Na początek rozgrzewamy piekarnik do 140-145 stopni (bez termoobiegu), a na blasze układamy papier do pieczenia z wyrysowanym kołem o średnicy około 25cm (ja odrysowałem tortownicę).
Teraz w dużej misce ubijamy na sztywno białka ze szczyptą soli. Kiedy piana jest ubita (polecam test z odwróceniem miski nad czyjąś głową ) dodajemy sok z cytryny i partiami cukier puder (najlepiej po łyżce) i dalej ubijamy. Na koniec piana powinna być gładka, gęsta, sztywna i błyszcząca. Powinna też zrobić się lekko ciągnąca (jak roztopione pianki marshmallows). Teraz pozostaje nam już tylko delikatnie wyłożyć naszą przyszłą bezę na przygotowany papier do pieczenia i rozsmarować na wykreślonym kole placek (należy pamiętać aby brzegi były wyższe niż środek, dodatkowo nie należy przesadzać z wielkością bo beza troszeczkę się zwiększy, i może być problem ze znalezieniem jakiegoś pojemnika/talerza na nią ). Beza wędruje do piekarnika na 45 – 60 minut. Po 35 minutach należy zacząć kontrolować co jakiś czas nasz wypiek i sprawdzać czy aby już nie jest gotowy . Po wyjęciu z pieca, beza prawdopodobnie klapnie troszkę w trakcie studzenia, ale nie ma co siać paniki i się tym przejmować…
Coś mi zdjecia nie chce dodać do przepisu, więc zapraszam TUTAJ do obejrzenia.