Gdzie srebrzyste dni i noce,
W małej chatce mieszka chłopiec.
O poranku wita słońce,
Ptaki dają pierwszy koncert.
Biały bałwan zerka śmiało,
W chmury, bo mu śniegu mało.
Nos czerwienią poleruje,
Węgle czarne w surdut wbije.
Biegnie szybko Michaś mały,
Na saneczki mu się marzy.
Z góry, z góry, tak wysoko!
Bałwan w strachu przymknął oko.
Sikoreczka na słonince,
Huśta ogonkiem na lince.
Dzięcioł stuka, puka w pień,
Michaś sunie w dół, że hej!
Bałwan swój kapelusz trzyma,
„A niech będzie długo zima!"
Chłopiec pięknie się uśmiecha,
Herbatka z malinką czeka!
Pędzi Michaś na saneczkach,
Bałwan zmyka, zderzyć - nie chciał.
Chłopiec pięknie zahamował,
Wstał i zimie podziękował.
Wraca Michaś do dom śmiało,
Dzień się kończy, jemu mało!
Bałwan do snu głowę chyli,