porcja dla 6 osób
Ciasto:
200g mąki żytniej pełnoziarnistej
80g masła
ok. 80-100ml lodowatej wody
szczypta soli
Wypełnienie:
3 jajka
100ml mleka
kilkanaście małych zielonych lub/i czarnych oliwek
1 płat marynowanej papryki pepperoni
100-150g serów: gorgonzolli, fety, ricotty
1 duży dojrzały pomidor
1/3 łyżeczki soli
1/2 łyżeczki świeżo mielonego pieprzu
opcjonalnie świeżo strata gałka muszkatołowa
Ciekawa jestem, czy moda na tarty kiedykolwiek przeminie. Kto raz się w nich rozsmakuje, temu trudno przestać... piec i podjadać. Tart jest tyle, ile ludzkich osobowości, czyli bez liku. Uwielbiam eksperymentować i komponować własne zestawienia kolorystyczne, aromatyczne i merytoryczne, czyli przekładając z polskiego na nasze - smakowe. Tym razem przed Wami tarta razowa 3 sery.
Przygotuj ciasto na tartę. Masło posiekaj drobno z mąką i solą. Wlewaj cienką strużką jak najzimniejszą wodę i szybko zagniataj. Ciastem wylep formę do tarty (o średnicy około 20 cm), wyłożoną papierem do pieczenia. Utwórz wysoki, szczelny brzeg z ciasta.
Przygotuj nadzienie. Sery pokrój w kostkę, oliwki podziel na pół, Pomidora potnij w plastry, paprykę w paski lub w drobną kostkę. Jajka dokładnie roztrzep z mlekiem, wymieszaj z solą i pieprzem. Możesz dodać nieco świeżo startej gałki muszkatołowej.
Masę wylej na surowe ciasto, równomiernie wyłóż pozostałe składniki.
Blachę wstaw do piekarnika nagrzanego do około 190 st. C. Piecz mniej więcej 40 minut aż masa się zetnie, a ciasto nabierze rumieńców. Podaj po lekkim przestudzeniu.
Aleee Apetyczna !!! Razowej jeszcze nie robiłam, dzięki za pomysł :)
Razowe są pyszne. Tak mnie naszło, bo wiesz co? Przyniosła mi koleżanka z pracy, w czasie gdy miała dłuższą przerwę w robocie, kawałek razowej tarty szpinakowej z pobliskiego wege baru. Ciasto razowe było takie 100-procentowe, bardzo ciemne, otrębowe, maślane, kruszące się - za ciężkie, za słodkie. Ciekawa jestem, co kucharze dodali oprócz mąki razowej, albo jaki jej rodzaj mieli do dyspozycji, skoro mój spód wyszedł jaśniejszy i lżejszy. Zresztą, pal licho, wyszedł mi taki, jak sobie wymarzyłam :)