A ja od blisko 10 lat mam zmywarkę elektrolux Easy. Dść kosmiczny wygląd, ale przez to bardzo oryginalny.Poznadto składane kosze na talerze, dwa koszyczki na sztućce, które w razie potrzeby można rozdzielić i skozystać z jednego. Poza tym specjalny koszyczek na noże... bardzo wygodny do dużych noży. Zaledwie cztery programy, ale ja i tak używam jednego.
Szukam gdzie napsałam o proporcjach słoniny i przyznaję, że winno być przynajmniej 25 dkg do 0,5 kg słoniny albo boczku. Za błąd pisarski przepraszam. Jednak ja lubię gdy pasztet jest kremowy i się nie kruszy a tłuszcz zapewnia "smarowanie".
Leanna, co kraj to obyczaj, A Ty tu tak kategorycznie, hahaha! Opublikuj proszę jakiś przepis to chętnie wypróbuję. Szczególnie spróbowałabym Twojej wersji pasztetu. A jeśli tak świetnie raziz sobie z dziczyzną, to świetnie. Nie musisz więc korzystać z moich prszepisów i porad. Pozdrawiam.
Moim skromnym zdaniem to jest prawdziwe chili con carne a la polska. Mam wielu znajomych, którzy właśnie tak to przyrządzają. Często używają gotowej przyprawy i stwierdzają ze jest różnica pomiędzy tymi polskimi a np. niemieckimi. Sprawdziłam skład i wyszło, ze często w polskich przyprawkach w składzie jest mielony kminek a w niemieckich kmin rzymski, czyli cumin. Ja pokochałam to danie jedząc przyrządzone przez męża koleżanki, który jest amerykaninem i stwierdził, że poczęstuje mnie najbardziej rodzinnym texańskim daniem. Na odchodne podarował mi gotowe przyprawy przywiezione ze stanów. Tam też w składzie jest cumin i oregano. Dzisiaj kupuję po prostu mielony cumin i tak jak kolega nie używam kukurydzy. Dla pikanterii dodaję chilli habanero. Ale to jest już wersja hard! Podaję z pieczywem w małych miseczkach. Ale i tak uważam, ze co dom to inaczej wygląda prawdziwa wersja każdej potrawy, więc nie ma się co tak emocjonować. Pomidorowa mojej mamy jest okropna a teściowej doskonała, a mój mąż i tak najbardziej lubi moją! A wszystkie to prawdziwe pomidorowe, hihi!
Ja zamiast margaryny do smażenia użyłabym gęsiego smalcu lub niewielkiej ilości oleju, bo margaryna ma specyficzny smak. Poza tym w mojej rodzinie od wieków flaczki podaje się na dwa sposoby czyli czyste tzw. w rosole (czyli niezagęszczone), albo zagęszczone zasmażką z mąki podmażonej na złoto na smalcu z gęsi, bądź smalcu wieprzowym. Ale każdy ma swoje sposoby i swoje smaki. Przepis prosty szybki.. na pewno spróbuję tej wersji.Pozdrawiam.
No ja też nie rozumiem zachwytów nad mięsem marynowanym przez kilka dni w marynatach winnych, octowych, czy cytrusowych. Próbowałam, ale moja rodzina nie przyjęła tego typu pieczeni z entuzjazmem. Stanowczo wolę suche marynaty i bejce na bazie musztard. A jak jeszcze nie tak dawno przeczytałam dwie opinie na jakimś portalu kulinarnym, żeby nie stosować podanego przepisu (dotyczył marynowanego w marynacie z wina schabu z dzika), bo szkoda marnować mięsa, to tylko utwierdziłam się w przekonaniu, ze mam rację. Tak więc poieram Cię w całej rozciągłości a.
witam a. Ja moczę w maślance mięso tylko w przypadku, gdy jest marbej jakości. Dobre dzikie mięsko tego nie potrzebuje. Fakt, że maślanka kruszy mięso i powoduje zmianę zapachu, a i kolor staje się ładniejszy, tj, bardziej różowy. Stosuję maślankę tylko w przypadku gdy nie jestem pewna, że mięso zostało dobrze sprawione. Czyli wtedy, gdy robił to ktoś inny niż mój mąż! Polecam tą metodę wszystkim, którzy nabywają mięso w sklepie. Trzeba mięso świeże, badź mrożone włożyć do maślanki przez dobę i przechowywać w lodóce. Po dwunastu godzinach (jeśli to możliwe to częściej) mięso przewrócić. Ilosć maślanki jest uzależniona od wielkości mięsa. Kawałek mięsa powinien być zalany maślanką w calości. Po zamarynowaniu należy mięso opłukać z maślanki i osuszyć papierowym ręcznikiem, bądź osączyć na durszlaku.
Możesz sobie z nimi poradzić, przygotowując tak jak ja robię gulasz z dzika.
Najpierw jednak obsmaż zeberka z dwóch stron na smalcu a potem posmaruj kążdą sztukę delikatnie musztardą i włóż do garnka ( i nic więcej z nimi nie rób, tzn nie podgrzewaj a ni nic podobnego, żeberka muszą odpocząć) . Resztę składników dołóż po jakiś 20 minutach i duś pod przykryciem aż zmiękną żeberka. Na pewno wyjdą super. Pozdrawiam.
I ja to wszytko dobrze pamiętam. Niedzielny rosół z tłustego koguta, makaron, który babcia uczyła mnie wygniatać już w wieku szesciu lat i pierogi, a i cepeliny nazywane przez dziadka ppyzami myziami! Cudny czas i to se ne wrati! Gdy byłam zaraz po ślubie i jeszce młoda i głupia to zarządziłam rozebranie kaflowej kuchni, która mi do wystroju nie pasowała. Jakam ja głupia była!!! Najdurniejsza decyzja w moim życiu. I teraz męczę się z tymi gazowymi palnikami!! Trudno tego też nie zmienię! Ja jednak staram się robić wszytko, aby moje dzieci miały na starość wspomnienia z kuchni mamy! Od dziecka ze mną gotują. Mamy to szczęscie, ze mieszkamy na wsi, tak więc i dostęp do prawdziwych ogródkowych warzyw a i takich rarytasów jak kaczki, gęsi, króliki też jest. Uwielbiam, kiedy koleżanki 0 nastolatki moich córek przyjeżdżają do nas w odwiedziny i proszę o kompot rabarbarowy, albo pierogi z jagodami, które same zbierają! Jedzą moją dziczyznę, na którą na początku kręciły nosem. A barszczyk z ziemniakami i cebulką - wprost przepadają. Kiedy pytam, co jedzą u siebie w domu i czy wiedzą z czego sa pierogi to odpowiadają, że jedzą piersi z kurczaka i frytki, bo rodzicom się nie chce stać przy garach, a pierogi to są z mrozonki! Ja im pokazuję, że gotowanie to wcale nie kara tylko czysta przyjemność. Gotowanie to dla mnie miłość okazywana mojej rodzinie i moim gościom. No i przyjemnie słyszeć z ich ust: Pani to jak Gesslerowa, hihi!
Reż gotuję zupę z soczewicy, ale czerwonej i jako bazę podmażam paternak i też podaję z grzankami, ale nie używam grzybów. Dzięki za inspirację, spróbuję tego przepisu.
Wygląda cudownie, aż mi się jeść zachciało! Dzięki za przepis, chociaż ja pewnie użyję trochę boczku i kiełbaski z dzika, bo akurat taką mam!
Rewelacyjny pomysł.... Na pewno swietnie smakuje. Oj coś czuję że spróbuję i ja takie cudo zrobić.
I jeszcze dopowiedź na pytanie czy przygotowuję też dziczyznę świeżą. Oczywiście, ale nie taką dwie godziny po strzale, tylko conajmniej dwa dni po.... No i oczywiście po badaniu weterynaryjnym ( w przypadku dzika).