Tradycyjnie składniki się drobno sieka, ale ja nie mam do tego zapału i wrzucam pod nóż blendera. Ale uwaga, nie robimy papki tylko rozdrabniamy.
Do pojemnika wrzucamy oliwki, rozgnieciony czosnek i odsączone kapary. Kilka „machnięć” blenderem i dorzucamy pocięte wcześniej anchois. Miksujemy leciutko. Teraz ocet winny, musztarda, skórka z cytryny. Mieszamy energicznie, już nie mechanicznie i dodajemy po trochę oliwy aż do uzyskania ładnej, błyszczącej i trzymającej się raczej razem masy.
Gotową masę wkładamy na godzinę do lodówki. Nie zapomnijmy zamknąć szczelnie pojemnika bo zapach jest intensywny. I kuszący J
Po godzinie sprawdzamy, czy tapenada ma wszystko co tapenada mieć powinna i doprawiamy, jeśli potrzeba, solą, sokiem z cytryny lub dodajemy oliwy jeśli składniki wypiły.
Najbardziej smakuje na grzankach, ciepłych grzankach, ale można tez sprofanować krakersami.
Tapenadę można przechowywać 2 tygodnie w lodówce. Wiem to z teorii bo u mnie nigdy nie przetrwała pełnej doby J