Zaczyn:
4-5 łyżek zakwasu żytniego, żytnio-razowego lub razowego
250ml wody letniej przegotowanej
250g mąki żytniej razowej typ 2000 lub nieco niższy
Ciasto chlebowe:
150ml wody letniej przegotowanej
400g mąki pszennej tortowej
3 łyżeczki soli (płaskie)
1-2 łyżeczki cukru muscavado
1 łyżka masła (w temperaturze pokojowej)
po 2 łyżki: ziaren słonecznika, dyni, siemienia lnianego i sezamu
Dodatkowo:
1 łyżka masła (w temperaturze pokojowej)
1/2 szkl ziaren słonecznika
Zakwas, jeśli był przechowywany w lodówce, wyjmij, wymieszaj i odstaw na kilka godzin w ciepłe miejsce, aby pobudzić namnażanie drożdży. Następnie dokładnie połącz z 250ml wody i 250g mąki żytniej razowej. Przykryj i odstaw do podwojenia objętości na 6 do 10 godzin.
Z wyrośniętego zaczynu pobierz porcję na zakwas na następne pieczenie. Przykryj gazą niejałową i odstaw na 1 dobę, aby namnożyły się drożdże. Następnie przechowuj w lodówce. Zakwas można wykorzystać do pieczenia kolejnego chleba już po 3 dniach, ale raczej nie później niż po upływie 10 dni. Jeśli planujesz dłuższe przechowywanie zakwasu, dokarmiaj go mieszanką przegotowanej wody i mąki żytniej lub razowej.
Do zaczynu dodaj wszystkie składniki ciasta chlebowego oprócz ziaren. Wyrabiaj za pomocą robota kuchennego z dużym hakiem przez około 15-20 minut lub ręcznie przez około pół godziny. Do dość luźnego ciasta wsyp ziarna i wyrabiaj jeszcze kilka minut.
Długą blachę keksówkę lub dwie mniejsze podłużne foremki wysmaruj masłem, obsyp boki i dno warstwą ziaren słonecznika. Przyciśnij, aby się nie odkleiły. Przełóż ciasto do formy, pomagając sobie łyżką. Przykryj lnianą ściereczką i odstaw do wyrośnięcia. Czas wyrastania może być różny w zależności od temperatury i wilgotności powietrza, zwykle trwa to od 1 do 4 godzin. Jeśli w domu jest chłodno i nie masz ciepłego grzejnika, na którym można postawić blachę, przyspieszając wyrastanie chleba, wstaw foremki przykryte folią aluminiową do piekarnika, ustaw temperaturę na 40 stopni i czekaj aż wyrośnie.
Gdy chleb niemal podwoi swą objętość i wyraźnie się wybrzuszy, ustaw temperaturę na 200 st. C i piecz przez 1 godzinę, pamiętając, aby po upływie około 20 minut otworzyć piekarnik i spryskać wierzch chleba wodą.
Aby skórka była chrupiąca, bochenek wystarczy wyjąć z blachy, ułożyć na kratce do góry nogami i dopiekać przez kolejne 5 minut.
Porcjuj po całkowitym ostudzeniu. Domowy chleb na zakwasie długo utrzymuje świeżość.
Chyba najsmaczniejszy chlebek jaki zrobiłam z Twoich przepisów, chociaż dziwie się że może być jeszcze smaczniejszy niż te poprzednie co robiłam, a jednak :) ten zaczyn nic się nie zmieniał po 5h więc wsadziłam miske w której był do miski z ciepłą wodą i za 30min coś faktycznie się ruszyło, trzymałam tak może godzine i wzięłam się za robienie chleba bo nie mogłam dłużej czekać. Wspomogłam się łyżeczką drożdży. Ogólnie chrupiąca skórka, miękki środek! Boki pięknie zrumienione chyba przez to masło, bo zawsze dawałam margaryne na wysmarowanie i nie było takiego efektu. Trzymałam w piecu równą godzinę. Poproszę jeszzcze o odpowiedź o ten zaczyn co pytałam w "dyskuji" bym na przyszłość wiedziała. Pozdrawiam!
Chyba za późno odpowiadam :) Z tych proporcji zaczyn może być dość gęsty, czy nieco papkowaty, ale raczej nie na tyle, że będą trudności z wymieszaniem. Zawsze można dolać troszkę więcej letniej przegotowanej wody - w chlebach trudno trzymać się gramatury - tak wiele zależy tu od siły zakwasu i chłonności mąki, że żelazne proporcje rzadko zdają egzamin :)
Strasznie się cieszę, że smakował! My czwarty dzień pojadamy chleb pyszny "licho wie jaki" upieczony z resztek mąk, które znalazałam w szafkach i z zakwasu, który leżakował 2 tyg. w lodówce z jednym dokarmieniem w trakcie. Wariat tak wyrastał, że musiałam z dwóch blach przełożyć po porcji ciasta - i tak powstała blacha trzecia. Uwielbiam domowe chleby :)
Jeśli chodzi o smarowanie masłem blachy - tak, też to zauważyłam, zupełnie inny smak skórki otrzymujemy z margaryny, inny z masła, jeszcze inny z oliwy czy oleju. Większość piekarzy niby zaleca olej, ale rzadko do niego sięgam, ponieważ nie chcą się do niego przykleić ziarenka, którymi wysypuję blachę :)
Pozwolę sobie jeszcze wkleić zdjęcie chlebka, od spodu ten wspaniały słoczenik "przyklejony" i w przekroju :) Jak wyhoduję nowy zakwas to spróbuje jeszcze raz ten słonecznikowy upiec i ten graham :D Pozdrawiam :)
Na szczęście na najbliższe śniadanie czeka ostatni bochenek domowego chleba na zakwasie (jakiegoś tam) - w przeciwnym razie podałabym Cię do sądu za sadyzm w stosunku do moich zachcianek :) Zdjęcie udowadnia, że wypiek udał się znakomicie. Wskakuję do łóżka w doskonałym humorze, ciesząc się, że przepis komuś przydał się w praktyce :)
Upiekłam kolejny raz, no i kolejny raz pyszności! Tym razem w nowej foremce :D