Soję moczymy w wodzie na ok 24 godz.
Po dłuższym moczeniu bardzo lekko odchodzi z niej skórka.Soja powinna być pozbawiona skórek,choć to niekonieczne.
Odlewamy wodę z moczenia.Miksujemy porcjami dodając tyle wody ile soi.
Następnie zmiksowaną masę odciskamy na sicie wyłożonym gęstą gazą.Dokładnie wyciskamy.Ten wyciśnięty płyn to mleko sojowe.
Każdą porcję miksujemy ponownie dolewając znów wody i dokładnie wyciskając, aż do przerobienia całej soi.
Powstanie z tego duży gar mleka sojowego i micha okary(to ta masa sojowa).
Okara jest wspaniała na kotlety, można ją wysuszyć i przechowywać, jako materiał do innych potraw sojowych, ale najlepsza jest świeża.
Ja część mleka sojowego odlewam do picia, a resztę podgrzewam, jak twaróg dodając sok z 1i 1/2 cytryny lub z 2ch cytryn. Najlepiej zamiast cytryny dodać soli gorzkiej, ale jest ona praktycznie niedostępna. Kiedyś można ją było nabyć w aptekach. Sok z cytryny jest też dobry, ale nie dodaje się go zbyt dużo, bo potem tofu może być kwaśne.
Z podgrzanego mleka sojowego, pod wpływem koagulatu, jakim jest cytryna wytrąca się tofu. Odcedza się je w gazie. Przyciska deseczką i obciąża czymś ciężkim(ja ostatnio obciążyłam wielką dynią))))
I mamy świeżutkie swojskie tofu.Z tej ilości soi wychodzi osełka, jak twarożek osełkowy.Jest przy tym troszkę roboty, ale efekt murowany!
Uwaga- soję należy długo miksować, aby tofu nie było grudkowate.
Smacznego.
PS. Oczywiście nie jest to mój przepis, ale powszechnie znany i stosowany wśród zwł. wegetarian.