Przepis pochodzi od moich meksykańskich znajomych. Przeze mnie został trochę ulepszony - bo trudno mi pogodzić się z rosołem z paczki czy samej wodzie po gotowaniu kurczaka.Jest to zupa serwowana na rodzinne uroczystości, święta.Nie wiem czy do wykonania w Polsce - z racji trudności z dostępem do hominy - kukurydzy pęcznionej i gotowanej w wodzie wapiennej.Mnie bardzo zasmakowała - dlatego zapisuję, przy okazji dzieląc się z Wami jako kulinarną ciekawostką.
Cebulę drobno posiekać. Zalać odrobiną oliwy, włączyć grzanie pod garnkiem - gdy zacznie się rozgrzewać dodać pokrojonego w kostkę kurczaka. Chwilę posmażyć, aż kurczak zacznie zmieniać kolor. Zalać wodą do połowy wysokości garnka. Dodać obraną marchew, pietruszkę, selera - wszystko w całości, jedynie selera przekroić na pół, żeby się zmieścił do garnka.
Posolić do smaku - tak jak lubimy słony rosół. Dodać ziele angielskie i liście laurowe. Gotować plus minus godzinę - aż mięso nam się zacznie rozdzielać na włókna.
Zmiksować razem pokrojone tomatillos, paprykę serano, kolendrę, szpinak i liście rzodkiewki. Możemy dodać warzywa z rosołu - lub je wyrzucić (ja zmiksowałam), dolewając dwie łyżki wazowe wywaru.
Zmiksowana całość wlać do garnka. Ewentualnie uzupełnić wodą.
Dodać hominy bez zalewy wodnej.
Całość gotować jeszcze 10-15 minut od momentu zagotowania zupy.
Zupę rozlać do talerzy bądź misek. Każdy indywidualnie nałoży sobie boczek, sałatę, kolendrę, rzodkiewki oraz ostrą pastę paprykową - według smaku i upodobań.
Podawać z tostadą smarowaną śmietaną