Są takie punkty na trasie naszych podróży, do których trafia się troszkę z ciekawości, a po części przypadkiem. Nie oczekując wiele, nagle doznaje się niespodziewanego olśnienia, wpadając z odnóży zabieganej tyrolskiej autostrady wprost w objęcia zamrożonego w czasie piękna miniaturowych, jakby z plasteliny ulepionych barwnych uliczek Rattenberga. Wycieczka od niechcenia i trochę dla zabicia czasu zmienia się w czarodziejską wyprawę do świata, jakiego nie znajdziemy w naszym złotokłosym kraju.
Kto wybiera się na zimowy lub letni wypoczynek w okolice Insbrucka, nie powinien Rattenberga pominąć na trasie swoich ciekawskich wędrówek. Wystarczy jedno leniwe wczesne popołudnie, aby zwiedzić niezwykłe miejsce zamknięte na przestrzeni niecałego kilometra kwadratowego...
Uwięzione w cieniu strażników
Rattenberg jest najmniejszym i najstarszym miasteczkiem austriackiego Tyrolu. Odkryte na początku XIV w. urosło wokół średniowiecznego zamku wzniesionego już ok. X w. Położone niedaleko Kufstein, stanowiło część Bawarii, a w 1504 roku stało się częścią imperium Habsburgów, władanego wówczas przez Maksymiliana I. Zbudowano je tuż pod zboczami potężnych gór, które miały chronić przed rabusiami i złoczyńcami. Monumentalne górskie ramiona pogrążyły jednak ulice w wiecznym cieniu, odbierając słońcu prawo wstępu do miasta w późnojesienne i zimowe miesiące. Aby przełamać tę dyktaturę gór, zimnych strażników ciemności - w 2005 roku został opracowany projekt rozmieszczenia w wybranych miejscach specjalnych obrotowych luster odbijających i intensyfikujących promienie słoneczne, i w ten sposób doświetlających części miasteczka.
Rattenberg Kristall-glas
Rattenberg był początkowo osadą górniczą, jednak mieszkańcy szybko odkryli, że więcej profitów można czerpać z położenia miasta nad południowym brzegiem rzeki Inn, wzdłuż której przebiegał popularny szlak handlowy. Dochody z podatków okazały się pewniejsze i łatwiejsze niż mozolne wydobywanie surowców ukrytych głęboko w górach. Dziś miasteczko słynie z wyrobu szkła użytkowego oraz ozdobnego. Przechadzając się uliczkami i zaglądając do wnętrz przez sklepowe witryny zastawione misternymi kruchymi produktami wszelkich kształtów i odcieni, co i rusz natrafiamy na pracowników grawerujących przezroczyste kielichy, wazony i misy. Trudno nam oderwać nosy od tego niecodziennego widoku.
Naszym celem jest jednak fabryka szkła ukryta w samym sercu Rattenberga, z niepozornym wejściem wtopionym w jedną z kamienic wybudowanych przy głównej ulicy. Zza szyby przyglądają się nam przyjaźnie człekokształtne lampki, a ciekawski zielony kameleon ogląda się nieco zdziwiony za gośćmi wchodzącymi do manufaktury. W środku przeżywamy rozczarowanie - wielki piec wytapiający szkło popsuł się i będzie naprawiany jeszcze przez kilka dni, do najbliższej soboty, na którą przypada nasz powrót do kraju. Nie zdążymy przed wyjazdem wrócić na pokazy wytwarzania szklanych wyrobów. Może za rok...
Z żalem opuszczamy fabrykę, ciesząc oczy widokiem wystawionych przed wieloma sklepami straganików obwieszonych bombkami, aniołami, szklanymi kwiatami i girlandami z kolorowych kruchych koralików. Raj dla kolekcjonerów pamiątek i drobiazgów.
Mijamy, również pechowo dla nas zamknięte, muzeum augustiańskie. Szkoda, Rattenberg jest bowiem uważany za kulturalne centrum regionu. Warto tu przyjechać na autentyczny targ bożonarodzeniowy odbywający się w okresie adwentu.
Św. Notburga z Eben
Przepiękna, wzruszająca historia wiąże się też ze św. Notburgą, czczoną w Tyrolu patronką rolników, której relikwie znajdują się w miejscowości Eben nad jeziorem Achensee w Tyrolu. Jej wizerunek można znaleźć choćby na obrazie wiszącym nad ołtarzem w nawie głównej kościoła w Rattenbergu. Św. Notburga stoi też cierpliwie na jednej z uliczek, na historycznej studni, pochylając się dobrotliwie z sierpem i dopiero co zżętym snopkiem zboża, nad mijającymi ją przechodniami. Nieopodal znajduje się dom, w którym święta urodziła się w 1264 roku.
Ta patronka rolników i służących, żyjąca w średniowieczu, została jako młodziutka dziewczyna służącą na zamku Rottenburg. Pobożna i pracowita, szybko zyskała sobie przychylność władcy. Jednak po jego śmierci, gdy władzę przejął okrutny syn Henryk II wraz z nieczułą na krzywdę ludzką żoną Otylią, Notburga popadła w niełaskę, próbując pomagać biednym i chorym, wspierając ich dobrym słowem, modlitwą, ale przede wszystkim pokarmem wynoszonym z zamkowej kuchni. Podobno, gdy przyłapana przez Henryka II na wynoszeniu resztek jedzenia pod fartuchem, uchyliła jego rąbek, zdarzył się cud i rozzłoszczony władca zobaczył trociny zamiast jadła. Mimo to dziewczyna została posądzona o kradzież i wypędzona z zakazem powrotu do zamku kiedykolwiek w przyszłości. Najęła się do pracy u gospodarza w Eben, który zmuszał swoich służących do pracy również w niedzielę. Zdenerwowana Notburga sprzeciwiła się temu nakazowi, powierzając Bogu rozwiązanie problemu. Rzuciła w górę sierp, a ten za sprawą cudownego zdarzenia uniósł się w powietrze i zawisł nad jej głową. Odtąd sierp stał się symbolem odwagi i wielkiego zaufania pokładanego w Bogu.
W późniejszym okresie swojego życia Notburga wróciła na zamek, a wraz z nią powrócił tam pokój i dobro. Głodnym jak dawniej rozdawano pożywienie, a chorym udzielano pomocy. Notburga zmarła w 1313 roku, a przed śmiercią zdołała jeszcze doprowadzić do zgody między okrutnym Henrykiem II i jego bratem. Cesarz Maksymilian kazał jej wybudować kościół, a papież Pius IX ogłosił świętą. Dla całego Tyrolu ta skromna kobieta stała się symbolem walki o godność człowieka.
W pierwszą niedzielę przypadającą po dniu jej wspomnienia (14 wrzesień) odprawiana jest msza św., po której odbywa się procesja. Wierni w regionalnych strojach modlą się o wstawiennictwo świętej, niosąc na feretronie figury świętych. Wśród nich wyróżnia się dziewczynka ubrana w chłopskie odzienie św. Notburgi. Kroczy poważnie, niosąc atrybut świętej - symboliczny sierp.
Andreas Hofer - legenda Tyrolu
Rattenbergiem każdy może nacieszyć oko. Ten, kto zajrzał tam z pospieszną wizytą, i ten, kto z rozmysłem udał się na historyczny spacer zaledwie kilkoma uliczkami, które kryją tak wiele tajemnic w murach swoich skromnych, lecz jakże pięknych kamienic. W kościele farnym, do którego zaglądamy na sam koniec, przykuwają uwagę imponujące przykłady malarstwa iluzjonistycznego, dające wrażenie trójwymiarowości - zwiedzamy całkiem pustą świątynię, czując się mali jak mrówki spoglądające w górę ku nieosiągalnej nieskończoności. Zachwycające swą miniaturowością miasteczko żegna nas jeszcze jedną niespodzianką. Na fasadzie jednego z domostw, tuż nad bardzo zwyczajnymi drzwiami prowadzącymi do garażu dostrzegamy drewnianą płaskorzeźbę przedstawiającą legendarnego osiemnastowiecznego bohatera Tyrolu - Andreasa Hofera. Ten właściciel gospody i handlarz bydła stanął na czele powstania mającego na celu odsunąć od władzy Bawarię, w strefie wpływów której znalazł się Tyrol w 1805r. po klęsce Austrii w wojnie Napoleona z III Koalicją. Księstwo Bawarii realizowało w Tyrolu politykę liberalnego absolutyzmu oświeconego. Dla konserwatywnych i religijnych Tyrolczyków było to nie do przyjęcia. Powstańcom pod wodzą Hofera udało się wypędzić z rodzimej ziemi Bawarczyków i zmusić do odwrotu nacierające na Tyrol wojska francuskie pod wodzą marszałka Lefebvre'a. Bohaterskiemu Hoferowi po zwycięstwie powierzono zarząd cywilny kraju. Niestety niedługo cieszył się przywilejami przywództwa. Zmuszony do wznowienia walki z Francuzami został wzięty do niewoli w kolejnym powstaniu, które rozpoczęło się pod koniec 1809r. i na początu 1910r. rozstrzelany. Dopiero po śmierci ogłoszono go narodowym bohaterem, któremu niejeden malarz, poeta i pieśniarz poświęcił swe dzieła. Do kart z życia Hofera lubią też zaglądać historycy, zaciekawieni legendą, jaką obrosły heroiczne czyny bohatera.
Kryształowe jezioro Achensee
Rattenberg opuszczamy pełni zachwytu i zamiarem powrotu do tego urokliwego pełnego wzruszających historii miasteczka. Wsiadamy do samochodu, kierując się w stronę jeziora Achensee. Odprowadzani ostatnimi promieniami zachodzącego słońca, wspinamy się wąskimi serpentynami w górę majestatycznych skalnych masywów. Na wysokości około 1000 metrów czeka na nas kolejny efekt "wow!" Jak przejrzysta zielono-niebieska gąsienica wypełza nam na spotkanie niekończące się jezioro Achensee. Latem stanowi doskonały basen do nurkowania, skupiając wszystkie tyrolskie kluby nurkowe, ćwiczące w przejrzystych wodach tego zimnego basenu, latem nie przekraczającego temperatury 18 stopni.
To już koniec naszej jednodniowej wycieczki. Kto znajdzie nieco więcej czasu niż leniwe wczesne popołudnie, lub znajdzie się w Tyrolu latem, gdy słońce dłużej oświetla alpejskie zbocza, może przed opuszczeniem Rattenberga wstąpić do jednej z kameralnych kawiarni na smaczny jabłkowy strudel i aromatyczną kawę.
Oficjalną stronę miasta Rettenberg można znaleźć tutaj: http://www.rattenberg.at/home.html