Majoliko nawiązując do polskości, to w mojej okolicy:
STANCLEWO
W tej niewielkiej miejscowości na uwagę zasługuje budynek szkoły, która była jedyną polską placówką oświatową działającą w latach 30-tych XX w. na południowej Warmii. Istnienie tej szkoły świadczy o głębokim przywiązaniu ludności autochtonicznej do kultury i języka polskiego.
A tak swoją droga, to kto nie zna Marii Zientary-Malewskiej. Mam w domu już taki wyświechtany egzemplarz "Baśni znad Łyny".
Tfu, cholerka- literówka- plebiscyt był w 1920r.Sorry.Omsknęła mi się ręka)))
a ja mieszkałam na tzw "Świętej Warmii".tam spędziłam dzieciństwo.To tam działali wszyscy ci słynni nauczyciele z lat plebiscytu 1020r. Po wybuchu II Wojny SW. wszyscy oni dostali po prostu "kulę w łeb".Przeżyła jedynie Maria Zientara Malewska, której basnie i legendy m. inn. ja próbuje przywrócić nastepcom .Ona po prostu chodziła po ludziach , po wsiach i spisywała dawne legendy(to taka praca etnograficzna)jeszcze przed wojną.Potem je zapomniano. a teraz ja, a jeszcze przedtem moi rodzice , przypominamy je , bo sa prawdziwe, ludowe.Nieskromnie przyznam sie, że kiedy byłam dzieckiem siedziałam, jak to dziecko, nie raz na jej kolanach.A to HISTORIA!!!Ta pani to historia tych ziem, a opisuję to ja- nie Warmiaczka)))
Dla nietubylców Warmia i Mazury to jedno i to samo. Dal mnie i dla ciebie już nie. Powiem ci, że ja do historycznej granicy z Mazurami mam 4 km, a jest ona między wsiami Rudziska i Labuszewo. Swoją drogą to w mojej okolicy mnóstwo wsi ma nazwę kończącą się na ... ewo.
W tym filmiku jest jednak podstawowy bład. Olsztyn leży na Warmii, a nie na Mazurach. Widać autorowi cuś się pomyliło)))A filmik załączyłam ze względu na wymowę piosenki. Ona dobrze oddaje uczucia ludzi tu mieszkających i i ch różnorodność.Przyroda bardzo pozytywnie wpływa na ludzi))Pozdrowienia dla WŻowiczów!
Ale cyrk, właśnie skapnęłam się(po zbyt dużej, niżby być powinno frekwecji na dzyndzałkach), że te nasze pogawędki warmińskie są czytane! Ten temat to się jakoś tak sam "ad hoc" rozwinął.Ale czy miałby być aż tematem na forum?Chyba nie, bo to tylko taki sobie warmiński temacik w dyskusjach a' pro pos dzyndzałek. Widać trafił swój na swego))) Na koniec podsyłam wam fajny link -moderatorzy(proszę!) udawajcie, że go nie widzicie))
http://www.youtube.com/watch?v=M9cbN5sr1sc&feature=related
Zaraz koło tej wieży na której jest obserwatorium astronomiczne- ja mieszkam)))Mam piękny widok z okna..Na gwiazdy!
Moderatorzy nie zjedzą;)) Fajnie się Was czyta, ale chętnie bym te rozmowy przeniosła na forum??
"...mało casu, krucabomba, mało casu!..."Może kiedyś, jak bedę go miala więcej))A tych ciekawostek regionalnych faktycznie sporo znam.Tylko kogo oprócz nas- warmińskich oszołomów- to interesuje...Znam sporo regionalnych(autentycznych) przepisów, nie tylko warminskich, to czasem, jak mi się przypadkowo przypomną to je tu zamieszczam, bo to jedyne miejsce w sieci, które lubię)))Pozdrawiam wszystkich WŻowiczów i nie gniewajcie się za nasze warmińskie bajanie! M.
No to ok, nikomu nie powiem, tylko postaram się tam zajrzeć i poszukać tych ostatnich dzikich miejsc. Wybieram się na ostatnie jagody do Bałd, więc może sposobność będzie.
A tak swoją droga, to czułam, że twoja znajomość regionu wykracza poza granice zwykłej ciekawości. Uporządkuj proszę swoje materiały i coś z nimi zrób, spisz wspomnienia i okraś obficie zdjęciami (jak skrzeczkami), a tytuł już masz, to ten z nazwą potrawy. Piękny zrobisz prezent dla regionu. Pozdrawiam
Ale pst!!!To nasza WŻ-owa tajemnica, bo nam rozjeżdżą, jak rozjeździli Mazury. Warmia ma jeszcze trochę dzikich miejsc!
"...Już nie ma dzikich plaż...", jak to spiewała Irena Santor(o głosie anioła!!!). Ale...... czasem, jak się zna, to się znajdzie))). Jadąc z Olsztyna na Butryny, skręcic przy Nadleśnictwie Nowe Ramuki, potem w Nowej Wsi na Łajs i macie kilkanaście dzikich jeziorek z plażami, jak marzenie)))
Pięknie opowiadasz o tych terenach. Jeszcze latach 60-tych mnóstwo było w naszych lasach niewypałów i niewybuchów, dzieciaki biegały i zbierały te "skarby". Pamiętam jak do szkoły kolega przytachał jakiś pocisk. Oj, działo się wtedy w szkole, panika i bieganina. Potem okazało się, że niegroźna jest i wezwany do szkoły ojciec tachał to pod pachą do domu ten "skarb", hahaha. Swoją drogą to niebezpieczne były to zabawy, dzieciaki wymykały się spod kontroli zapracowanych rodziców i o nieszczęście nie było trudno. Ale ja też z rozrzewnieniem wspominam tamte czasy. Dzikie plaże nad jeziorami znane tylko miejscowym, łowienie ryb i haczyki powbijane w ciało od nieumiejętnego zamachu wędką, zrobioną z kija orzecha leszczynowego. Gwizdki robione z lipy, ręcznie robione zabawki przez same dzieci. Tak rozmyślam i stwierdzam, że biednie nie znaczy gorzej. Dzieciaki były w tej kwestii bardziej samowystarczalne.
Mysle, że nazwa tego warmińsko-mazurskiego specjału może być wyjątkowym wyzwaniem dla Niemców odwiedzających chętnie te tereny. O ile wiem, to podają te dzyndzałki z hreczką i skrzeczkami w najlepszych ludowych knajpach warmińskich , np w Gietrzwałdzie. Spróbujcie bedąc Niemcem to wymówić)))to jak Grzegorz Brzęczyszczykiewicz ze wsi Chrząrzeworzyce powiat Łękołody))))
Im jestem starsza to coraz bardziej utwierzam sie w przeświadczeniu, że miałam szczęście w dzieciństwie mieszkać w raju. To był prawdziwy raj. Piękne,bogate lasy, jeziora, jeziorka,rybki, grzybki. Wspaniali ludzie, bardzo różni, ale przyjaźniNajbardziej utkwiły mi w pamięci widoki i zapachy. Jak wyglądałam z okna to aż dech zapierało-chyba nawet dosłownie,bo aż astmy się nabawiłam niechcąco))))a teraz...smętny mieszczuch ze mnie(((
chi,chi, nie raz dostałam ochrzan i wciry od mamy za wygrzebywanie amunicji z I wojny,Choć moi koledzy wygrzebywali broń, a w stawku k. Bikubergu(to taka ludowa nazwa tej wielkiej góry pod Butrynami )znaleźli nawet działo z tamtych czasów.Nie bardzo można tam było się kręcić, bo w tamtych czasach dużo tajniaków kręciło się po okolicach, bo obok był przecież ten ośrodek rządowy łowiecki- Łańsk. Pamiętam też śensacje, jak kiedyś Cyrankiewiczowi popsuł się Porszak w Butrynach i okliczni rolnicy go reperowali)))Cyrankiewicz jeździł zawsze na polowania sam bez obstawy)))