No pewnie że nie każda uwaga jest cenna dla pokoleń. Postaram się wypróbować Twoje uwagi.
Uwielbiam czerwony barszcz i robiłam już różne wersje, ale ten jest wg mnie za słaby. Ja bym utarła czerwone buraki na tarce ugotowała osobno w garnku w niewielkiej ilości wody , na końcu zakwasiła żeby miały piękny kolor i wlała do wywaru.Potem wszystko odstawiła na 2-3 godziny i przecedziła.Tak zrobiony barszcz jest wyśmienity do uszek i krokietów, aha i 4 buraki na 2,5 litra wody to stanowczo za mało, no chyba że buraki są duże.
Przepraszam że wtracam swoje 5 groszy, ale takie jest moje zdanie:)Myślę że sie nie obrazisz za to co napisałam.Pozdrawiam:)
Moja Mama ma taki pożółkły ze starości zeszyt po babci :) Wiele razy z niego korzystałam .Sporo przepisów ,szczególnie na mięsa ma dodatek smalcu i innych takich ,niezdrowych dodatków ale z dopiskami :) Z tego zeszyciku robiłam już wiele dań .Teraz po raz enty,a chyba z 10 w tym roku ,robię młodą kapustkę na sposób przedwojenny :) Jak będę miała trochę czasu to wstawię .
Mnie starcza na 5 szt. dobrze rozbitych kotletów.
Na ile takich kotletów starczy tej marynaty ?
każdą surówkę można przygotować dużo wcześniej ,tylko sól dodać przed samym podaniem wtedy każda będzie mega chrupiąca
Zachecona Twoimi fotkami, zrobilam dzisiaj na obiad.No coz, jednak wole jak ogorki sa chrupiace.Tutaj poprzez posolenie i odlanie wody zrobila sie mala ciapa - ale w smaku bardzo dobra.
Dobry pomysł, napewno wypróbuję :)
100 gr. takiej najczęściej daję
Dziękuje :) ja na Euro robię "narodowe" szaszłyki - białe mięso z kurczaka i czerwona papryka jak nie zapomnę to zrobię fotki
Do kaszy wolałabym po prostu chude skwary z boczku :)
A w taką pogodę rzeczywiście nic się nie chce - choć u mnie akurat dziś maraton kuchenny (na szczęście raczej siekania i miksowania niż gotowania, bo chyba bym się ugotowała ;P
Wiem, że to stare jak świat, jeszcze jak nie było ziemniaka w Polsce to serwowano kaszę jaglaną lub gryczną. No chyba że ktoś woli w taką pogodę fastfood'a jakiegoś :)
Prawda, że nie jest to nowość, ale za to jaka dobroć (jak by powiedział Makłowicz :D)