kurki suszę i mielę, dodaję później do sosów czy zup - całe faktycznie są dziwne... maślaki są delikatniejsze niż podgrzybki, zarówno z smaku jak i aromacie, ale także nie dają tak ciemnego koloru jak podgrzybki. Jak jest dużo grzybów to można ususzyć po trochu do wypróbowania - niestety, nie w tym roku....
skórkę z maślaków powinno się zdjąć ponieważ nawet na tej pozornie wysuszonej jest śluz, który w przewodzie pokarmowym pęcznieje i może go zaczopować a to grozi bardzo poważnymi niedyspozycjami - można też małe maślaki moczyć przez kilka godzin w 10% solance a potem dokładnie przepłukać - solanka śluz rozpuszcza
a ja uważam, że suszyć można wszystkie gatunki - suszyłam nawet maślaki, kanie i opieńki, i wiele innych gatunków, ale oczywiście każdy robi po swojemu :-)
możesz użyć garnka, ale powinien być emaliowany a nie, broń Panie Boże, aluminiowy. Można też ogórki ułożyć w kilku zwykłych litrowych słoikach i też się ładnie zakiszą
jeśli zalejesz gorącą zalewą to nie trzeba pasteryzować...ale to powinno być napisane w przepisie jak i to ilu procentowego octu należy użyć bo jeśli 10-cio procentowy to będzie bardzo mocna a gusta są różne....
cieszę się, że smakowało :-) polecam się
może moje pytanie będzie dziwaczne, ale nigdy nie jadłam a ni nie spotkałam się z takim daniem...wytłumaczcie mi, proszę, po co ta mąka? rozumiem, że ziemniaki będą gotowały się w jakby kleju - czy to właśnie daje jakiś specjalny efekt? w przepisie jest napisane, że jak ziemniaki są miękkie to tę płynną część odlewamy, tak? czyli zostają i tak same ziemniaki?
to jest taki rodzaj zupy, zupa-krem z pomidorów - faktycznie, tytuł jest nieco mylący
hubami nazywane są właściwie wszystkie grzyby, które rosną na drzewach i mają kształt wachlarza albo wielkiego kopyta - w tej grupie jednak wyróżnia się wiele gatunków. Niektóre są jednoroczne czyli wyrastają i po kilku tygodniach/miesiącach giną i rozkładają się zupełnie. Inne są wieloletnie i co roku przyrasta im kawałek w związku z czym stara część twardnieje - i najczęściej te stare owocniki nazywane są hubami bo je najlepiej widać w lesie przez cały rok, nawet zimą.
Pytacie gdzie dostać żółciaka - kupić się go nie da bo handlować można tylko niewieloma gatunkami, do których żółciak nie należy. Można jednak nazbierać go sobie damemu albo poprosić o to znajomego grzybiarza. Żółciaki wyrastają przeważnie wiosną, zwykle na starych wierzbach porastających brzegi rzek, jezior czy skraje wilgotnych łąk. Jego kolor, kształt, zapach i pora występowania powodują, że nie sposób go pomylić z innym gatunkiem, ale oczywiście jeśli ktoś nie zna się na grzybach nie radzę zbierać samemu.
ale się wymądrzyłam....
zastanawiam się na zakrętkami - te twist off są powlekane od wewnątrz jakąś taką jakby gumą czy plastikiem - czy na pewno to się nie roztopi podczas pieczenia? A może to mają być jakieś specjalne zakrętki? proszę o radę
i właśnie o tym tutaj rozmawiamy - jeśli będziesz te grzyby długo płukać jak piszesz to po wrzuceniu na tłuszcz po pierwsze będzie bardzo pryskać a po drugie nasiąknięte wodą nie będą się smażyć a od razu dusić a to ma znaczący wpływ na smak potrawy - o dokładnym osączeniu po mysiu nawet nie ma słowa...
poza tym jeśli ktoś mi każe długo płukać z piasku boczniaki to zastanawiam się czy w ogóle wie jak one wyglądają i do przepisu od razu nie mam zaufania...sorki...
zgadzam się - boczniaki dziko rosnące wyrastają na pniach i z piaskiem nie mają styczności a hodowlane rosną na belach sprasowanej słomy więc też piasku ani widu...więc piszesz głupoty
krojenie w plastry też jakoś mi nie pasuje...w paski raczej bo owocniki mają kształt spłaszczony
pozwolę sobie odpowiedzieć bo też jej używam
passata to przetwór z pomidorów -bardzo drobno pokrojone, czasami wręcz zmiksowane, dojrzałe pomidory, sprzedawana zwykle w butelkach, czasami napisane jest, że to po prostu przecier pomidorowy i zwykle jest bardzo gęsty, ale nie zagęszczany. Czasami przyprawiona ziołami. zdjęcie z sieci...
a najlepiej nazbierać samemu z topolowych pni :-)
ja nie daję alkoholu bo w rodzinie są małe dzieci a lubią to ciasto więc musiałabym robić dwa na raz :-) a 2 dni leżakowania to też u nas niemożliwe...jeden co najwyżej i to jak pilnuję lodówki
cieszę się, że smakowało :-)