Co do smaku, jest bez zmian.Zawsze tak samo pyszny ten miodownik:)
Dziękuję Wam za wszystkie rady odnośnie kiszenia barszczu. Umiem ukisić barszcz i wiem już jak z niego ugotować barszczyk...
Pierwszy raz w życiu kisiłam barszcz więc nie mam porównania jak to z innymi barszczami jest. Myślę,że się udał bo;
-nie śmierdzi
-ma piękny kolor
-jest gęsty ( taki rozrzedzony syrop)
- w smaku słodko kwaśny (bardzo dobry)
Nie dodawałam chrzanu ani kminku
Dziękuję za przepis
Megi, jeśli upiekę blaty w ten weekend to nie będzie za wcześnie? Mnie się wydaje ,że spokojnie wytrzymają do Świąt, ale wolę się upewnić? Muszę upiec 4 miodowniki..pozdrawiam
Takie kluski robiła moja babcia, mama teraz ja. Są pyszne , syte i szybkie w wykonaniu.
Tylko jedną udało mi się przeczytać. Tę pierwszą. A ta wysłana miesiąc temu dziś dotarła...Nie mogę jej odczytać. Pozdrawiam.
Chciałam wysłać wiadomość prywatną , niestety nie mogę. Problemy z wysłaniem są.
Kolejne pyszne ciasto. Kolejne które dobrze nie ostygło a już go nie było. . Jesteś moim guru:)
Pyszna zupka. Zrobiłam z ciekawości i nie żałuję.
Po raz kolejny zrobiłam. Jak zawsze pyszny. Co prawda nie wyszedł aż tak bardzo wysoki ale to dlatego,że placki podzieliłam na dwa torty.Moje dziecko jest prze szczęśliwe.
Ten kompot to wspomnienie dzieciństwa:) Moja babcia robiła taki sam.
Twój miodownik. Średnio co 3 tyg piekę..
Dziewczyny , to ciasto wyjdzie nawet jak ma się wrażenie ,że coś się sknociło. Ja wrzuciłam wszystkie składniki ciasta do miski (skł prosto z lodówki) i jak zaczęłam miksować (część robocza kuchni łącznie z laptopem zapryskana) stwierdziłam ,że jednak nie da się i podgrzałam wszystko delikatnie na gazie cały czas mieszając. Po połączeniu skł dodałam mąkę i proszek . Dalej postępowałam tak jak w przepisie. Placek się udał.
Nie warto robić z jednej porcji. Radzę od razu z dwóch. Jak nie przepadam za ciastami owocowymi tak tego sama zjadłam prawie ćwierć blachy. Dobrze nie ostygł a już zjedzony. Mój drugi hit. Bardzo dziękuję za przepis.
Dałam kiedyś na spróbowanie sąsiadce. Od tego czasu średnio co dwa tygodnie je piekę. Dla sąsiadki i dla siebie. Po prostu pyszne.