- średnia cebula
- łyżka oleju kokosowego lub innego
- 2 łyżki startego imbiru
- 2 ząbki czosnku
- łyżka czerwonej pasty chilli
- skórka i sok z 1 limonki
- mała puszka kukurydzy
- pół marchewki
- trawa cytrynowa (miałam suszoną)
- ok. 2 łyżki cukru trzcinowego lub miodu
- 2 łyżeczki sosu rybnego
- mała puszka mleka kokosowego
- 1 lub 2 łyżeczki czerwonej pasty curry
- ok. 180 g pieczarek (w oryginalnym przepisie straw muschrooms)
- 1 duża pierś z kurczaka (ok. 180 g, pokrojona w kostkę, ja dodatkowo marynowałam ją kilka godzin w sosie sojowym)
- 500 ml bulionu
- garść zielonej kolendry
- pół opakowania makaronu chow mein
- sos sojowy do smaku
Przepis znalazłam w internecie, na anglojęzycznej stronie. Trochę go zmodyfikowałam, szczególnie w miejsach, w których składniki były podane w uncjach, funtach i takich tam ;). Warzywa dodawałam na oko tak, by potrawa była bardziej kolorowa i zdrowsza.
1. Wlej tłuszcz do garnka, podgrzej na małym ogniu. Podsmaż na nim cebulę pokrojoną w kostkę do momentu, aż będzie przejrzysta (5-10 min.)
2. Dolej bulion, dodaj skórkę z limonki, imbir, pastę curry, pastę chilli. Gotuj przez 10 min.
3. Dodaj mleko kokosowe, podkręć płomień do średniego.
4. Dodaj kurczaka, pieczarki, kukurydzę i gotuj, aż mięso będzie całkowicie ugotowane.
5. Dodaj sos rybny, sok z limonki i sos sojowy do smaku. Ja dodałam jeszcze trochę miodu, bo potrawa była za kwaśna. Można też dodać cukier brązowy, on jest chyba nawet lepszy.
6. Do gotującej się zupy wrzuć suchy makaron chow-mein, zestaw z ognia, przykryj garnej i odczekaj 5 minut, aż makaron zmięknie.
7. Zupę podawaj posypaną obficie zieloną kolendrą.
Zachęcam do eksperymentowania ze składnikami tej zupy. Na kuchni tajskiej bardzo się nie znam, ale z pobieżnej lektury wyciągam wniosek, że można do tej potrawy dodać np. groszek cukrowy. Można też zmienić rodzaj mięsa, sądzę, że dobrze sprawdzą się krewetki, a w wersji wegetariańskiej- tofu.