Jasio - Wszystko zrobione było idealnie - i już może nie ten smród co metaliczny (?) posmak mnie zdziwił. Nigdy nie kupuję nerek wołowych ( nie lubię ) - tylko wieprzowe. Smrod jest tylko przy pierwszym odgotowaniu - potem mini - minimalnie, za trzecim razem nic - i pokrojone w plasterki rzucam na tłuszcz + cebula, przyprawy itd..... - efekt koncowy pachnący i wspaniały.
Z samego kisielu nie uzyskasz tak wyrazistych kolorów - owszem, ale b. blade. Próbowałam.
Ja też nie mam dostepu do ogórków kiszonych i daję 2 ogórki konserwowe pokrojone w słupki. A znam takie, ktore ogórki kiszone mają w piwnicy i w warzywniaku obok - a mimo to dodają konserwowe - twierdzą ze do Stroganowa są lepsze.
Oto moja, - pierwsza w życiu róża z czekolady plastycznej i prawdopodobnie nie prędko sięgnę po marcepan. Zrobiłam z połowy porcji - 100 gramowa tabliczka deserowej i stołowa łyżka miodu, co wystarczy na 3 duze - 10 cm. średnicy róże. Obok na foto - próba odcisku serwetki papierowej, moze być ciekawie na pokrycie wierzchu tortu. Dziękuję za pomysł i pozdrawiam pięknie !
Muszę się dobrze rozejżeć po marketach albo na bazarze - myślałam że żywot jarmużu jest krótki - a jak zbierany np. w grudniu, faktycznie gdzieś w ciemnym chłodzie zdrowo przeleżal.
Na pewno dla zdrowia - dla smaku też, choć pewnie nie ma zbyt wielu amatorów specyficznego smaku jarmużu. Sposoby wykonania tego prostego i sytego dania z różnymi dodatkami, - czyli stampotu - opisałam na forum 31.marca w dziale "Co dziś jecie na obiadek". Na Twoje danie troche trzeba poczekać - swieży jarmuż jest dopiero po pierwszych przymrozkach. Ale b. ładnie przedstawiłaś przepis i sam jarmuż.
Basiu - wejdz na youtube i wpisz w okienko - róże z czekolady lub ozdoby z czekolady, kwiaty na tort ..... cokolwiek w tym temacie - pokaże Ci się mnóstwo filmików.
Przepiękne ! i bardzo łatwy przepis. Twoja Basiu biała różyczka ma połysk jakby byla "mokra" - to tylko biała czekolada i miód ?
Mam maleńką uwagę co do tego przepisu - po pierwsze as nazwa przepisu - "żołądki lub serca"..... A żołądk i serca to zupełnie inne sposoby przygotowania. Z żołądkami się zgadzam, choć ja "tradycyjnie " próżę w rondlu i dodaję drobno pokrojoną dużą cebulę, ale Twój sposób w piekarniku też jest dobry i wart wypróbowania, bo nigdy tak nie robiłam.
Natomiast serca.... przyznaj się as - robiłaś tak jak piszesz ?
Bo z tym jest trochę więcej pracy - serduszka powinny być z grubszej strony nacięte, godzinkę wymoczone, zagotowane, i po 3 - 4 minutach odlane - i wtedy rzucona na tłuszcz - i dalej tak jak piszesz w piekarniku, - lub próżone w rondlu nawet do 2 godzin. Nie raz przekonałam się, że pominięcie tego troszke pracochłonnego przygotowania sprawiło, że jedząc czułam.... "żywą krew" - bylo to po prostu niesmaczne.
Nie odbieraj tego przydługawego komentarza jako krytyki, ale wiem od zawsze że serca koniecznie się odgotowuje - żołąki też ale nie jest to konieczne, - a nerki nawet 2 x . Pozdrawiam !
Nie zmuszaj ani siebie ani dzieci do brukselki. Są potrawy, do ktorych trzeba "dorosnąć" - i piszę to całkiem serio. Kiedyś nie lubiłam ani brukselki ani szpinaku, a dziś mogłabym codziennie - że nie wspomnę o karpiu, flakach, tatarze i innych smakołykach. Pozdrawiam !
Jolu - nie bardzo mam się czym z obą podzielić. Też wiem, ze brukselka - a szczególnie jarmuż - najlepiej zbierać po pierwszych przymrozkach. Nigdy nie marynowałam w occie i nie jadłam - może warto spróbowac ?
Dzisiaj u mnie było tak.
- "dalszymi stronami " bardzo popularne jest polewanie warzyw boczkiem - dodatkowe kalorie - a co tam ! Czasami ..... Na suchej patelni przesmażyłam "do chrupkości" 10 dkg chudego, surowego, wędzonego boczku, i wymieszałam z odlaną brukselką - ale do gotowania nie dodawałam już masła.
Dzisiaj po południu oglądałam program kulinarny, i kucharz do gotującej fasolki szparagowej wsypał łyżeczkę soli i łyżeczkę cukru. Moze i w przypadku brukselki ten cukier nie byłby glupi ? Co by nie powiedzieć, - dobre są te kapustki. Zapewniam, ze w jarzynowej tez. Pozdrawiam !
No wiesz Jolu ? Ja nie fanka brukselki ? U mnie jest w 0,5 kg. siateczkach - po obraniu ciut ubędzie - i gotuję wszystko na raz dla 2 osób. Czego nie zjemy, to ja do wieczora dokończę - "częstuję się" jak cukierkiem - na zimno. Wiem o mleku, szczególnie do gotowania kalafiora, ale cos to mleko mi "nie leży".... i nie przeszkadza mi zapach podczas gotowania. Szkoda że Ci klawiatura siadła - masz jeszcze jakieś porady ? Zajżyj tu jutro po południu - będzie u mnie znowu do obiadu brukselka jeszcze inaczej. Pozdrawiam !
Dużo tracisz nie jedząc brukselki. Ja sama zjadam wiecej niż 18 sztuk ... Na wielu fotkach z moimi przepisami jest ona obecna. Kiedyś lubiłam dość obficie polać sobie masełkiem z bułką. A teraz robię "zdrowszy" (?) sposób mojej mamy która twierdziła, że jarzynki do obiadu muszą się świecic. Brukselkę wrzucam na osolony wrzątek ( tyle, by tylko była przykryta ) i daję łyżeczkę masła (nie margaryny ani oleju) - masło pachnie i daje dobry smak. Widać na zdeciu jaki brukselka ma połysk, a naprawdę nie jest niczym polana. Ostatnio mialam w piątek. Pozdrawiam !
Blaszki (zazwyczaj) pokrywek nie maja, pierwsze 30 - 40 minut przykrywam zawsze folią i zrobię w niej kilka dziurek. Smaki na pewno nawzajem się przenikną, jednak nieposolony ziemniak........ raczej nie. Nie ma w tych 8 pałeczkach tyle soli, by "osoliło" całą zawartość blaszki. A marchew z piekarnika faktycznie jest bardzo smaczna.
Skrzydełko lub nóżka - nasz bardzo częsty obiad (tu przed włożeniem do piekarnika). "Pałeczka" to ta dolna część, a udziec to górna część - a jedno z drugim to udko kurze - ja tak mówię i tak widzę w sklepie, gdzie można kupić i pałeczki i udżce oddzielnie - w różnych cenach (pałeczki tańsze i w/g mnie lepsze ). Jak zwał tak zwał, - pychota !