Droga pestylko - w skladnikach napisałam o przyprawach i mięsie ( 0,5 kg kawałków wieprzowiny gulaszowej ). A na czym ugotujesz zupe - nie bedzie to miało zasadniczego wpływu na jej smak. Robiłam już na " wczorajszym rosole ", na porcjach rosołowych z żołądkami, na kościach ze schabu, a nawet kiedyś na mini klopsikach ( jak zupa szparagowa która jest też w moich przepisach ) - czyli czym dysponujesz.
A nawet niektórzy twierdzą, że wiosenna lekka zupa moze być " na niczym " - Smietana ewent. łyżeczka masła i kostka rosołowa wystarczy.
Podobnie z przyprawami. U mnie zielenina moze być " garściami ", a inni nie lubią...itp....
Cieplutko pozdrawiam i życzę smacznego !
Harry2 - no proszę Cię - nie bądź taki zasadniczy i daruj mi marnotrawstwo tej odrobiny białka ! Wyrównuję to sobie w innych produktach. Ale po kolei :
- mycie gara nie wchodzi w sam przepis i nie sprawia mi to trudności, - nadmieniłam tylko, że po wylaniu całej zawartości do zlewu, ścianki są oblepione czymś bardzo nieapetycznym - co trzeba potraktować drucikiem. No niestety, zapach przyjemny przy tej operacji nie jest, mimo że wentylacja w kuchni działa dobrze.
Harry - taki jest przepis na ten rosół - taki mi zasmakował ( bardzo ! ) podzieliłam się nim z Użytkownikami strony, ma on też sporo pozytywnych komentarzy - i zostawmy go już takim jakim jest. Bo to, że rosół z kilku gatunków mięsa jest przesmaczny, - to chyba nie zaprzeczysz ? Bardzo szanuję Twoje uwagi, są ważne i serdecznie za nie dziękuję. Ale - od pewnego czasu, nasze podniebienia raczy inny rosół, jak to mówią starsi -
" przedwojenny ". To dopiero jest niebo !.
Znalazłam takie miejsce, gdzie kurczak przez swoje krótkie życie ma okazję oglądać niebo i słońce, oraz dziobać sobie " smakołyki " na podwórku. Wyceniony jest 3 x drożej od swojego kolegi ze supermarketu, ale jest swojej ceny wart.
Zebrałam sitkiem tylko pierwsze szumowinki, do zlewu nie poszło nic, oprócz całego kurczaka żadnego innego mięsa, dużo włoszczyzny, sól i kilka ziarenek pieprzu - koniec. Podczas konsumpcji przy stole była cisza......
Bardzo serdecznie Ciebie pozdrawiam - i raz jeszcze dziękuję za opinię.
Za co Mazbo przepraszasz ? Cóż to 2 - 3 literówki w praktycznej poradzie ? Wszystko jest jasne ! Bardzo dawno takiego sera nie robilam - ale to prawda że krojenie w kostkę jest zbyteczne, jeśli kupi się ser z prostokątnego " bloku ".
Nie odpisałam Tobie odnośnie pieczonych ziemniaczków. Nie miejsce pod tym przepisem, ale dwa słóweczka. Sezon na młode - które można łatwo oskrobać jest krótki - a robię cały rok pieczone w ten sposb. Wybieram raczej dłuższe ( owalne ) i po cieniutkim obraniu kroję po długości na ósemki ( takie długie i grubsze a'la frytki ) Gotuję w osolonęj wodzie 8 -10 minut al dente, i po zupełnym wystudzeniu doprawiam. Ósemki, plasterki, połówki, całe - nie ma znaczenia, wszystkie tak samo smaczne. Pozdrawiam !!!
Miałaś Mazbo niesamowity pomysl z tymi rybkami ! Oto dowód, że je się oczami - szczególnie dzieci. Bo łyzka sałatki - to tylko łyżka sałatki. Ale rybka - to już " inaczej " smakuje ! Nie masz Mazbo z boku tarki jarzynowej a'la szatkownicy do krojenia plasterków ? Krojenie odzie błyskawicznie i cieniutko . A posoliłaś pokrojony ogórek ? Po 10 minutach jak odlewam z nich sok, to plasterki są dość mocno " zwiotczałe " i płasko leżą na majonezie. Pozdrawiam i dziekuję za zdjęcie ! Śliczne !
Dziękuję Mazbo za komentarz. Oczywiście, że gotujesz rosół tak jak się go gotuje - z dzieciństwa i młodości zapamiętałam Mamę stojącą przy garnku i zbierającą sitkiem szumowiny. Ale tak jakoś ten właśnie rosół " przykleił się " do mnie i teraz robię jak w powyższym przepisie, - choć niektórzy użytkownicy zarzucili mi, że wylewam rosół do zlewu - a ja nie zupełnie zgadzam się z tym, gdyż po 2 minutach gotowania to nie jest jeszcze rosól. Na przedostatnim zdjęciu w garnku, widac ciemno żłty klarowny i pachnący wywar, - bynajmiej nie " zafarbowany " tą jedną łuseczką od cebulki.
I nie dodaję już kostki rosołowej cielęcej - jedna z użytkowniczek miała rację, że przy tak bogatym " wkładzie ", kostka jest już zbyteczna. Ale czosnek tak !
W niedzielę gościł on na naszym stole, - wołowina, kawałek biodrówki, kość i nawet cudem dostałam tu grzbiet od indyka, z którego po obraniu wyszła nie taka mała miseczka pysznego galarciku. Ale to już zupełnie inny mój przepis - " Przykład kolacji po rosole ". Jeśli jesteś zainteresowana, - to zapraszam na moje przepisy. Pozdrawiam serdecznie !
Tak, masz rację Angelino - kostka i Vegeta nie są już potrzebne, i od pewnego czasu ich nie daję. Również pozdrawiam i życzę zdrowego, szczęśliwego i smacznego 2011 !!!
Chodzi Tobie o pieczenie w piekarniku ? Tak, można jak najbardziej Reniu. Pierw opiekłabym całą karkówkę na patelni - krótko, ale na dużym ogniu żeby ze wszystkich stron się zrumieniła. Następnie włożyłabym ją do rękawa foliowego ( sznurowaniem do góry ) wlała do tego rękawa tłuszcz z patelni i ćwierć szklaneczki wody. Rekaw zawiązać, u góry zrobić igłą ze 4 dziureczki ( żeby powietrze uchodziło ), połóż to na misce żaroodpornej - i wsadź do gorącego piekarnika. Długości pieczenia trudno mi określić...... najlepszym sposobem jest sprawdzenie czy mięso już jest miękie, - długim drutem do robienia swetrów albo patykiem od szaszłyka. Pozdrawiam Ciebie !
Nie Ewuniu - n i c się nie wyjmuje, bo żadnej wykrojonej części tu nie ma. To jest tylko nacięcie. Jak Ci tu powiedziec....... Zrób próbę ! - masz w domu trochę grubszą kiełbasę ? Odkroj 1 centymetrowy plasterek , i ostrym nożykiem natnij dokładnie tak, jak pokazałam na rysunku. Albo zrób próbę na bułce. Zobaczysz, że powstanie w mięsie taka " kieszonka " i w tą kieszonkę upychaj nadzienie - ile się da, i zasznuruj. Uważaj, żeby w mięsie nie zrobić dziury, bo mielone będzie uciekało. Ale jak dziura się przytrafi, to nie rozpaczaj - tylko zaszyj. Napisz potem jak Ci poszło.....
Nie Eluniu - kieszeń robi się tak jak tu narysowałam - mam nadzieję, że ten " super - artystyczny obraz " Tobie pomoże. Zamarynowaną karkówkę połóż na stole, mięso przyduś lewą dłonią, a w prawą weź nóż z ostrym szpicem, wbij w mięso, i tak powoli nacinaj - ak na rysunku widzisz linię przerywaną.
Zrobi się taka dziura, w którą upychasz nadzienia ile się zmieści - i potem zasznuruj. Powiększ sobie zdjęcie ze sznurowaniem - to naprawdę proste. Ale po upieczeniu, sznurowanie zostaw do zupełnego wystudzenia mięsa - najlepiej na całą noc - całość musi dobrze się " ściągnąć " . Wiesz teraz na czym to polega ? Pozdrawiam !!!
Jakie apetyczne te śledziki ! Baaaaardzo dawno nie robiłam, a uwielbiam - teraz to już muszę zrobić ! Dziękuję za śliczne zdjęcie - smacznego - i Pozdrawiam serdecznie !!!
harry2 i enika65 - otrzymałam dziś na swoją pocztę Wasze komentarze - i choć tu na stronie ich nie widze, odpowiadam Wam razem.
Eniko - dziękuję za miłe słowa, - harry2 nie jest bez racji - cos tam do tego zlewu wylewam. Moi drodzy - kocham wszystkie rosoły świata. I moje śp. Babcia, i Mama, i do niedawna ja - gotowałyśmy rosół tradycyjnie, gdy zaczynał wrzeć - stało się ze sitkiem i zbierało szymowiny. Ile w nich było białka - nieważne, uważam że szumowiny zebrać trzeba, choć nie wszyscy to robią. I już w kuchni pachniało rosołem.
Wytłumacz mi proszę harry jedną rzecz - serio ! bo tego nie wiem. Mięso na rosół ( wg tego przepisu ) zalewam niewielką ilością wody ( tyle, by było przykryte ) i na największym palniku bardzo szybko się zagotuje - i tak pogotuje się minutkę. Wylewam. Pluczę kawałki b. długo - aż do czystej wody. Skąd w kuchni ten - przepraszam - smród ? Okno trzeba otworzyc - a garnek w środku oblepiony " czymś takim "......... że zdjęcie - choć zrobiłam, nie nadawało się do wstawienia, bo odbierało apetyt.. Garnek trzeba potraktować drucikiem. Nie rozumiem tego - przecież przy zbieraniu szumowin nic nie śmierdzi - a w tym przypadku strasznie ! Przekonaj się kiedyś harry - obiecuję, że rosół będzie Ci smakował, a jeśli w Twoim organiżmie będzie trochę mniej białka, nadrobisz czym innym. Powiększ proszę przedostatnie zdjęcie - w garnku jest esensjonalny, klarowny, prawie pomarańczowy rosół - jak z " przedwojennej " kury. Może ciut zabarwiła go łuska od cebulki, - ale cóż ta 1 łuska na tyle wody ?
Powtarzam raz jeszcze - każdy rosół na naszych stronach jest wspaniały. Ale ja od pewnego czasu robię jak wyżej. Dziękuję za komentarz - uwagi a nawet krytyka mile widziane. Serdecznie Was pozdrawiam - eniko i harry !!!
Jak Ty to ładnie pozwijałaś Megi ! Jak " drożdżówki " - super !
Jutro tylko obsmażyć na rumiano, - do kapuchy, - i poniesie zapach na cale miłe memu sercu miasto...... Życzę smacznego i serdecznie pozdrawiam !
Dziękuję Ewko za komentarz. Proszę sobie wyobrazić, że jest w mojej rodzinie osobnik który uwielbia makaron z sosem pomidorowym, a nie cierpi ........ zupy pomidorowej z makaronem, - co jest to dla mnie zupełnie niezrozumiałe. I być może, " na tej samej zasadzie " nie trafiła w Twoje podniebienie ta zapiekanka, a inna potrawa z identycznych składników uraczyłaby Ciebie. Byłoby mi przykro, gdybyś swój czas i pieniądze uważała za stracone, ale tak chyba nie było ....? Bardzo serdecznie pozdrawiam !!!
Ależ nie - raczku ! Każdy komentarz z uwagami - również z krytyką - bardzo mile widziany. Ten przepis, czy dziesiątki innych - nawet mających w swojej nazwie " szybki " - nie jest w całości do wykonania dla kobiety która wychodząc rano do pracy gasi światło, - a wracając zapala. Ale mimo wszystko polecam - kiedyś podczas urlopu może....... Pozdrawiam serdecznie !
Drogi Raczku - przed minutą wysłałam powyższą odpowiedź dla mariialeksandry - przeczytaj. Ja często drobne pulpeciki ( nie tylko do tego dania ) mam przygotowane lub nawet ugotowane czy usmażone wieczorem . A nic się też nie stanie - jeśli porcyjki będą większe. Uważam, że danie też jest smaczne i wartościowe odżywczo - ale troche pracy, to fakt......choc na prawdę poszło mi szybko. Pozdrawiam !!!