Po kilku ulepszeniach ciasto wyszło pyszne, nie jest mdłe, ani za słodkie. Jak dla mnie masa wyszła za mało słodka, więc dodałam troszkę cukru pudru, oprócz tego dodałam jeszcze kieliszek rumu, posiekaną czekoladę i orzechy, a powidła miałam swoje (słodko kwaśne) i właśnie takie połączenie powideł z tą masą jest świetne pychotka, pozdrawiam i dzięki za przepis. Acha ja ciasto piekłam ok 30 min na termoobiegu w temp 180 stopni i robiłam je na blaszce 25/40.
Moje wyjęłam już z pieca , jak zrobię masę i skosztuję dam znać, czy mnie smakuje, pozdrawiam. (szkoda, że w niektórych przepisach nie ma podanego czasu i temperatury pieczenia, oraz wielkości blaszki).
Ja po 20-stu min. gotowania miałam fajny płynny syrop, ale po ok 3 min. cały zamienił się w papkę cukrową, nie wiem dlaczego autorka nie odpowiada na nasze problemy, a szkoda bo uwielbiam takie pianki.
Mnie nie chodzi o to czy galaretka wypłynie z formy, tylko o to jak ciasto jest już gotowe do spożycia, to czy podczas krojenia go krem nie zjeżdża z galaretki.
I znowu musiałam wypróbować nową foremkę, zrobiłam znowu z galaretką i muszę przyznać "praktyka czyni mistrza" jeszcze kilkaset razy i myślę że wtedy będą już super. Część z galaretką, a część z nadzieniem z tego przepisu, ale niestety wszystkie popękały, właściwie nie popękały tylko odleciały denka i środek się wylał (zjedliśmy łyżeczkami). teraz już wiem, że spód (tzn. spód po wyrzuceniu praliny) nie może być za cienki, bo wtedy właśnie przy wyjmowaniu dno odpada.
Ja też zrobiłam Twoją lazanię, ale też mi się rozjechała, bo wyjmowałam ją na gorąco, jest dużo lepsza niż ta co robiłam ostatnio, przede wszystkim piecze się ją tylko 20 min, i makaron jest mięciutki, w poprzedniej cały makaron z dołu miałam twardy i spieczony.
A ja mam obawy, że podczas krojenia ciasto się nie "rozjedzie", czy krem z galaretki nie "spłynie".
Zrobiłam i.......................wszystko wylądowało w śmieciach. Po 20-sto minutowym gotowaniu syropu i lekkim przestudzeniu, syrop cały się scukrzył , po dodaniu białek znowu się rozluźnił, ale po wyjęciu z lodówki wcale to nie przypominało pianek. Z góry zrobiła się skorupa, a w środku sam cukier, bardziej to przypominało scukrzony miód, a smak????????????? jakbym wzięła łyżeczkę cukru do ust. Robiłam z 1/2 porcji i wszystko ściśle wg przepisu. Z komentarzy wynika, że tylko ja wzięłam się za ten przepis, może ktoś jeszcze spróbuje, może akurat mnie nie wyszło?
Malena, czyli używałaś foremek silikonowych? jeżeli tak to napisz mi czy dobrze się z nich wyjmuje te pianki, bo z doświadczenia wiem, że miękkich rzeczy raczej nie da się w całości wyjąć z takich foremek (próbowałam z galaretką, a może to moja nieudolność), odpisz szybko proszę.
renatko, ja robiłam tak jak w przepisie i też wyszła 3 "stopniowa" kawusia.
Przecież w przepisie pisze, żeby mleko podgrzać, a nie zimne. Ja właśnie tak robiłam i też mi wyszła taka fajna kawka za pierwszym razem.
Malena, czy tę wodę z cukrem (syrop) trzeba mieszać?
Już tu gdzieś jest podobne, zaznaczam podobne ciasto o nazwie "Usta Romana".
W smaku dobry, choć w moim przypadku nie czuć smaku powideł (następnym razem postaram się o wiśnie). Dałam 2 jajka, ale stwierdziłam, że jednak lepiej dać 3, żeby mak był wilgotniejszy. Dobry, dobry, ale czy ja zawsze muszę mieć pecha żeby kupić mak z pisakiem? Już drugi raz z rzędu kupiłam taki mak (a w paczce tak ładnie wyglądał, taki czyściutki), choć tym razem nie było w nim tyle piachu co poprzednio, to i tak nieprzyjemnie zgrzyta pod zębami brrrrrrrrrrrrrrrrrrr.
A co się tu porobiło z komentarzami? pomieszanie z poplątaniem.