Pierwsze
podejście do chleba z samych ziaren było, bo spodobał mi się na zdjęciu. Pierwsze wrażenie - nie moja bajka, to nie chleb. Ale coś mnie ciągnęło do jedzenia i kolejnych eksperymentów, żeby przestał się sypać (bo największym problemem było, że on się rozłaził na ziarnka. Niektóre kromki trzymały się jako zwarta kromka, inne kruszyły na ziarnka, z tego samego bochenka). Udało się - powstała ta wersja.Przepis bazowy pochodzi z FB, od użytkownika Chleb, Kawa, Ciasto. https://www.facebook.com/chlebkawaciasto/photos/a.761412833898378.1073741828.761381190568209/961045630601763/?type=3&theater
Jak ktoś z Poznania - może pokusić się o odwiedzenie na żywo - bo można podglądać przygotowywanie chleba i posmakować wypieków według starych receptur. Czasami żałuję, że mi nie po drodze tam (nawet w Polsce) Zalać przegotowaną, ciepłą wodą ziarna.
Pozostawić na minimum 4 godziny do napęcznienia (można zalać wieczorem rano piec, lub rano i piec wieczorem).
Po tym czasie dodać jajka, maślankę, mąkę gryczaną i kokosową, sól. Wymieszać łyżką - ciasto jest gęste, nie powinien być widoczny płyn - ale gdy mamy problem z mieszaniem trzeba dolać płynu.
Przełożyć do foremek - lepiej dwóch mniejszych - aby chleb był niższy niż do jeden dużej.
Piec w temperaturze 200 stopni przez godzinę. Następnie zmniejszyć do 150 i pozostawić na 15 minut.
Po tym czasie wyjąć, przełożyć na kratkę, wystudzić przez parę godzin. Nie kroić ciepłego - bo będziemy jedli ziarna luzem (próbowałam).
SMACZNEGO!!!!!
Chleb po wystudzeniu najlepiej przechowywać w lodówce - w pudełku lub worku. Bardzo długo zachowuje świeżość, blisko dwa tygodnie sprawdzone doświadczalnie (został mi kawałek z niezbyt udanej próby, kolejna była lepsza i jakoś ciężko było mi do niego wrócić, przygotowana byłam na to, że wyrzucę - a on jednak był taki sam w smaku jak na początku).