a myślisz, że można by tam dodać ze dwie łyżki miodu? skuteczność jeszcze by podniosło pewnie, tylko czy da się wypić? bo to w smaku jest pewnie średnie, co? ja czosnek lubię głównie w formie kiszonej ze słoika z ogórkami prosto... ale Twoje winko i praktyczne i więcej go...
wiem, że nie na temat się wypowiem, ale prześliczny masz talerz...
łatwiej wychodzą jak się je posmaruje i wysypie bułką, albo manną, ale z gładkich, niekarbowanych foremek mi wychodziły bez smarowania.
w zasadzie odpisałam już w zakładce "dyskusja", ale dorzucę link z przepiękną instrukcją krok po kroku :) mojewypieki.blox.pl/2010/01/Slodkie-drozdzowki-motylki-z-chalwowym-nadzieniem.html
dodam, że na "motylkowym zdjęciu" ciemniejszy owad jest z nutellą zamiast cynamonowego nadzienia, bo zrobiłam mniej i zabrakło. w smaku jednak lepiej wypada oryginalny środek, chociaż wizualnie motylek jest ciekawszy...
dorzuciłam zdjęcia, bo akurat ją dzisiaj robiłam. w wersji z wymieszaną śmietaną nie wygląda już tak wykwintnie, ale zyskuje na konsystencji, jest satynowym kremikiem...
prawdziwy fanatyk imbiru mnie zrozumie, bo prawdziwy fanatyk, jak zobaczy imbir w nazwie, to się cieszy, że ma kolejny przepis, do którego może go dodać :)
to też podejrzałam w internecie :)
przepis już poszedł dalej w świat, już dwa lata go polecam. nadaje się bardzo do konstrukcji pierniczkowych typu domki, bo ciastka się nie rozjeżdżają i nie tracą kształtu. załączam moje tegoroczne wypieki z tego przepisu. aha, żeby struktura ciasta była jednolita zamieniam orzechy na mąkę, nie ma wtedy "kropek" orzechowych:)
a ja jednak bez soli. zaryzykowałam spory kawał mięsa, ale się opłaciło. uwierzcie mi, że sól jest zbędna, sama nie mogłam w to uwierzyć, mam tendencje do przesalania wszystkiego...
śliczne! właśnie wykonałyśmy z córkami, kształty kamyczków, to jest właśnie to, co niespełna dwuletnim i niespełna trzyletnim dzieciom najlepiej wychodzi! myślałam, że nazwa dotyczy twardości pierniczków, ale wcale takie twarde nie są, to raczej ten kształt, prawda?
raz się skusiłam, bo to jednak pracochłonne, jak się ma trójkę dzieci w wieku 0,5 - 2,5...
błyskawiczne i super!
świetny pomysł z tym dżemem, zupełnie inny serniczek niż z samą galaretką. mimo, że troszkę przekombinowałam... jedną warstwę zrobiłam grzecznie z dżemem morelowym i brzoskwiniową galaretką, a do drugiej dodałam jagody ze słoiczka (zależało mi, żeby dzieci zjadły) i galaretkę porzeczkową w jeszcze mniejszej ilości wody. na górę dwie cytrynowe. chwalono, że hej!
już poszedł w świat. mamy kolegę, który twierdzi, że nie ma większej ohydy, jak natknąć się w zupie na seler. pasztet zjadł i wziął na wynos (i spożył w drodze do domu). znakomity jest.