Dziękuję :) U nas to taki już trochę zapomniany przepis - mam manię wymyślania wciąż czegoś nowego, a ileż może się zmieścić w brzuchach niewielkiej rodziny, skoro nie prowadzi się restauracji i nie karmi batalionów klientów... Niektóre dawniejsze przepisy są traktowane troszkę po macoszemu i rzadko wykonywane. Ale ten akurat piernik dobrze pamiętam - wraz z leżakowaniem nabiera charakteru, czas mu służy. Nie jest tak niektóre kupne puchaty od proszków, co to potem się kruszą zamiast kruszeć :) Chyba do niego zatęskniłam :)
Oj, super - bardzo się cieszę :) Szczególnie, że niektóre osoby, myślę, odstrasza ta długa lista składników, a tak naprawdę wykonanie to prościzna. Może ja też następnym razem dodam pomidorki koktajlowe - dobry pomysł :)
Bardzo dziękuję! Nie spodziewałam się tylu pochlebnych komentarzy za takie byle jakie zdjęcie. Prawdę mówiąc nie mogę się doczekać aż pojawią się w sprzedaży sezonowe truskawki, maliny i borówki kanadyjskie - z tymi dobrociami to dopiero jest pychota nad pychoty!
No cóż, patrząc na kulturę komentarza, może to i lepiej...
I bardzo łatwo się robi :)
No ja myślę! Bo nie ma bata, żeby nie wyszły :) Czekam na zdjęcia! :)
My akurat nie przepadamy za słodkimi surówkami - to pewnie rzecz gustu :)
Ano :)
Dzięki za komentarz, bardzo się cieszę, że smakowało :)
Ale bym taką przechrupkę zjadła!
Wcale im się nie dziwię, nie ma to jak domowy chrust :D Jeszcze raz dzięki za komentarz!
Cieszę się, że pomysł z wałkowaniem na jeszcze cieńsze tego, co już było rozwałkowane przypadł do gustu :) U nas sprawdza się od kilku lat - jeśli robię dla domowników, wałkuję podwójnie. Gdy wiozę chrust do stałych znajomych, których dzieci nieodmiennie i niewyuczanie chwytają faworki za sam koniuszek, powodując natychmiastową katastrofę i rozpad faworka na tysiąc bąbelków, wałkuję raz i mogą chwytać, za co chcą :)
Tylko takie mam pytanko, czy wystarczająco wymęczyłaś swoje ciasto, bębniąc w nie wałkiem? Albo czy olej był wystarczająco rozgrzany? Bo coś bąbelków mało mają - ale może to tylko złudzenie i kąt patrzenia :)
Ale zdjęcie śliczne - dziękuję!
O, też znam, co prawda rzadko robię, ale to fajna alternatywa dla mających mniej czasu na lepienie pierogów. Ja dodaję więcej twarogu, a mniej ziemniaków do farszu :)