Ale fajne zdjęcie - w pierwszej chwili miałam skojarzenie z goferkowym kaloryferem :D
Blackrose, przeceniasz moje umiejętności i wiedzę - jestem raczej jak Ciocia Klocia, która czaruje nad garnkiem kopyścią, licząc na to, że ciasto urośnie, mimo że dyplomu z czarnoksięstwa się nie zrobiło :} Poczytam w mądrych księgach o hydracji i postaram się udzielić odpowiedzi, ale chwilowo odmawiam współpracy - nie będę udawać mądrej, skorom głupia
Jolu, cieszę się, że smakuje! Wpisałam do przepisów, żeby można było dodawać do ulubionych:
Szukajcie a znajdziecie. Jakoś trudno mi sobie wyobrazić, aby Makusia dodawała plagiaty :/
Na szczęście na najbliższe śniadanie czeka ostatni bochenek domowego chleba na zakwasie (jakiegoś tam) - w przeciwnym razie podałabym Cię do sądu za sadyzm w stosunku do moich zachcianek :) Zdjęcie udowadnia, że wypiek udał się znakomicie. Wskakuję do łóżka w doskonałym humorze, ciesząc się, że przepis komuś przydał się w praktyce :)
Blackrose, możesz kupić dowolny typ, byle graham. Mąka 2000 już jest w zaczynie, więc nawet jeśli kupisz jakiś niski typ zamiast tysiąc ileś, też wyjdzie :)
Fotka jest obłędna, przekąska wygląda tak realistycznie i apetycznie, że ojej.
Fajny zbieg okoliczności, ponieważ właśnie montujemy kolejną odsłonę konkursu na przepisy - właśnie na dania piłkarskie :) Chyba powinnaś wziąć udział z taką smakowitością dla oczu i brzuszka.
A to ci niespodzianka, musiał zaistnieć jakiś błąd podczas zapisywania przepisu na pangryczanki, które udostępniałam - i ustawienia wyleciały w powietrze. Już tam lecę i wypchnę przepis na światło dzienne :)
Strasznie się cieszę, że smakował! My czwarty dzień pojadamy chleb pyszny "licho wie jaki" upieczony z resztek mąk, które znalazałam w szafkach i z zakwasu, który leżakował 2 tyg. w lodówce z jednym dokarmieniem w trakcie. Wariat tak wyrastał, że musiałam z dwóch blach przełożyć po porcji ciasta - i tak powstała blacha trzecia. Uwielbiam domowe chleby :)
Jeśli chodzi o smarowanie masłem blachy - tak, też to zauważyłam, zupełnie inny smak skórki otrzymujemy z margaryny, inny z masła, jeszcze inny z oliwy czy oleju. Większość piekarzy niby zaleca olej, ale rzadko do niego sięgam, ponieważ nie chcą się do niego przykleić ziarenka, którymi wysypuję blachę :)
Chyba za późno odpowiadam :) Z tych proporcji zaczyn może być dość gęsty, czy nieco papkowaty, ale raczej nie na tyle, że będą trudności z wymieszaniem. Zawsze można dolać troszkę więcej letniej przegotowanej wody - w chlebach trudno trzymać się gramatury - tak wiele zależy tu od siły zakwasu i chłonności mąki, że żelazne proporcje rzadko zdają egzamin :)
Agussiu834, raczej nie można :) Z założenia śmietany są ukwaszone, a śmietanki słodkie, dlatego dla wtajemniczonych Twój przepis od początku był jasny :)
Ciacho super apetyczne!
Ha, a wcale że nie :) pospieszyłam się z odpowiedzią i wkleiłam zdjęcie sokowirówki osobnej, a do tego przepisu została wykorzystana właśnie sokowirówka nakręcana na robota kuchennego - sok wyszedł pierwsza klasa, a więc z czystym sumieniem i gorąco mogę Ci polecić model robota kuchennego z dodatkową funckją wyciskania soków :) Jest to mój najukochańszy sprzęt - ma tarcze do szatkowania, kubek koktajlowy oraz nóż do cięcia i plastikowy do wyrabiania.
A oto szerszy kadr:
Wygrzebałam zdjęcia tego cuda:
O ile się nie mylę jest to to model HR 1871 , który ma 800 wat
Cześć Lizbona, ja sokowirówki z prawdziwego zdarzenia wcześnie nie miałam, próbowałam jedynie soków ze sprzętu niższej klasy (nie pomnę producenta) zakupionego przez znajomą. Chwaliła sobie, ale niestety pozostałości po wyciśnięciu były bardzo mokre. W lutym dostałam do przetestowania sokowirówkę Philipsa - dokładnie ten model, którego dziubek wystaje na zdjęciu i jestem pod wrażeniem skuteczności działania i kultury pracy. Niestety kosztuje sporo, ale wyciska soki z prawdziwego zdarzenia, mętne z pyszną pianą (jest też sitko do oddzielania piany, jeśli ktoś nie jej lubi). Wiadomo, że najlepsze na świeżo, po odstaniu kilkugodzinnym rozwarstwiają się i przebarwiają (np. z jabłek). Miałam też okazję przetestować sokowirówkę dokręcaną do robota kuchennego, też jest niezła i choć nieprawdą jest powiedzienie, że jeśli coś jest do wszystkiego to jest do niczego, jednak prawdziwsze będzie stwierdzenie, że sprzęt przeznaczony do wykonywania konkretnej czynności sprawdzi się lepiej. Zaraz pogrzebię w archiwum zdjęć, czy mam jakieś fotki sokowirówki podczas pracy i sprawdzę model, jeśli chcesz wiedzieć, który to.
Niby nic, ale buzia się śmieje na widok tak podanej rybki :)