Nie wiem czy do mnie to pytanie, ale odpowiem. Wiem mniej wiecej ilu litrowy jest moj garnek, np: 2l (wywaru prawie pelno) to daje 4p.zelatyny.Moja zelatyna 1p. ( 9g) na 0,5l. wody/wywaru., latem mozna dac troche wiecej.
A lle dajesz tej zelatyny?Zawsze mam z tym problemy
Dodam tez moje piec groszy. Kilkanascie lat robie galaretke z kurczaka i zawsze ide na latwizne, do bardzo goracego wywaru wsypuje zelatyne (sucha) i wymieszam.Galaretka zawsze wychodzi sztywna i klarowna.
A moja karpatka właśnie się robi! Masa już smakuje wyśmienicie, więc nie mogę się doczekać kiedy połączę ją z plackami! :)) Przepis genialny, dziękuję!
Pozdrawiam!
A ja dodam pewien wyjatek do calej sprawy... otoz.. Niby nie wolno tez mrozic galarety (np. mamy za duzo galerety wieprzowej z nozek) mozemy ja zamrozic..ale po rozmrozreniu trzeba ja wlasnie raz zagotowac. Dorotko zza plota .. zelatyne otrzymuje sie z kosci zwierzecych.. wiec ta do ciasta ma podobne pochodzenie. Jest moze ineczej czyszczona... bo musi byc neutralna. :)
Słuchajcie,ja jeszcze kilka lat temu dałabym swoją głowę,że żelatynę (rozpuszczoną,albo namoczoną) się gotuje.A to dlatego,że kiedyś była tylko jedna dostępna,bez podziału na żelatynę do potraw słodkich,czy do mięs i sądzę,że tamtą żelatynę sprzed 20 lat jednak się zagotowywało.Szkoda ,że nie zachowało się opakowanie,ale nawet w starym zeszycie mam napisane w swoich przepisach,że należy zagptować.No cóż,to są moje rodzinne ,stare przepisy.Obecnie tych nowych żelatyn nie gotuje,ale zawsze mam obawę,że nie zastygnie.Powiecie,że moje przepisy kiepskie,ale co powiecie na przepisy z żelatyną z książki kucharskiej?Posiadam "Kuchnię polską" z roku 1990 i tam jak wół jest napisane,że namoczoną żelatynę zagotować.Np. przepis na karpia po żydowsku,str.215(jeśli ktoś posiada to wydanie).Nie oceniajcie pochopnie Różyczki,bo ona uczy się od babci i mamy i może tak ja obie Panie robią tak jak się kiedyś nauczyły.Mnie jak przez przypadek owa nowa żelatyna się zagotuje,to mam wrażenie,że teraz to na pewno się bedzie super galereta.
Wiesz Dorotko,jak będziemy robić Karpia na Święta w galarecie,spróbuję i nie zagotuję,sprawdzę sama czy będzie jakaś różnica,bo teraz nie widzę żadnej.Pozdrowinka
Rozyczko zelatyny naprawde sie nie gotuje lecz tylko podgrzewa gdyz zagotowana traci wlasciwosci zelujace a przynajmniej sa one duzo gorsze. Dlaczego Tobie wychodzi: Wychodza Ci galarety miesne na wywarze miesnym ktore zawieraja naturalny klej. Jak sama piszesz nie gotujesz galaretek do ciast.
Nic nie stoi na przeszkodzie,aby zwolennicy samodzielnie wykonywanego ciasta francuskiego skorzystali z tego przepisu uprzednio wałkując ile sił w rękach;-)
Pozdrawiam autorkę przepisu i dziękuję za pomysł na ciastka z gruszką,bo sama często używam gotowego ciasta francuskiego i bynajmniej nie uważam,że działanie moich kubków smakowych jest upośledzone;-)
Bardzo proszę :) jak masz czas rób sama,mnie smakuje kupne ciacho francuskie:)kupuję z jednej dobrej firmy,pięknie wyrasta i nie potrzeba już go wałkować,wychodzą z niego cuda.
Dankarz,ja wiem że żelatyny się nie gotuje,tak napisane jest na opakowaniu,tylko proszę wytłumacz mi w takim razie,jaka jest różnica czy gotujemy żelatynę czy nie? skoro się pięknie i tak zsiada:) powiem dlaczego gotuję,bo żelatyna rozpuszczona w rosole lub innym gorącym płynie, ma dziwny zapach,więc wolę ją zagotować,nie gotuje jej pół godziny,tylko moment:)Widziałam też jak się klaruje galaretę białkiem,uważam jednak że robi się to tylko kiedy galareta jest mętna,wstawie dla przykładu zdjęcie mojego karpia z zeszłego roku.
Tak wyglądał mój karp,galareta wyglądała brzydko( zaznaczam że żadne klarowanie jej nie pomogło)ale w smaku była dobra,dlatego w tym roku już nie zrobie tego błędu co w zeszłym,a tak wczorajsze pulpety rybne ,bez klarowania.
Kardamonie trochę się czepiasz ale w dwóch punktach na pewno masz rację - galaretę się klaruje i nie gotuje się żelatyny.
Sorry,zapomniałam o śmietanie,też zaraz upiekę z orzechami i rodzynkami:)Już poprawione.