Mięsko czasem długo ciułam, a w okresie letnim co drugi tydzień mam już uzbierane w zamrażalce pozostałości pogrillowe w odpowiedniej ilości. A czasem gdy nic nie zalega zamrożone, wtedy gulaszowe lub tanią łopatkę kroję w kostkę, przyprawiam dzień wcześniej i duszę z liściem, zielem w minimalnej ilości wody lub smażę. Za każdym razem pasztet będzie pyszny i jednocześnie inny, bo zależy czy więcej mamy zapasów aromatycznych z grilla i pieczenia, czy z gotowania i duszenia. Polecam spożytkowanie codziennych pozostałości właśnie w ten smaczny sposób:))
Ja porcjami mielę w robocie nożem mięso, by dokładnie i na gładko zmielić. Ponieważ najczęściej wychodzą dwie pełne keksówki, to dzielę zmielone mięsko na pół.
Wątróbkę sparzam kilka minut i osączam.
Bułki namoczone w ciepłej wodzie, gdy namiękną odciskam.
Cały czas używając robota z nożem do połowy mięsa, dodaję połowę składników, śmietanę, musztardę, jaja, wątróbkę i bułkę i nadal mielę dosmaczając przyprawami. Miksuję do uzyskania luźnej konsystencji. Im gładszy tym bardziej smarowny będzie. Trzeba dobrze posolić.
Można również zmielone mięsiwko przełożyć do dużej miski i tam wszystko mieszać łyżką (tak zrobiłam ostatnio, bo miałam ponad 2kg składników). A wątróbkę wrzucić do robota wraz z bułkami i wszystkimi przyprawami, zmiksować. Wtedy dodana do mięsa dobrze rozprowadzi i połączy smaki. Wymieszać mięso i masę z wątróbki łyżką.
Dwie keksówki smaruję tłuszczem i obsypuję bułką tartą. Wypełniam pasztetem, mocno uderzam foremkami o blat i wstawiam do większej, głębokiej blaszki do której leję gorącą wodę do połowy wysokości foremek.
Piekę w rozgrzanym do 190st piekarniku około 1godz.
Można do ładnego podania gościom nadziać pasztet suszonymi śliwkami lub żurawiną:)) Należy nałożyć połowę porcji masy na nią nadzienie i wypełnić do końca keksówki masą. Pycha.
Smacznego!!!