Lody nazywają się "truffo", a widziałam je w kauflandzie i w netto.
Na to pytanie mi trudno odpowiedzieć- mam rozregulowany piekarnik i nigdy nie wiem, jak długo, ani jaka temperatura. Ja po prostu wkładam rękę do piekarnika- jak mocno grzeje- to jest ok ( nie polecam). Myslę, ze 200 stopni będzie w sam raz. Piekę do momenntu aż są złote- to widać. Raczej krótko- ok pól godziny.
Sorry, ale ja właśnie taki piekarnik mam.
Z tego widac, ze przepis jest łatwiutki- bo nawet mnie się udaje.
Hanciu- piękne te Twoje bułeczki, aż mi się zachciało...
Właściwie to zrobiłam całkiem inne danie, ale nie bedę wstawiac nowego przepisu, bo pomysł jest cąłkiem nie mój :)
Zrobiłam z cielęciny- dwykrotnie mielonej, dodałam cebulkę i sporo zielonej pietruszki. Okleiłam tym mięskiem przepiórcze jajeczka. Usmażyłam i dokładnie odsączyłam na papierze.
Wyszły bardzo zgrabne kuleczki, które w sam raz pasowały do miseczki z żurkiem.
Były tez zjedzone same- nadziane na wykałaczki, w sam raz na dwa kęsy.
Proste, saczne i efektowne. Bedę jeszcze robić.
Dziękuję za przepis i pozdrawiam.
Robiłam już parę razy i będę jeszcze robić, bo to rzeczywiście prawdziwe cudo nad cudami.
Robiłam już z kurczakiem i z cielęciną.
Wbrew pozorom to nie jest wcale tak skomplikowane. Doszłam już do wprawy w "pleceniu".
Tylko robię mniejsze warkoczyki, bo z połowy płata to jest za wielka porcja.
Danie godne podania na srebrnej tacy.
Przepis prościutki, a mięsko pycha.
Nie zdązyłam zrobić zdjęcia, ale będa powtórki, bo danko jest pyszne.
Dziękuję.
Zrobiłam na wielkanoc i jest bardzo smaczny, a element zaskoczenia- tez znaczący.
Tylko nie doczytałam, ze w przepisie jest jogurt i kupiłam serek homogenizowany. Więc zamiast tortu jogurtowego miałam sernik :)
Też pycha.
A oto on:
Dziękuję za przepis i pozdrawiam :)
Bardzo dziękuję za przepis. To mój pierwszy mazurek w życiu i jestem z niego dumna. Bardzo mi smakował, wcale nie jest taki słodki. Goście też chwalili. Na przyszłość spróbuję dać maliny, albo jezyny zamiast wiśni.
Wyszedł mi tak:
No rzeczywiście- sprawdziłam w wikipedii- kminek i kmin to chyba różne rośliny ( mają różne łacińskie nazwy), natomiast czarnuszka - to czarny kminek ( nigella sativa). Ale zdziwiłam się, kiedy zobaczyłam obrazek kminku zwyczajnego- toż to czarnuszka, którą moi rodzice mieli w ogródku, a ja wykorzystwałąm do suchych bukietów.
Wychodzi na to, zę to są różne rośliny, ale spokrewnione ze sobą
Czarnuszka to takie czarne kropki :D
Mówią na to "kminek poznański", "kminek polski" ( choc dostałam od siostry przyprawy przywiezione z Turcji i tam też to występuje pod nazwą "black kumin" ( czarny kminek)
Roztarte nasionka pachą troche jak oregano ( przynajmniej ja mam takie skojarzenie smakowe)
Bez najmniejszego problemu kupisz w sklepie zielarskim, za oszałamiającą kwotę 1,2 :D
Pozdrawiam
Nonka- sorki, zę się wcinam, ale może wypróbuj inny przepis Tineczki? "krewetki w śmietanie kokosowej" ? (czy jakoś tak)- jest bez makaronu :)
A tutaj sosik wkrada się zmysłowo do środka rurek i oblepia je na zewnątrz :D... szkoda to psuć :)
Ja tak myślę, hi
Kompletnie mi nie wyszło...
Znaczy smakiem przypomina rafaleffo- jest i smaczne i mocno kokosowe, ale piana wcale nie zesztywniała w lodówce.
Jaką konsystencję ma Twoje ciacho?
Ten bogracz to jest danie dzięki, któremu trafiłam na WŻ :)
I tak sobie pomyślałam, zę to czarna niewdzięczność, ze jeszcze nie wstawiłam komentarza, mimo, że robiłam go już dziesiątki razy :)
Robiłam i z wołowiny i z wieprzowiny, dodawałam kluseczki dokładnie według przepisu, czasem kroiłam w "księzyc" kluski ślaśkie, które mi zostały z innego dania; dodawałam pieczerki marynowane, ogórki konserwowe, albo nic nie dodawałam ( tzn nic spoza przepisu)
POlecam go wszystkim zanjomym ( zresztą sami domagają się przepisu, jak jedzą u mnie ;) ), z czystym sumieniem mogę powiedzieć, ze to jedno z takich "złotych dań", które ozdobią kazde przyjęcie- małe i duże. Znakomicie może "zrobić" obiad, kolację, może być podane na imieninach i na weselu ;)
Z ziemniakami, bez ziemniaków- pyszne :)
Jedno co moge powiedzieć tym, któzy wahają się, czy robić kluski- Koniecznie! Ciasto zagniata się błyskawicznie, a skubanie kluseczek to właściwie przyjemność- to tylko tak strasznie wygląda :), a w rzeczywistości- bardzo sprawnie idzie...
Wczoraj zrobiłam i wyszło mi tak:Tym razem dodałam grzybki marynowane ( bo akurat miałam)
Pychota!
Pewnie, ze możesz wykorzystać zdjęcie :)
Krewetek nie będę już zamrażać, bo już raz były zamrażane, no nic ;) zaryzykuję odgrzać na patelni ...Następnym razem będę wiedziała, że jeśli chodzi o krewetki- to lepiej, żeby było za mało niz za dużo. Dziubale :)
Tineczko! To jest bardzo dobre! Jestem już pewna, ze lubię krewetki! :)
Zapomniałam kupić mączki kukurydzianej, no i zamiast koncantratu jabłkowego dałam zapasteryzaowany mus jabłkowy ( taki miałam akurat)- wyszło bardzo dobre- w sam raz na miłą kolacyjkę we dwoje.
Trochę mi jeszcze zostało- można to odgrzać?
A wyszło mi tak:Dziękuję :)