Deser ten - czy może rodzaj ciasta bez pieczenia - to jeden z ulubieńszych deserów w Ameryce, a na pewno na Południu. Bardzo słodki - a jednocześnie przepyszny. Doskonałe zakończenie wspaniałego obiadu...
Pierwszy raz jadłam u polskiej koleżanki - która ma amerykańskiego męża.
Pierwsze wrażenie - okropnie słodkie. Drugie - proszę o jeszcze. I o przepis. Ela - dziękuję!
Od siebie dodałam tylko cytrynę - żeby zrównoważyć słodycz.
Przygotować budyń - używając tylko 0,5 l mleka. Resztę zastąpić mlekiem skondensowanym (będzie ciut więcej). Amerykański budyń przygotowywany jest na zimno, polski na gorącym mleku - więc trzeba jeszcze wystudzić.
Ubić kremówkę. Zmniejszyć obroty miksera - dodać budyń, dalej serek. miksować - do uzyskania jednolitej konsystencji.
Naczynie lub blachę wyłożyć biszkoptami. Na to ułożyć banany - pokrojone w paski lub plasterki - jak komu wygodnie. Każdy kawałek przed ułożeniem zamoczyć w soku cytrynowym. Na warstwę bananów wyłożyć połowę masy. Dalej - biszkopty, banany, masa. Górę posypać kawą, kakao lub tartą czekoladą - w zależności od humoru i ochoty.
U mnie mielona kawa.
Schłodzić w lodówce przez kilka godzin - żeby biszkopty zmiękły. Najlepiej przygotować dzień wcześniej.
Deser sam się zjada
SMACZNEGO!!!