych słojach stąd ta "miarka" 1 litra - możesz dodać ich mniej jeśli chcesz albo nie masz wystarczającej ilości
cóż, co osoba to inny smak więc jeśli lubisz kostki to nie będę Cię za nie krytykować
ale może podpowiem jak inaczej podkolorować rosół - całą cebulkę, bez obierania, myję, osuszam, przekrawam na pół i kładę przecięciem do dołu na żeliwnej płytce na kuchence - można też położyć ją na aluminiowej albo stalowej patelni nie dodając tłuszczu, prażymy pomału aż dolna powierzchnia sczernieje i dodajemy do rosołu m/w w połowie gotowania
inny sposób, choć przyznam, że stosuję oba, to karmel - na tę ilość wody jaką wzięłaś do rosołu w tym przepisie biorę 1 łyżkę cukru, wsypuję ją na suchą patelenkę i bez mieszania topię na karmel, ma być ciemnobrązowy i zacząć się pienić - ostrożnie wlewam go do rosołu a patelenkę przelewam rosołem, ale bardzo ostrożnie bo jest gorąca i płyn pryska
oba te dodatki bardzo poprawiają nie tylko kolor rosołu, ale i jego smak - rosół jest pięknie złoty i żadnych kostek już nie potrzebuje
rak napisał/a "Mylisz pojęcia. Nie chodzi tu o tolerancje, chodzi tylko o nazwę"
no więc powtórzę: skoro takie się jada na Wigilię u Alicji to dlaczego nie może ich nazywać wigilijnymi?!
Nakazywanie zmiany nazwy jest właśnie brakiem tolerancji dla Jej zwyczajów.
ciekawe, że o tolerancji nawołują zwykle zdeklarowaniu katolicy sami obrażając innych i wmawiając, że słuszne jest tylko to co oni za słuszne uważają...
Skoro autorka jada takie uszka na Wigilię to ma prawo nazwać je właśnie "wigilijne" a my mamy prawo jeść swoje, postne, i nie zgadzać się innymi, ale uszanujmy odmienność :-)
a dlaczego nie?! gdzie jest powiedziane, że wszyscy muszą pościć? nawet Kościół katolicki zezwala na jedzenie mięsa w wigilię więc nie rozumiem oburzenia
doskonale zgadłaś! w wielu regionach na dynię mówi się właśnie bania :-)