Brzmi ciekawie. Zrobię,a jak posmakuję, to napiszę.
Ja kupuje czubricę w sklepach ze zdrową żywnością lub na ryneczkach.Czasem w niektórych sklepach delikatesowych też się trafia.
Majolika,ale mnie oświeciłaś, naprawdę!!! Dziękuję, ale powiedz proszę gdzie mogę ją zakupić, bo bardzo chcę zrobić Twoje pysznie wyglądające jedzonko;)))
Czubrica to przyprawa oparta na cząbrze górskim, charakterystyczna jest dla kuchni bułgarskiej, rumuńskiej oraz włoskiej. Dodaje się jej często do mieszanek ziół razem z rozmarynem, pietruszką i selerem. Dodaje się jej do ciężkostrawnych potraw .Smak ma podobny do majeranku czy oregano. Działa pobudzająco na wydzielanie kwasów żołądkowych, łagodzi wzdęcia i obniża ciśnienie.
W sprzedaży można spotkać mieszanki zwane czubrica zielona lub czerwona. Do pierwszej dodaje się zazwyczaj pietruszki a do drugiej papryki czerwonej. Ponadto soli i suszonego czosnku.
Dziewczyny, oświećcie mnie proszę. Co to jest czubrica????
Niekoniecznie tylko do jarzyn. Uwielbiam te mieszanki. Często przyprawiam nimi kurczaka. Zieloną też daję. To mieszanki o różnym składzie. Mają wszechstronne zastosowanie od serów począwszy na gulaszach skończywszy.
Przepis wypróbuję.
Pozdrawiam cieplutko.
Czerwona oczywiście.widze, że się znasz na czubricach.Zielona to tylko do jarzyn.Czerwona jest o wiele ostrzejsza i należy ją dawkować ostrożnie-wg smaku.
Czubrica zielona czy czerwona?
Oj majolika , przywołałas wspomnienia te najbardziej przykurzone. Ja pamietam jeszcze 'Siwe wołki ", ale niedokładnie pamietam słowa.
Z zerówki pamiętam taki wierszyk:
W kucheneczce na półeczce
się zakochał miś w laleczce
-Lalu,lalu ja cię kocham szalenie...
Ja się z tobą ożenię...
-Co!!!Ja taka piękna lala
mam wyjść za takiego brzydala!!!???
Nigdy na to sobie nie pozwolę!!!
Starą panną zostać wolę...!
Coprawda starą panną nie jestem,ale wierszyk wpada do ucha
A z tym Fredro to ..ciiicho..,bo jeszcze się wyda;)))
Nigdy, do końca życia, nie zapomne, jak rodzice wyspiewywali mi ją. Ona jest taka obrazowa, jak bajka.Nad łózkiem miałam wyhaftowaną przez mamę makatkę z wózkiem i Jasiem i Małgosią(w tajemnicy powiem wam, że na imię mam...Małgosia).Pamiętam, jak zagapiałam się na te makatkę....Gdzieś mi się to wszystko zapodziało, ale pamiętam i tęsknię za tym.Co więcej, kiedy mam umierała, też jej to śpiewałam.
Piosenkę o malowanym wózku śpiewam dzieciom przed zaśnięciem. Uwielbiają ją.
taki tekst znalazł wujek google ,chociaż ja pamiętam jak mi dziadek śpiewał tę piosenkę, a czy słowa takie same to nie za bardzo już
Malowany wózek,
para siwych koni,
pojadę daleko,
nikt mnie nie dogoni.
Pojadę daleko
po ubitej dróżce,
tam gdzie stoi mała chatka
na koguciej nóżce.
Stanę przed tą chatką,
będę z bicza trzaskał:
- Wyjdźże, Babo Jago,
wyjdźże, jeśli łaska!
Wyjdzie Baba Jaga
stara, całkiem siwa,
spyta bardzo grubym głosem:
- Kto mnie tutaj wzywał?
- To ja, Babo Jago,
przyjechałem prosić,
żebyś nie skrzywdziła
Jasia i Małgosi.
Jeśli nie - to powiem
rzecz ci nieprzyjemną:
będziesz, Babo Jago, miała
do czynienia ze mną!!!
Przy tych słowach biczem
machnę: szachu machu!
że aż Baba Jaga
zemdleje ze strachu.
Ja koniki pognam
- Hep! hep! - krzyknę na nie
i wrócę do swojej mamy
na drugie śniadanie.