Sama żle napisałam.Oczywiście,samiec to kaczor.Nie skasowałam w porę.Po prostu miała być kaczka,a nie kaczor rozpłodowy.Bezmyślnie skusiłam się na większą sztukę.Oczywiście,wycięłam mu kuper,ale nie pomogło.
Zarówno do Grapcik,jak i autorki przepisu-Według mnie mylisz się,a już sposób wypowiedzi jest "mało elegancki".Niepotrzebna złośliwość.Podany przez Ciebie niby matematycznie doskonały czas pieczenia jest wzięty z..napiszę księżyca,żeby Cię nie obrazić.Ten przelicznik,czyli 1 godzina na 1 kg mięsa był kiedyś przyjęty dla dużych indyków,a i tak jest orientacyjny.To zależy nie tylko od wielkości (w tym przypadku kaczki),ale jej wieku,od paszy,którą była karmiona,szybkości jej rośnięcia,nawet od użytych przypraw i czasu "peklowania".Wypowiadasz się złośliwie,a nie masz pojęcia.Wiele razy piekłam kaczkę,ale nigdy ponad dwie godziny.Chyba w życiu nie miałaś młodziutkiej "swojskiej" kaczki.Najczęściej wystarczało do półtorej godzin.Jedyny raz,gdy piekłam 2 godziny,to był niestety kaczor z "Biedrony",który nie dość,że udawał kaczkę,to okazał się samcem,w dodatku śmierdzącym.
Teraz do autorki.-przepis niezły,ale niespójność tekstu.Skoro pieczemy 1 kaczkę,kroimy również kaczkę,a nie kaczki itd.
Jeszcze określenie czasu pieczenia-.przypuszczam,że chodziło o 1 godz. i 15 czy 20 minut.W takim razie powinno się tak zapisać lub,ułamkowo,1,25 h czy 1,30 h,wówczas byłoby poprawnie.
Ooo,fajne pomysły.Przy okazji mamy różnokolorowe drinki.
To jeszcze dopiszę,że w ogródku-zacisznym,a im bardziej śnieżna zima,tym lepiej.Wtedy mróz nie zaszkodzi.Zebrany nie przechowa się tak długo.Lepiej go pozostawić w ziemi.Jeśli miałby się zmarnować,można zamrozić albo zapasteryzować w słoikach.Do wiosny mógłby stać,ale napisałam "prawie",bo był zazwyczaj wcześniej zjedzony.Najczęściej miałam średni kędzierzawy.
Czasem robię podobnie,tylko bez śmietany.mam tylko pytanie-nie szkoda odrzucać łodyg?Po obraniu ze skóry i obgotowaniu są super smaczne,a zawierają więcej witamin niż same różyczki.Łodyga brokuła jest jadalna i smaczna-tak do około 15 cm.Do sklepów brokuł trafia najcześciej z za krótko obciętą lodygą,ponieważ standardowo ma ważyć 500 g.
Mario,u mnie jarmuż stał nieraz do wiosny,bez uszczerbku na urodzie.
Eliza,powinno być tak,jak napisała Buraczek,czyli 1 i 1/2 ( z powodu trudności poprawnego matematycznego zapisu) lub 1,5 łyżki.
Witek,najlepiej,jak "wrzucisz"tę sałatkę w swoje przepisy.
Basiu,PV
Jeszcze raz dopiszę-jednak na Allegro taniej.
Pewnie to ten
http://www.biowin.pl/biowin/wedliniarstwo/szynkowar#!prettyPhoto
Też mi się podoba i chyba wreszcie się skuszę,bo tak zbieram się do tego jak sójka za morze.Firmę Biowin (jeśli nie popełniam wykroczenia),polecam z całą odpowiedzialnością.Kilka lat temu kupiłam u nich tzw pojemniki fermentacyjne-wiadra ze specjalną powłoką,dopuszczone do kontaktu z żywnością.Kiszę w nich kapustę,nastawiałam też wino.Jestem z nich bardzo zadowolona.Dostawa była wręcz ekspresowa-jedna doba.
Z tą klawiatura to mam się od dawna.Trzeba wymienić,ale chyba i komputer od razu.Co do mleka,zabiera goryczkę i pochłania zapach .Jednak jeśli Ci nie przeszkadza,to nie ma sprawy.Brukselkę dobrze jest przemrozić lub zbierać po przymrozkach,też w celu poprawy smaku.Ja na litr wody daję około szklanki mleka.Kalafior natomiast gotuję w samej wodzie.Czyli co kraj,to obyczaj.
Jeszcze jedno-kilka razy robiłam brukselkę marynowaną,w occie,z przyprawami.Super smaczna.Jeśli masz jakieś wypróbowane przepisy,podziel się-na forum czy PV.Uwielbiam brukselkę,jedynie w zupie nie lubię.
Ojojoj+to nie jestes fanka brukselki,czy nie wiesz-Dodaj mleka do wody,do gotowania.Oj,nie napisze wiecej,klawiatura siada.
Buraczku,sama już nie pamiętam,ile lat temu robiłam tę babkę,kilkakrotnie,owszem.Pamiętam,że mleko na pewno nie było wrzące.Wlewałam je baaardzo powoli.Podałam tu przepis w oryginale,ale nie dodawałam oryginalnego koniaku ani rumu,bo szkoda mi było kupować.Były dla mnie dość drogie,a nie przepadaliśmy za żadnym z tych alkoholi.Może popełniłam profanację,ale zamiast szlachetnych trunków dałam...taki niby rum,do herbaty,czeskiej produkcji-w plastikowych butelkach.Kto odwiedzał Czechosłowację (wówczas),wie,o czym piszę.
Andzia,To nie mój przepis,ale pozwolę sobie na wtrącenie,że odpowiedż jest zawarta już w pierwszym zdaniu "Ugotowałam kalafior w osolonej wodzie".czyli w wodzie,nie na parze.Poza tym gotując naparze nie dodaje się soli,to też powinna być wskazówka