Wspaniałe wyszły...różne kombinacje już robiłam na ostro/słono z ciastem francuskim, ale tak dobrych jeszcze nie jedliśmy. Od tej chwili tylko Twoje koperty Pozdrawiam.
Modyfikuj, próbuj i dziel się wrażeniami - ja chętnie sprawdzę:) Mleko kokosowe faktycznie dobrze się łączy z okrą, jak i z soczewicą (choć ja w tym zestawieniu wykorzystuję czerwoną). Pozdrawiam i życzę smacznych kombinacji;)
Mnie jeszcze kusi mleko kokosowe. Mam gdzieś przepis z dodatkiem okry.
Bardzo dobry pomysł z dodaniem kolendry - fajnie podkręci nieco azjatycki smak zupy. Skorzystam z pewnością:)
Dobre:)
Upsss - miało być kolendrą. Ale tak uwielbiam brzmienie cilantro (smak oczywiście też), że czasami zapomina mi się o tłumaczeniu.
Przepyszna!!!! Może ciut mocno rozgrzewająca - jak na tutejsze gorące dni, ale naprawdę warto.
Najpierw myślałam co by jakimś boczusiem okrasasić. Albo chociaż kiełbasą.
Ale nie - robimy wg instrukcji.
Wg instrukcji to mi średnio wyszło - bo po pierwsze na pewno nie trzymałam się proporcji - dodawałam do garnka, aby pasowało. Soczewicy dałam zdecydowanie mniej. I bardzo mało zielonej pasty - bo mi się niechcący jakoś tak od serca cajun sypnęło - i już na stracie wyszło lekko żyletkowate. Mimo maleńkiej ilości pasty - niecała łyżeczka chyba miałam bardziej zieloną zupę. A może tutaj to tylko ustawienia monitora.
No i całość wykończyłam cilantro.
Miło mi, że zupa zyskuje zwolenników, ale również dlatego, że stanowi inspirację do tworzenia własnych wersji z ulubionymi przyprawami:) Pozdrawiam serdecznie:)
Bardzo smaczna zupka.Ja zrezygnowałam z dodatku curry ponieważ nie lubię i w zamian dodałam nieco papryki słodkiej :)
Bardzo mi miło, że placki cieszą się powodzeniem. Pozdrawiam:)
Cieszę się, że posmakowała:) Na zdrowie!
Nagotowałam gar na jutro, bo siedzę w robocie do bólu. Po prostu pyszna (nigdy nie robiłam zupy z czosnkiem). Młody też już próbował i też zachwycony. Dzięki za przepis
Placki pyszne! I mimo, że tarcie ziemniaków trwało nieproporcjonalnie długo w porównaniu do tego jak szybko zniknęły z talerzy- warto było!
Popełnione i zjedzone po raz kolejny, dwie wielkie sztuki stygną na jutro, bo odkryliśmy, że na zimno też pyszne:)