U mnie też będzie gościł - w wersji bez górnego ciasta i w polewie czekoladowej. Spod mi wyrósł ogromny (jak nigdy), a sernik opadł (ale i tak blaszka jest pełna - a przeważnie wystaje ponad) - musiał odkrajać brzegi, bo były kilka centymetrów wyższe od reszty ciasta - ale i tak jest przepyszny. Degustacja już nastapiła....
Nie przejmuj się - chyba wiem dlaczego mi nie wyszło. To moje przypuszczenia - ale... Zmniejszyłam ilość cukru - i po długim myśleniu - doszłam do wniosku, że przecież kajmak (karmel) to śmietana (mleko) gotowane (pieczone) z cukrem. Aby porządnie zgęstaniało musi być odpowiednia ilość cukru - a u mnie było go mniej. Smakowo liczyłam, że skompensuje go dodatkiem rodzynek, żurawin i słodkich skórek pomarańczowych - smakowo tak - ale chemicznie nie.
Także do wszystkich eksperymentatorów - NIE ZMNIEJSZAMY ILOŚCI CUKRU.
Dzięki za wyjaśnienie - przynajmniej będę wiedziała ile zrobić za pierwszym razem (flaki i "nadziewarkę" już mam). Planowałam pierwotnie na święta - ale ceny mięsa drobiowego (szczególnie udziec gulaszowy) przed świętami strasznie poszły w górę (to co wcześniej kosztowało 8 zł, wczoraj było za 14). A i tak kupiłam tradycyjna białą wcześniej - nim jeszcze przyszło mi do głowu bawić się w domowy wyrób.Poczekam do weekndu majowego- wiecej czasu wtedy na spokojne mięszenie. Ale co się odwlecze to nie uciecze...
Zrobiłam - ale chyba mi nie wyszły. To znaczy w smaku nawet niezłe - choć jak dla mnie za słodkie (a i tak dałam mniej cukru). Ale.. U mnie to wyszło strasznie lepkie. Część florentynek się przypiekła - i te są sztywne (choć lepkie, wzięcie w rękę nie jest przyjemnością), natomiast te jaśniejsze (czyli wyglądające jak Twoim zdjęciu) są nadal maziste, trudno je podnieść. Być może to efekt zbyt dużej ilości "śmieci" - bo dodałam rodzynki i żurawinę (może one stworzyły tą marmoladowatą konsystencję? - choć w ciasteczkach są w kawałkach - nie rozgotowały się) a także płatki owsiane i sezam. Oczywiście robiłam na śmietanie kremówce.
Ale to ciasto się nie kurczy (ewentualnie po bokach minimalnie odstaje od brzegów - ale obie warstwy są tego samego rozmiaru). Tylko jeden raz wyszło mi dziurawe i musiałam sztukować - ale to była mopja wina - powiększyłam proporcje, ale niedokładnie wyrobiłam ciasto, pozostały całe kawałki margaryny, które nie połączone z mąka i piwem się roztopiły.
Zrobione, zjedzone - rewelacja. Szczególnie sos jogurtowy oraz duszona cebula - następnym razem dam zdecydowanie więcej. Skóry się nie pozbyłam - upiekłam z nią, potem zjadł ją syn (dla mnie była zbyt mało przypieczona, więc by nie przeszła). mój mąż nie jada rzeczy kościastych, ale zażyczył sobie w ten sposób upieczoną pierś. tym razem nie zaryzykowałam - bo po 1,5 godziny pieczenia pierś byłaby sucha na wiór. Następnym razem poeksperymentuje z piersią i udkami z kurczaka (one mogą sie piec w podobnym czasie). Jakby co - mam danie na komunię (oczywiście z kurczakiem)
Narobiłaś mi smaka tą białą. Może nie będę tak ortodoksyjna w usuwaniu wszelkich tłuszczyków. Ile wychodzi samej kiełbasy z tego - zarówno w kilogramach, jak i na sztuki? Bo pewnie masy przybywa z racji nasączenia wodą?
Jeżeli robię jakieś ciasto z galaretką zamiast żelatyny zawsze liczę dodane składniki jako płyn (bez względu na to czy będzie to serek homo, bita śmietana, jogurt czy właśnie jabłka) - i robię według przepisu na opakowaniu. Z kilograma jabłek masz jakiś litr musu. Rachunek jest prosty - i nie wychodzi za twarde. Oczywiście możesz zmniejszyć ilość galaretki - nie ma przeciwskazań. Albo jedna warstwę zrobić z moją wersja galaretek a drugą ze zmniejszoną. Będziesz wiedziała co wyjdzie i co Tobie smakuje.
REWELACJA!!!. Super!. Co prawda troche bede musiała potrenować i chyba przestać kombinować - ale do rzeczy. Ciasto na tortille jest bardzo rzadkie - czy tak ma być czy to wynika z protalu?. Wydaje mi się co prawda, że zadałam pytanie retoryczne - bo jak zagęściłam ciasto (nie do końca celowo - wiedziałam, że mi zabraknie nalesników i dorobiłam, dolewając mleka i dosypując mąki kukurydzianej na oko- wyszło jednak gęściejsze) to momentalnie ścinało sie na patelni, musiałam lać wiecej, przez co same naleśniki wychodziły grubsze i nie dawały się zwijać. Zdecydowanie trzeba smażyć na suchej patelni - jak smarowałam olejem to nie mogłam obrócić tortilli, rwała się.
Powiedz mi dlaczego Twoje tortille są takie blade - a moje były żółciutkie jak kurczaczek?
Sos zrobiłam troche inny - miałam gotowy 1000 wysp heinza (dla mnie za słodki), rozmieszałam z jogurtem naturalnym , dolałam tabasko i dosypałam czosnku. Tortillę smarowałam w środku przed podgrzewaniem, a potem kto chciał to sobie jeszcze smarowała po wierzchu.
Córka jak usłyszała tortilla - nie będzie jadła. Ale mięsko w cieście naleśnikowym by zjadła. Niewiele się zastanawiając umoczyłam kawałki przygotowane do obsmażenia w cieście, usmażyłam na patelni grilowej - polewajac dodatkowo ciastem (aby było więcej panierki). Całkiem niezłe to danie wyszło.
Ja dawałam wytrawne.
Ale kiedyś robiłam wołowinę w czerwonym winie, w barku było tylko półsłodkie, przez nikogo jakos nie zaczepiane. Dodałam do mięsa. Początkowo byłam przerażona smakiem - ciągle przebijała mi słodycz wina. Ale w trakcie gotowania wszystko sie zmacerowało - i wyszło nawet, nawet.
Zrobione - zjedzone. Pycha. Początkowo zastanawiałąm się czy sosu pietruszkowego nie zastąpić pesto -ale smak ryby z pesto znałam, a z pietruszką nie. Cytryna się super komponuje..
Till- mintaj może być za delikatną rybą do tej ilości cytryny. Natomiast dorsz ma dosyć ostry zapach - jak się rozmrażał miałam wrażenie że jestem na kutrze rybackim. Żadna inna ryba dotąd nie miała takiego zapachu górującego nad kuchnią. I cytryna go neutralizuje, nie przeszkadza kwasota.
wydaje mi się, że to był mój pierwszy dorsz przyrządzany osobiście (jadałam tylko już podanego) - z racji trudności zaopatrzeniowych. Teraz jednak trafiłam na filety.
Mam pytanie czy można to zrobić bez owijania w papier - do mikrofalówki wkładajac pod kloszem? Czy ten "naleśnik" może pękać?
Brawo Bodek! Teraz mogę iść we Francji do restauracji - przynajmniej wiem co dostanę. Bo juz salceson jadłam...brrr.. Koniec ruletki...
Czy słodka śmietna to kremówka (30-36%) - czy też spokojnie mogę użyć 12 % płynnej - takiej do kawy? Zamierzam jeszcze wzbogacić o żurawinę, rodzynki, słonecznik i płatki pszenne lub zytnie. No chyba, że od razu odradzasz te dodatki, bo masz jakieś doświadczenia. Myśle o zrobieniu na wielkanoc.
Nie mogłam się oprzeć, aby nie zrobić zdjęcia mojej "patrzącej" pieczeni - tak się na mnie tymi oczami patrzyła, gdy poszłam schować ja do lodówki po wystygnięciu.