Oryginalny przepis był inny. Zawierał mniej mąki do podanej ilości wody. W trakcie odważania mąki, worek mi się przechylił, wsypało się za dużo. Mąki mieszane, ciężko odebrać. Co i tak okazało się za mało - do podanej ilości wody, musiałam dosypywać jeszcze mąki. Chleb miał wyrastać 8 godzin, u mnie po godzinie była pełna misa gotowa do ewakuacji. Trzeba było piec. Jako, że chleb wyszedł bardzo dobry, będzie powtarzany niejednokrotnie, to co wrzuciłam do misy zapisuję, przy okazji dzieląc się z Wami. Może komuś się przyda. Kolejne eksperymenty będą bardziej gryczane.
Przygotować zaczyn z drożdży suchych - wymieszać drożdże z mąką i dolać ciepłej (letniej wody), tyle, aby powstała nam gęsta papka, dająca się łatwo mieszać. Zostawić na 20 minut do wyrośnięcia.
Po tym czasie do zaczynu dodać mąki, oliwę, sól oraz 700 ml wody. Wymieszać składniki robotem z hakiem (lub rękoma). Gdyby ciasto wyszło gęste dolać pozostałe 200 ml wody - konsystencja ciasta powinna być gęsta, jednak lejąca, powinno się je przelać do formy, bez możliwości uformowania bochenka. Dodać ziarenka, wyrabiać 10 minut.
Zostawić do wyrośnięcia, u mnie była godzina. Podzielić na foremki (powinny wyjść 3 małe keksówki , wypełnione ciastem do 2/3 wysokości). Zostawić do wyrośnięcia na 40 minut. Przed pieczeniem posypać ziarenkami (lub nie)
Nagrzać piekarnik do 200 stopni. Piec 15 minut. Zmniejszyć temperaturę do 180 stopni, piec 45 minut, gdyby za mocno się rumieniło, w trakcie pieczenia, zmniejszyć temperaturę w trakcie do 150 - wszystko zależny od piekarnika.
Po upieczeniu ostydzić na kratce.
SMACZNEGO!