Nie wiem jak jest teraz na koloniach dla dzieci, ale jak byłam dzieckiem (łomatulu to było 35 lat temu), to ten hymn śpiewaliśmy co rano na apelu kolonijnym. Zastanawiam się czy moje córki znają słowa tekstu, gdzieś to wszystko po drodze się traci w tej globalnej wiosce.
Zdrowia Majoliko i słońca ci życzę na wygrzanie stawów.
Zientara-Malewska chyba nie jest auroką tego tekstu, wiem, że muzykę napisał Feliks Nowowiejski tego hymnu Warmii.
Tu może wypowiedzieć się tylko Majolika, na pewno to wie na 100%.
Majoliko nawiązując do polskości, to w mojej okolicy:
STANCLEWO
W tej niewielkiej miejscowości na uwagę zasługuje budynek szkoły, która była jedyną polską placówką oświatową działającą w latach 30-tych XX w. na południowej Warmii. Istnienie tej szkoły świadczy o głębokim przywiązaniu ludności autochtonicznej do kultury i języka polskiego.
A tak swoją droga, to kto nie zna Marii Zientary-Malewskiej. Mam w domu już taki wyświechtany egzemplarz "Baśni znad Łyny".
Nareszcie danie, które samo się robi, super, więcej takich.
Sądzę, że łatwiej by było rozpuścić ten cukier w budyniu, bo z masłem długo się uciera, nie sądzisz?
Dzięki wszystkim tu osobom rozczytany jest przepis i dodaję go do ulubionych, podoba mi się to ciasto, które się rozwarstwia jak francuskie. Pozdrawiam autorkę
Uzupełnienie wodą do 3/4 pojemności jakiegos naczynia ma się rozumieć? tylko jakiej pojemności ma być to naczynie do rozmymlania, rozbełtania czy też rozbydrania? Pytam bo jakaś niekumata jestem
Dla nietubylców Warmia i Mazury to jedno i to samo. Dal mnie i dla ciebie już nie. Powiem ci, że ja do historycznej granicy z Mazurami mam 4 km, a jest ona między wsiami Rudziska i Labuszewo. Swoją drogą to w mojej okolicy mnóstwo wsi ma nazwę kończącą się na ... ewo.
No to ok, nikomu nie powiem, tylko postaram się tam zajrzeć i poszukać tych ostatnich dzikich miejsc. Wybieram się na ostatnie jagody do Bałd, więc może sposobność będzie.
A tak swoją droga, to czułam, że twoja znajomość regionu wykracza poza granice zwykłej ciekawości. Uporządkuj proszę swoje materiały i coś z nimi zrób, spisz wspomnienia i okraś obficie zdjęciami (jak skrzeczkami), a tytuł już masz, to ten z nazwą potrawy. Piękny zrobisz prezent dla regionu. Pozdrawiam
Pięknie opowiadasz o tych terenach. Jeszcze latach 60-tych mnóstwo było w naszych lasach niewypałów i niewybuchów, dzieciaki biegały i zbierały te "skarby". Pamiętam jak do szkoły kolega przytachał jakiś pocisk. Oj, działo się wtedy w szkole, panika i bieganina. Potem okazało się, że niegroźna jest i wezwany do szkoły ojciec tachał to pod pachą do domu ten "skarb", hahaha. Swoją drogą to niebezpieczne były to zabawy, dzieciaki wymykały się spod kontroli zapracowanych rodziców i o nieszczęście nie było trudno. Ale ja też z rozrzewnieniem wspominam tamte czasy. Dzikie plaże nad jeziorami znane tylko miejscowym, łowienie ryb i haczyki powbijane w ciało od nieumiejętnego zamachu wędką, zrobioną z kija orzecha leszczynowego. Gwizdki robione z lipy, ręcznie robione zabawki przez same dzieci. Tak rozmyślam i stwierdzam, że biednie nie znaczy gorzej. Dzieciaki były w tej kwestii bardziej samowystarczalne.
Cieszę się, że przywołałam wspomnienia, bo też są częścią nas samych
ale to już był schyłek pgr-ów. Teraz tam kurniki czy indyczniki, stadnina koni i hotel dla gości. Właścicielem nadal jest Kortowo
Mieszka tam siostra mojego męża, była tam za czasów pgr-wskich zootechnikiem, a potem magazynierką
Teraz częściej do Bałd jeździmy od strony Pasymia, lasy po drodze i ciut tej dzikości jeszcze tam jest. Dawno już nie jechałam od strony Olsztyna, ale muszę przejechać tę trasę i przyjżeć się temu pochłanianiu lasów i pól przez rozrastający się Olsztyn.
A tak wracając do tematu pierogowego, to przepis wypróbuję. Pozdrawiam