Wersję ze spirytusem też znam, ale z racji lenistwa (trzeba rozcieńczać) nie chce mi się. A swoja drogą piłam też przywieziony z rzeszowszczyzny napitek cytrynowo-miodowy, robiony na spirytusie własnoręcznie pędzonym, nie rozcieńczanym wodą i z miodu własnych pszczółek. Było pycha, nie czuło się alkoholu, ale wstawanie po dwóch kieliszkach było bardzo utrudnione - bo na siedząco wypitego alkoholu się nie czuło.
KasiaHeród (2005-04-06 16:55)
Moi znajomi robią 'cytrynówę' dość często, tylko oni wódkę zastąplili spirytusem (najlepszy Gdański). Wychodzi im taki gęstawy napój.... Pyyycha, zapach świeżej cytryny, zabity ''smrodek'' spirytusowy. No i rano głowa tak nie boli ;)