Ciasto:
Dodatkowo:
20 g płynnego masła do posmarowania
Podstawą tego przepisu był ten z blogu Dorotus
mojewypieki
Z tym, że Dorotus nie uwzględniła uwag i skarg na niesamowicie luźną konsystencję ciasta. Przypuszczam, że to wina mąki, tak więc moje proporcje tu podane dotyczą mąki tortowej.
Drożdże rozpuścić w połowie mleka, odczekać 5 minut. Resztę mleka rozmieszać z 30 g masła, cukrem i jajkiem. Mąkę wymieszać z solą, dodać rozpuszczone drożdże i resztę składników. Zagniatać, aż powstanie gładkie, miękkie i elastyczne ciasto. Nie może się kleić, ale też nie może być twarde, jeśli więc okazałoby się, że jest zbyt lepkie, można ODROBINĘ podsypać mąką, będzie też podsypka do wałkowania, trzeba wziąć na to poprawkę i nie przesadzić.
Odstawić do wyrośnięcia na 1,5 h (do podwojenia objętości). Można też zostawić na noc w lodówce (w misce przykrytej folią spożywczą), wtedy rano wystawiamy i odczekujemy aż dojdzie do temperatury pokojowej (30-40 min.), dopiero wtedy się nim zajmujemy.
Roztopić dodatkowe masło, poczekać aż się schłodzi, ale nie zestygnie.
Ciasto rozwałkować na prostokąt o wymiarach 20 x 40 cm. (posypać blat mąką, bo się przylepi) Prostokąt pociąć na 4 paski o szerokości około 5 cm. Każdy z pasków podzielić na 4 części. Powstanie 16 małych prostokątów. Powierzchnię każdego posmarować płynnym masłem, złożyć na pół posmarowaną powierzchnią do środka, ale nie całkiem dokładnie, lecz tak, by na powierzchni odstawał kawałek około 1 cm. Kawałki układać na wysmarowanej margaryną blaszce dość luźno jeden za drugim, opierając następny na tym wysuniętym 1 cm. Przykryć ściereczką i pozostawić do wyrośnięcia jeszcze na 30 minut.
Całość posmarować resztą masła.
Piec 15 - 20 minut w piekarniku rozgrzanym do 200ºC.
Po upieczeniu każdy kawałeczek się lekko odrywa od całości i zjada ze smakiem
Moje dzieła:
Bułeczki są niezwykle puszyste, także dzięki smarowaniu masłem przed pieczeniem. Idealne na niedzielne śniadanko z twarożkiem lub dżemem.