Dziweczyny, mój garnek od 3 dni się gotuje i dalej czarny... aż cud, że powidła nie zalatują ;)). Założe się, że mama musiała wcisnąć do gara tą warzechę ;P... a mówiłam, że tego się nie miesza. A zapasteryzowałam dlatego, żeby - jak wcześniej napisałam - "doszły" jeszcze trochę, no jak poczułam ten smród to od razu do nowego gara, zagotowałam i do słoików. Chyba nawet tych 3 godzin się nie gotowały. Powtórka oczywiście będzie. Pyszne ;).
Zrobiłam, ale tak mi się gar przypalił, że ho ho ;D. tak się zestresowałam, że nawet nie czekałam aż zgęstnieją, tylko sipu do słoików i wypasteryzowałam. Efekt - CUD MIÓD... mniam. Trochę rzadsze, ale jakie pyszne... jak sobie z chlebkiem zrobiłam, to pół słoika poszło ;)). Wyszły o wiele ciemniejsze niż na zdjęciu ;). Planuję powtórkę z rozrywki ;). Przepis bardzo fajny ( następnym razem po 2,5 h zasiędę w kuchni i będę niuchać, czy nie zalatuje spalenizną ;)).
Basiu, śliczne te torty robisz ;). Cieszę sie, że wracasz do tego przepisu ;). Pozdrawiam.
Ach no i oczywiście były małe modyfikacje - przede wszystkim 1 szkl cukru a nie 3, brak ananasów ( nie lubię), zamiast chili z torebki - 4 posiekane papryczki piri piri no i jakoś tak co chwile dodawałam chili z młynka ;). Jest ostry, ale przyjemnie ostry ;).
Zrobiłam wczoraj i wyszło dokładnie 8 słoików 0,5. Dzisiaj tylko wypasteryzować ;)). Smakuje bardzo dobrze, te ze sklepu naprawdę schodzą na niższą pułkę. No i przede wszystkim podoba mi sie ten smaczek - z początku słodki, a po chwili piecze w język ;).
Tak jak na biszkopt - chyba o to chodzi.
Aczkolwiek też nie wiem, co tu robi ;).... (?)
Anay - dieta to nie tylko odchudzanie. To też dieta dla cukrzyków, wegetarian itd. ;)
Łał..... ;) Śliczny tort....
Dziękuję za miły komentarz. Cieszę się, że ciasto zasmakowało - ma naprawdę inny smaczek ;).
Kluko, ja jakoś tak niemal zawsze do wszelkich roladek mięsnych daję trochę tej musztardy - do smaku, żeby się ładnie skleiły. A majeranek pasuje mi do tłustych potraw np. żurku. Może spróbuję, bo ma bardzo fajny aromat ;).
Josto, polecam ale z góry mówię, że owa przekąska nie ma nic wspolnego z prawdziwymi sajgonkami, no poza papierem ryżowym. Jednak bardzo polecam, chociaż na początku mogą być kłopoty, żeby się nie rozwalały - usmaż pierw jedną na probę ;))
A dziękuję bardzo ;). Mam nadzieję, że w najbliższym czasie uda mi się chociaż probę zrobić... Jak narazie to jutro idę na sushi, ale to do restauracji ;P...