Upiec biszkopt i po ostudzeniu przekroić go na dwa blaty. Dolną część biszkopta położyć w tortownicy i zapiąć wokół niej kołnierz. Pokruszyć czekoladę i stopić ja w gorącej kąpieli wodnej. Rozsmarować cienko na desce do krojenia (gładkiej), wstawić do lodówki.
Maliny rozmrozić.
Pokruszyć ciastka korzenne, utrzeć je z mascarpone, twarogiem, cynamonem, 100g cukru i 1 paczka cukru waniliowego. Rozsmarować cieniutka warstwę masy serowej na spodnim blacie w tortownicy.
Rozmrożone maliny dokładnie zmiksować i dodać 25g cukru. Rozpuścić żelatynę i połączyć ją z 3 łyżkami musu, dodać do pozostałych malin. Chłodzić do momentu tężenia masy, a następnie rozsmarować ją na warstwie masy serowej. Schłodzić w lodówce do całkowitego stężenia owoców. Następnie wyłożyć pozostałą część masy serowej i przykryć druga częścią biszkopta. Schłodzić.
Ubić na sztywno kremówke z 1 paczka cukru waniliowego. Zdjąć kolnierz tortownicy. Posmarować tort bitą śmietaną.
Plaskim nożem zeskrobać czekoladę z deski, udekorować wiórkami tort. Posypać lekko cynamonem (lub przyprawą do ciast i deserów w młynku) i cukrem pudrem. Schłodzić.
Przepis na ten tort spisalam z jakiejs gazety juz kilka lat temu i od tego czasu robie go zawsze w okolicach Świąt Bożego Narodzenia lub Nowego Roku. Co roku z niecierpliwoscia czekam na ten tort, bowiem smak ma niepowtarzalny - niebiansko pyszny serek z wyrazna nuta korzenna, do tego lekko kwaskowe maliny, a wszystko to w pierzynce z bitej smietany. Dla mnie jest wyjatkowy.