Ave! odpowiadam: wygralismy konkurs krajowy w 2007 w kwietniu, dlatego dostalismy prawo wyjazdu do USA na finały. W 2006 nie prowadziłem grupy:) Pozdrawiam.
WIELKA przesada z tym o czym piszesz!
Marengo, mam pytanie - czy byliście laureatami krajowego konkursu Odyseja Umysłu z 2006 r ?
No, przebrnąłem po dwakroć przez artykuł jak też i komentarze. Pośmiać się, ...nie miałem z czego. Podobne w "wytyku" artykuły już czytalem w zapomnianych (może i większości nieznanych również) pisemkach "Szpilki"..."Kaktus" czy "Karuzela". Znalazłoby się i kilka innychpism, mniej satyrycznych ale równie "obiektywnych", co do całokaształtu nie tylko kuchni "hamerykańskiej", czy też wyżywienia Polaków w samolotach. Żadnego drinka nie serwowano(???) ...czy moze wstyd o tym pisać? Nie jest to zresztą ważne.
Co do pomidorowej ...Widać, że Marengo i ekipa Odyseuszy nie ma absolutnie pojęcia o gotowaniu: nie jest wcale potrzebne mięsiwo do pomidorówy, jak i ryż, a jak wyjeżdza się za granicę to ...trzeba jednak wiedzieć jak amerykanie piszą "przecier" czy 'koncentrat pomidorowy"...a jeśi zna się tylko "ketchup"..z tego języka, to nie gotuje się pomidorówki, no i małolatów po zakupy nie wysyła.
Nawiasem mowiąc, dzieci najlepiej uczą się gotować, właśnie od pomidorówki zaczynając, a nie od rosołu ...
Wracając do artykułu, widać wyrobioną(!!!) rękę, a i dobrego "prześmiewcę"...wolałbym jednak o nas Polakach więcej . Po kilku dniach pobytu ja nie krytykowałbym nieznanej kuchni, chociaż o gotowanu mam większe pojęcie, aniżeli o pisaniu...
Pozdraiwam ...czekam na następne ...moze wspomnienia z "wypadu" ale może coś o Odyseuszach...niekoniecznie w tym dziale.
Swoją drogą, wrzuć jakiś swój przepis ...na pomidorowkę niekoniecznie.
Pozdrawiam
Janek
P.S.
Choroba, nie ma działu "poezja" tylko "twórczość"...jednak Olimp Ciebie bardziej lubi niż "poetów"
Ups.... chyba nie jestem kobieta.... Doskonale czytam mapy :))))) A o Marengo sie nie marwie ;) napewno sobie poradzi doskonale, czego zreszta Mu zycze :) i napewno bede stala czytelniczka :))
No, w końcu Marengo nie startował w konkursie języka angielskiego. Zresztą, chyba mniejszym grzechem są takie błędy w obcym języku niż ortograficzne w ojczystym, co zdarza się nicoletii w komentarzach. Tekst dowcipny,świetnie się czyta, język żywy, bogaty.
Moim skromnym zdaniem błędy były jak najbardziej zamierzone, ale może niech się sam autor na ten temat wypowie, jeśli mu starczy do Was cierpliwości. Jak tak dalej pójdzie, biedny Marengo będzie w pocie czoła zadowalał niezadowolonych, usiłując jak Syzyf zaliczyć kolejne szczeble dwóch szkół prowadzonych przez Wytrawnych Użytkowników: Szkołę Gotowania i Szkołę Pisania Dobrych Felietonów. Na szczęście zapału mu nie brakuje, obyście tego za szybko skutecznie nie zmienili, bo też lubię czytać jego artykuły. A liści bobkowych, że nie zauważył na półce w supermarkecie, cóż, na pewno każdyz Was kojarzy to zdanie "Dlaczego mężczyźni nie słuchają, a kobiety nie potrafią czytać map" - to samo tyczy się innego rodzaju postrzegania podczas szukania przedmiotów. To, co dojrzy kobieta, może zostać łatwo przeoczone przez mężczyznę. Widocznie na zakupach byli sami faceci Odyseusze, hihihi
Podoba mi sie artykul ale raza mnie bledy jezykowe typu not exist-> don't exist albo soupe->soup. Wybaczcie ale to moje zboczenie zawodowe :)
Ludzie nie dajmy sie zwariowac, jako narod nie jstesmy wcale lepsi od innych, a kulinarnie tez mimo pojedynczych sukcesow Ameryki nie zdobylismy. Na tak ogromna Polonie w Nowym Yorku, nie mamy ani jednej renomowanej restauracji, jak moi amerykanscy znajomi upominaja sie czasem, zeby zapoznac ich z polska kuchnia to niestety, zabieram ich na Brighton Beach do rosyjskiej restauracji i mowie, ze to prawie takie samo. Niestety w polskich restauracjach nawet jak trafi sie na nieprzesolone i mniej ociekajace tluszczem to z reguly nie jest wykwintnie podane, Polakom czesto zal wydac pieniedzy na kelnerke i jest pani Zosia wolajaca z okienka "schabowy", "dla kogo ruskie" no i niesmiertelny zestaw surowek, czyli kapusta kiszona, salata zielona i marchewka, albo buraczki.
Moim gosciom posmakowala kiedys kapusta z grochem, ale jakos sie o nia tez nie upominaja, wiec moze to tylko grzecznosc?? Nie wiem, wiem natomiast, ze moj amerykanski maz nawet jak poszedl do lazienki w polskiej kawiarni (super ciastka) i nie bylo papieru toaletowego to tez nic nie powiedzial, zeby nie robic mi przykrosci. Dopiero jak ja poszlam zaraz po nim i potem podeszlam do obsugujacej pani i dyskretnie wyszeptalam, ze nie ma papieru to byl bardzo zdziwiony, jak za chwile pani podeszla do naszego stolika i wreczyla mi .....rolke papieru toaletowego (???) - kultura obsugi (???). Mozna krytykowac, mozna sie nasmiewac, mozna byc doskonalym satyrykiem, ale nie musi to byc zlosliwe i przesycone wlasna supremacja, bo wtedy jest niesmaczne i traci syndromem "mniejszosci", zeby nie powiedziec dosadnie tak jak mowi moj maz :)) Marengo piszesz wspaniale, czuje tu profesjonalne pioro, ale moze pisz troche wiecej prawdy.
Nie uwierze nigdy, ze w supermarkiecie nie bylo lisci bobkowych, faktycznie nie mozna kupic kosci, czyli szkieletow z czegokolwiek nie tylko z kurczaka, ale tez osobiscie nie przyszoby mi do glowy kupowac szkielet kurczaka, jesli mozna kupic kurczaka i miec mieso a nie tylko kosci. Kurczaki sa najtanszym gatunkiem miesa w Stanach. Miasto Rochester znam, bylam 2 razy przy okazji odwiedzin u Tescia w Buffalo, nie jest to dziura, owszem male sympatyczne miasteczko (moje zdanie). Z drugiej strony nie wiem ile osob z czytajacych zdecydowaloby sie na przyjecie 8 osob z obcego kraju pod dach i jeszcze dla nich gotowalo, ja napewno bym tego nie zrobila. Lubie grzyby marynowane, ogorki kiszone ale jakos nie widze w nich tych samych wartosci odzywczych jak w swierzych, moze to ja sie nie znam ?? Kuchnia polska jest smaczna, bo sie na niej wychowalam, wiec wiadomo mam sentyment, natomiast jest stosunkowo ciezka, bo te wszystkie salatki w majonezie, sprobujcie to samo bez i jest duzo smaczniejsze i zdrowsze, te miesa i ryby panierowane smazone na tluszczu, a przeciez pieczone zdrowsze. Tak naprawde to najzdrowsza kuchnia jest srodziemnomorska, moja ulubiona tajska, meksykanska, bo kocham ostre i te roznorodnosc przypraw, a z lzejszych wloska i grecka. Za polska kuchnia nie tesknie, co nie znaczy, ze moje gotowanie nie ma polskich nalecialosci. Jesli chodzi o podboj swiata lyzka czy widelcem???
Powtorze za Kokliko - stawiam na zurek :)))
Bardzo ciekawy artykul,moja ciotka jak byla u swojego syna w Ameryce to czesto im robiła przecier pomidorowy i ogorki kwaszone hhehehe teraz wiem dlaczego.Powiedziala tez po powrocie ze pojechali na grzyby pelno bylo tam grzybow nikt ich nie zbierał , nazbierali cale kosze ciotka zrobila im w occie w sloiczkach marnowane , dopiero sąsiedzi jej syna poznali smak grzybow i byli zachwyceni.
cóż mogę napisać , wszystko już powiedziane :)) super ;))))
Jednak Marengo pęknie z dumy skoro został ustawiony w jednym szeregu z Eco. :))))))) I kto nam bedzie pisał artykuły w tym nowo stworzonym dziale ?
super opisane ,,jak bym film ogladała , nie mam słów :) usmiałam się zdrowo , świetne , czekam na wiecej :))
Dziękuje za tyle aż na goraco uwag poczynionych! Najpierw- za te bardziej krytyczne, gdyż nie pozwalaja mi osiąść na laurach, zaraz potem za pochlebne-kto bowiem nie lubi (a zwłaszcza facet) jak mu miłe rzeczy mówią (i to w wiekszości płeć przeciwna !). Osobno; dla smakosi, która mi tyle uwag pochlebnych i pochwał poczyniła, że chyba bym z dumy pękł, gdybym nie był skromny z natury :) Dziękuje Ci smakosiu z całego serca. Juz szykuję kolejny artykuł:). Ukłon w stronę Ave; dziekuję za uwagi krytyczne, jakoż rzeczywiscie starałem się nie przesadzac, to pewna antyjankesowska tendencję tam widac.:) Nie bylismy w knajpce-nie było okazji. Nie znaleźliśmy przecieru- gapy, co się spieszyły, kampus- sama prawda potwierdzona przez setkę polskich "odyseuszy", co do reszty: zawsze mozna pisac lepiej i duzo lepiej. Na tym polega postęp. Spróbuję zatem :)
Po tym, co napisałaś, Ave, odniosłam wrażenie, że Umberto Eco ze swoimi "Zapiskami na pudełku od zapałek", w których zawarł sławetny opis lotu samolotem (hm, czyżby inspiracja tego artykułu, czy zbieg okoliczności?) podczas którego miał do czynienia z wybuchającym jak purchawka ciasteczkiem, miałby u Ciebie raczej niskie notowania własnie ze wzgędu na felietonistyczny krytycyzm