Żartuję, wcale nie lepimy, ale za to recyclingujemy go ze... śmieci. Bo bałwana, jak się okazuje, można zrobić niemal z wszystkiego. Nawet z pustej butelki po cukierkach. Olbrzymiej i przezroczystej, z dziwacznym smoczkiem na zakrętce. Butelki, która mogła być po prostu brzydką skarbonką, ponieważ producent zadbał o odpowiedni otworek na różowym wieczku. Nam to jednak nie wystarczało. A że mróz chwycił, a śniegu jak na lekarstwo, trzeba było sobie poradzić inaczej.
W domu znalazło się kilka styropianowych kul, niewykorzystanych przed Świętami na bombki. Klej pistoletowy zawsze na miejscu, koraliki, brokat i szpilki też jak zwykle na posterunku. Można zaczynać.
Kule styropianowe złączyliśmy za pomocą kawałków patyków na szaszłyki i niewielkich kleksów rozgrzanego kleju. Głowa i tułów zostały połączone tak, aby znalazł się między nimi kołnierz-szal, czyli zakrętka od butli.
Czapeczka to część zakrętki, którą wystarczyło posmarować grubiej klejem i obsypać kolorowym brokatem, a następnie po wyschnięciu przykleić klejem pistoletowym do głowy. Przy okazji warto przykleić do czapki pompon z filcowej kuleczki.
Część butelki została pomalowana farbami plakatowymi i obsypana brokatem. Potem w butelkę wkręcamy wraz z zakrętką bałwanka.
Marna z niego skarbonka, ale za to wyśmienita zimowa ozdoba :)