Najlepszy tort na świecie, bo z przepisu babci. Biszkopt zawsze wychodzi, nigdy nie opada. Jest niewiarygodnie lekki i wilgotny zarazem. Przełożony pysznym, czekoladowym kremem, z lekko kwaskowatą nutą, która przełamuje ten ogrom słodyczy. Doskonały kompan do aromatycznej kawy. Niezastąpiony na urodziny i inne słodkie okazje. Naprawdę, nie ma lepszego ;)
Biszkopt:
Dno tortownicy o średnicy 25cm wykładamy papierem do pieczenia, boki smarujemy masłem.
Żółtka ucieramy z cukrem pudrem na pulchną masę, następnie dodajemy orzechy wymieszane z bułką tartą i proszkiem do pieczenia.
Ubijamy sztywną pianę z białek, delikatnie i dokładnie mieszamy ją z masą orzechową. Ciasto wylewamy do tortownicy.
Biszkopt pieczemy w 160oC przez pierwsze 40 minut, potem zwiększamy temperaturę do 180-190oC i pieczemy kolejne 30 minut (do "suchego patyczka"). Wyciągamy ciasto z piekarnika. Po ostudzeniu kroimy na 3 blaty.
Masa:
W mikrofalówce lub w kąpieli wodnej rozpuszczamy gorzką czekoladę, studzimy.
Masło ucieramy z niewielką ilością cukru. Żółtka ucieramy z resztą cukru na puszystą masę, dodajemy do masy maślanej. Następnie dodajemy budyń, alkohol do smaku, czekoladę. Dokładnie mieszamy.
Przygotowanie tortu:
Górną warstwę biszkoptu kładziemy wierzchem do dołu, smarujemy cienką warstwą kwaskowatej konfitury, następnie nakładamy dosyć grubą warstwę kremu. Kładziemy kolejny blat ciasta i ponownie nakładamy konfiturę i masę, przykrywamy ostatnim blatem.
Pozostałą masę nakładamy na wierzch i boki tortu (nie smarujemy wierzchu konfiturą!), równomiernie rozsmarowujemy. Wierzch tortu obsypujemy wiórkami czekoladowymi, brzegi ozdabiamy świeżymi owocami lub orzechami (lub czego dusza zapragnie).
Życzę smacznego!