Wiesz All, ja Ci bardzo chętnie powiem, co robisz źle....
Nic, niestety! Ale będę Cię obserwować i na pewno coś znajdę.
P.S. Wszystko to napisałam oczywiście z zazdrości.
Dziękuję, zapisałam w ulubionych i na pewno zrobię
Fajne.
A te wafle to jakie? Andruty?
Zainspirowana Twoimi berecikowymi kotletami - zrobiłam podobne - tyle że trochę z włoską nutą (papryki i pieczarek brakowało w lodówce, a w domu aktualnie grypa, więc nie ma co do sklepu lecieć). Moja wersja - z farszem pomidorowym, bazylią i oregano, przykryte startą mozarellą. Aktualnie w piekarniku.
Dzięki za fajny pomysł i co najważniejsze bez smażenia, którego unikam.
Ymm... no jakby pomarańczami smakowała, to jeszcze gałka lodów waniliowych i ja bym była zadowolona!
A tak poważnie, Krystyno911 - nie odbieraj mojej opinii jako krytyki - wręcz przeciwnie - skusił mnie Twój przepis i zrobiłam tą kaszę na dość dużą imprezę/obiad i wiem, że wielu moim gościom naprawdę smakowała.
Ja poprostu nigdy nie lubiłam kaszy gryczanej (no taka wada wrodzona), ale po Twoim opisie pomyślałam, że może się do niej przekonam w innym wydaniu. Widać jednak, ze jestem przypadkiem nieuleczalnym.
Pozdrawiam
Ja tez skorzystałam z przepisu. Nie jestem miłosnikiem kaszy gryczanej i - niestety - ten przepis tego nie zmienił. Kasza gryczana ma tak wyrazisty i specyficzny smak, że ani bulion, ani grzyby tego nie zmieniły. Niemniej gościom takie wydanie kaszy smakowało,a więc w sumie przepis fajny.
Miło mi - mam nadzieję, że bedzie smakował
Zdaje się, że nie mogę edytować przepisu (brał udział w konkursie), więc dodam fotki tutaj - moze komuś się przydadzą.
Zdjęć niestety dzisiaj nie zamioeszczę (problem techniczny), ale na pewo poradzisz sobie i bez nich.
Żelatyny nie musisz dodawać, ale wówczas polej babeczki likierem bezpośrednio przed podaniem (żelatyna jest po to, żeby likier zgęstniał nie wyciekł i nie rozmiekczył wafla).
Likier oczywiście może mieć taki smak, jaki lubisz.
Życzę powodzenia i pozdrawiam
Ja robię tak: układam 6 wyciętych już prostokątów waflowych na ściereczkę i każdy skrapaim naparem z kawy (ok. 2 łyżki), potem odracam je na drugą stronę i znowu ok. 2 łyżki na każdy. Pierwszy jest wtedy już na ogół wzstarcyajco <elastzczny<, więc ukladam go w formie i potem następne. Mam w aparacie zdjęcia - sciagne i wkleje.
Jeśli ukochanego mam całować, to - cóż - on wolałby raczej "całuśne schabowe" albo jakieś inne mięsne. Niemniej mi się podoba - ja czekoladę uwielbiam - i zawsze popieram nowatorskie podejscie do kuchni.
Hmm... intrygujące. Ale ja chyba do końca nie pojęłam albo za mało romantyczna jestem. Czy ukochanego mam całować, czy coś innego (żeby faktycznie powstały czekoladki). Jeżeli to drugie - to czekoladki raczej mało higieniczne będą.
To ja jeszcze dodam coś od siebie a propos leczniczego działania gotowanych ziemniaków.
Sposób, który opiszę, zastosowałam po raz pierwszy na moim 4-letnim dziecku, które po raz trzeci w niedługim czasie miało zapalenie oskrzeli i groził kolejny antybiotyk.
Ktoś zaproponował mi metodę domową i po konsultacji z lekarzem - zastosowałam.
Ziemniaki - ugotowane jak w przepisie, ale bez cebuli - układa się na bawełniane szmatki czy ściereczki i formuje takie kompresy - 2. Nastepnie przykłada się jeden kompres na górną część pleców, a drugą na piersi. Najlepiej oczywiście, żeby dziecko (czy dorosły człowiek) leżało. Przykrywa się kocem i czeka ok. 30-45min - dopóki ziemniaki nie ostygną. Powtarza się to przynajmniej kilka razy, najlepiej przed snem ?trzeba uważać, żeby kompresy nie parzyły!/
Nie wiem, czy zadziałały ziemniaki, czy po prostu gorący kompres, ale efekt był piorunujący!!! Oskrzela oczyściły się bez antybiotyku i teraz sposób ten stosuję dość często - zawsze z powodzeniem - przy kaszlu, zalegającym katarze itd.
Ale się rozpisałam... Jednak bardzo polecam wszystkim, zwłaszcza mamom, które po raz kolejny stoją przed dylematem: podać dziecku antybiotyk czy nie
A w mojej rodzinie jadło się te kluski (może to kogoś zdziwi) z dodatkiem białego twarogu.
Uwielbiam je
No i mam kolejny pomysł na pierogi.
Ja znam, robię i lubię wersję pierogów szpinakowych z dodatkiem startego żółtego sera (też łagodzi i zmienia smak szpinaku). Tego farszu jestem bardzo ciekawa.
Fajnie jest dodać do ciasta nieco podduszonego szpinaku - wówczas pierogi mają śliczny, zielony kolor (no, chyba że na kogoś zadziała to wręcz odwrotnie).
A gałki muszkatałowej do szpinaku nie dodajesz?
No i Skopolendro! Jak ty te pierogi sklejasz - Meisterstück!