Potrawę tą u nas jada się przynajmniej dwa razy w roku: na Wigilię i Środę Popielcową.
Dziś właśnie po raz pierwszy przygotowałam ją samodzielnie. Wszystko wyszło pycha - jak u mamy.
Dziękuję za przepis !
To jest przepis z rzędu tych z historią.Stary, tradycyjny. Znając możliwości dawnych kaszubów -myślę, że soku z cytryny kiedyś nie stosowali. To współczesno-kaszubska wersja.
Jest jednak niezwykle oryginalna i smaczna. Ja się tą zupką zachwyciłam.To połączenie smaków, konsystencji, temperatury- REWELACJA!
Zawwsze w upały mam niesamowitą ochotę na słone dania. Bardzo mnie to dziwiło, dopóki nie pogadałam kiedyś o tym z koleżanką-biologiem .Chorobcia-to naturalne!Wypocamy wtedy sole z organizmu i instynktownie chce nam sie jeść słone potrawy!Że ja sama na to nie wpadłam.To jak naturalna kroplówka z soli fizjologicznej.Dlatego śledzie są doskonałe na upały.
Wczoraj gościło na naszym stole, a raczej talerzu męża :D stwierdził mmmmmmmmmmmm zagości napewno na wigilijnym stole :))
Hehehe, znalazłam ten mój przepis zerżnięty zywcem na jakimś przypadkowym portalu kulinarnym. Ta paniusia , co go zerżneła(a niech jej idzie na zdrowie!!) nawet zerżnęła to, że ja tę zupę podpatrzyłam od gospodyni na Kaszubach.Ale jaja! Zabawne)))
orzeszek (2011-03-09 15:25)
Znam tę polewkę, u nas w domu mówimy zupa śledziowa. Jadamy głównie na wigilię. Mama trochę inaczej przygotowuje i ja odziedziczyłam to po niej tzn. bez soku z cytryny i tych wszystkich przypraw tylko używamy pieprzu ziołowego. Pycha z gorącymi ziemniaczkami.