Jednak po bliższym zapoznaniu się z informacjami na torebce, okazuje się, że ciasto nabierze smaku, ale nie wanilii, lecz wa-ni-li-ny. Bo zakupiony przez nas produkt składa się z cukru i etylowaniliny w odpowiednio dobranych proporcjach, po to, by z powodzeniem zastępowały prawdziwą wanilię w wypiekach lub deserach.
Kto chce wierzyć, że wanilina jest doskonałym dodatkiem do ciast, niech wierzy. Ja wolę go stosować wyłącznie z lenistwa i nigdy w popisowych wypiekach, w których niepowtarzalny zapach prawdziwej wanilii jest nie do zastąpienia. Wystarczy zrobić test porównujący smak i zapach obu cukrów, a okaże się, że niewiele mają wspólnego. Pozornie ten sam sernik zostanie przeniesiony w zupełnie inny wymiar smakowy, jeśli użyjemy miąższu, pracowicie wydłubanego z laski wanilii, nie wspominając o sosie waniliowym.
Koszt zakupu jednej laski wanilii wydaje się wysoki. Ale jeśli oprócz miąższu wykorzystamy również skórkę, cena czarnego pachnącego strączka może okazać się "do przełknięcia".
Oto cała tajemnica:
Miąższ jednej laski wanilii zużyć do deseru lub ciasta, w których użycie cukru waniliowego byłoby niewystarczające dla uzyskania odpowiedniego efektu smakowego.
Wydrążoną skórkę przekroić na pół, zasypać szklanką cukru, szczelnie zamknąć i odstawić na 2 tygodnie. Gdy po upływie tego czasu zajrzymy do słoika, będzie na nas czekał pachnący cukier waniliowy.
To oczywiście nie koniec. Skórkę należy wyjąć, drobno pokroić i ponownie zasypać szklanką cukru. Po kolejnych 2 tygodniach wszystko (razem ze skórką) zmielić na waniliowy cukier puder. Całość nabierze odrobinę szarego koloru od zmielonej czarnej skórki waniliowej, ale wierzcie mi, że efekt smakowy rekompensuje tę drobną niedogodność.
Tak przyrządzony domowy cukier waniliowy najlepiej wykorzystać w przeciągu miesiąca, aby nie stracił swych pachnących właściwości.
Proste, prawda? I wydajne.